31 lip 2009

Bądźcie ostrożne konwertytki

Poniżej opracowanie dr. R.M. Machnikowskiego z Cenrum Studiów i Prognoz Strategicznych, znalezione nastronie : CSiPS - komentarze
Warto się na chwilę zatrzymać nad tym tekstem i zastanowić czy aby gdzieś w tle życia codziennego nie jest zastosowana strategia GSI.

GSI A KONWERTYCI

Media zachodnie, za ekspertami ds. terroryzmu i jego zwalczania, zwracają uwagę na rosnącą rolę konwertytów oraz kobiet w globalnych sieciach islamistycznych (GSI) w Europie. Szczegóły działalności terrorystycznej, wyłaniające się z kilku procesów oraz śledztw, rozpoczętych niedawno pozwalają na stwierdzenie, że problem ten narasta i wymaga uważnej obserwacji i analizy. Proces Lionela Dumonta, skazanego na 30 lat więzienia 37 letniego francuskiego konwertyty wskazuje na rosnącą rolę jaką urodzeni europejczycy odgrywają w działalności GSI. Wychowanek katolickich szkół, Dumont przeszedł na islam w wieku 20 lat. Po zakończeniu służby wojskowej (służył m. in w Dżibuti i Somalii, gdzie jego przekonania zradykalizowały się), na początku lat 90. Dumont wraz ze swoim kompanem, Christopherem Caze (konwertytą jak on, którego poznał w meczecie w miejscowości Roubaix) wyruszył na wojnę w byłej Jugosławii, przyłączając się do islamistycznej międzynarodówki. Po powrocie do Francji w połowie lat 90. obaj weszli w skład tzw. gangu z Roubaix, rozbitego przez francuskie siły bezpieczeństwa po serii zamachów, zorganizowanych przez algierskich islamistów w latach 1995/96 w tym kraju. Dumont nie podzielił jednak losów swojego kolegi Caze, który został zastrzelony, lecz uciekł do Bośni. W 1997 r. został aresztowany w Zenicy i skazany na 20 lat za zamordowanie policjanta. Zanim został przekazany władzom francuskim, uciekł z więzienia. Korzystając z fałszywych paszportów podróżował po całej Europie, odwiedzając m. in. Słowenie i Węgry. W 2002 r. znalazł się na Dalekim Wschodzie, również intensywnie podróżując. W 2002 r. spotkał się w Malezji z brytyjskim konwertytą na islam, pochodzenia jamajskiego, Andrew Rowe. W 2003 r. Dumont ożenił się z poznaną w tym kraju Niemką. W sierpniu 2003 r. spotkał się z Rowe we Frankfurcie – mężczyźni planowali zamach terrorystyczny w Europie, prawdopodobnie w Londynie. Dwa miesiące później Rowe, po kolejnym spotkaniu z Dumontem został aresztowany po powrocie do Wielkiej Brytanii, natomiast Dumont trafił do niemieckiego więzienia na przełomie 2003 i 2004 r.- został przekazany władzom francuskim. Jego żona zeznała na procesie, że nie zdawała sobie sprawy z rodzaju działalności swojego męża. Jego biografia stanowi interesującą ilustrację sposobu działania podejmowanego przez „starych” członków GSI, uczestniczących w konspiracji od początku lat 90. ubiegłego wieku. Daumont aktywnie działał przez ponad dekadę – ktoś musiał go w tym czasie szkolić, przekazywać pieniądze i fałszywe dokumenty dzięki którym mógł podróżować po całym świecie, kontaktując się z innymi działaczami GSI.
Historia członków tzw. siatki z Hofstad oraz powiązanych z nią sieci holenderskich oraz belgijskich pokazuje, jak działają nowi członkowie GSI, ludzie nasto- lub dwudziestoletni. Część z nich, starsza, miała okazje odbyć przeszkolenie za granicą (jak Jason Walters oraz Ismail Akhnikh, szkoleni na pograniczu afgańsko-pakistańskim), niektórym się to nie udało (jak 19 letniemu szefowi tej grupy, Samirowi Azzouzowi, zatrzymanemu na Ukrainie w drodze do Czeczenii), lecz mimo to byli w stanie dotrzeć do informacji potrzebnych w celu zorganizowania konspiracji zbrojnej. Wszyscy są radykalnymi muzułmanami, część z nich jest konwertytami na islam w jego radykalnych wersjach – zetknęli się z nim w radykalnych meczetach (jak Samir Azzouz czy Ahmed Hamdi - „skarbnik” siatki z Hofstad), więzieniu (jak Muhammad Bouyeri) lub w domu rodzinnym – dotyczy to szczególnie żon radykalnych islamistów (Malika Aroud, żona zabójcy Ahmada Szacha Masuda; Abida Azzouz, żona Samira; Soumaya Sahla, żona Nourredine’a Fatmi, kompana Bouyeriego), w tym rodzonych holenderek (Martine van der Oeven) i belgijek (Muriel Degauque, która w listopadzie 2005 r. dokonała wraz z mężem zamachu samobójczego w Iraku). Mieli oni rozległe powiązania międzynarodowe (przede wszystkim z algierskimi i marokańskimi islamistami działającym z Hiszpanii i Francji, w tym także odpowiedzialnym za zamachy w Casablance i Madrycie) dzięki tzw. ludziom - „gęstym węzłom” (hubs) sieci terrorystycznych – ich koordynatorom i kurierom, takim jak Dumont. Jednakże, znaczna część planowania, wyboru celów ataku oraz przygotowań do ich realizacji dokonywana była samodzielnie, bez ścisłej kontroli z zewnątrz.
Warto zwrócić uwagę na ich bardzo dużą aktywność w Internecie – prowadzili oni strony sławiące dokonania islamistów (Muhammad Bouyeri, Malika Aroud), intensywnie czatowali na podobnych stronach oraz komunikowali się przy użyciu poczty elektronicznej z podobnie myślącymi ludźmi na całym świecie. Interesujące jest także to, że siatce z Hofstad udało się wprowadzić swojego informatora w szeregi holenderskiej służby bezpieczeństwa AIVD – był nim Outhman Ben Ali, pracujący tam jako tłumacz. Ciekawy jest także dobór celów ataku – planowano zarówno dokonywanie rytualnych zabójstw polityków ocenianych jako antymuzułmańscy (Ayaan Hirsi Ali, Geert Wilders), oraz ataki na takie miejsca jak elektrownie atomowe (Borselle, Holandia), stadiony (Santiago Bernabeu, Madryt) oraz lotniska (Schiphol, Holandia) czy budynki publiczne jak Parlament czy Ministerstwo Obrony (Haga) czy Sąd Najwyższy (Madryt). Przypomina to działanie islamistycznych sieci terrorystycznych w Wielkiej Brytanii, odpowiedzialnych zarówno za ataki z 7 i 21 lipca 2005 r. jak i te, którym udało się zapobiec. Sieci kontynentalne są jednak bardziej wielonarodowe i ściślej związane z algierskimi islamistami (oraz ich marokańskimi franszyzami), którzy zdominowali islamistyczną aktywność w Europie kontynentalnej. Co warte uwagi, członkowie holenderskich, belgijskich, hiszpańskich oraz brytyjskich siatek byli uważnie obserwowani przez państwowe służby bezpieczeństwa – mimo to, Bouyeriemu udało się zabić Theo van Gogha, Marokańczykom podłożyć bomby w pociągach w Madrycie 11.03.2004 r., a siatce Khana wysadzić się w powietrze w londyńskim metrze i autobusie 7.07.2005 r.
W działalności sieci belgijskich i holenderskich interesująca jest przede wszystkim wzrastająca rola i znaczenie kobiet, w tym także urodzonych i wychowanych w Europie muzułmanek II i III pokolenia, oraz rdzennych Europejek - konwertytek, absorbujących radykalne poglądy w domu od swoich muzułmańskich mężów lub rodziców. Niegdyś bardzo silnie mizoginistyczne i patriarchalne muzułmańskie organizacje terrorystyczne przechodzą rewolucyjne zmiany pod tym względem – kobiety nie są, jak niegdyś, odpowiedzialne jedynie za odpoczynek „wojownika”, lecz biorą aktywny udział w planowaniu (Abida Azzouz, Malika Aroud) i dokonywaniu (Muriel Degauque) aktów terroru. Oznacza to bardzo istotną ewolucję metod używanych przez GSI w walce z zachodnim społeczeństwem (i prozachodnimi reżimami w świecie muzułmańskim). Jak trafnie dostrzeżono w Raporcie CSIPS-u: „Ewentualny atak terrorystyczny na nasz kraj ze strony GSI może zostać przygotowany na terenie państw sąsiednich lub bliskich geograficznie oraz stamtąd koordynowany. Grupa zamachowców może pochodzić z bardzo różnych krajów i legitymować się niekoniecznie bliskowschodnim obywatelstwem, jako, że aktywnych bojowników GSI można znaleźć w krajach należących do Unii Europejskiej. Nie należy także zakładać, że dokonają go osoby o szczególnych cechach wyglądu.” (pkt. 1.4.10., http://www.csips.pl).
Biorąc pod uwagę omawiane wyżej zmiany w działalności GSI trzeba się spodziewać, że do operacji terrorystycznych na terenie Europy używać one będą białych Europejek i Europejczyków, co czyni możliwość skutecznego im przeciwdziałania zadaniem jeszcze trudniejszym.

29 lip 2009

Miss Arabii Saudyjskiej

W Arabii Saudyjskiej zasady dyskryminujące kobiety przybrały groteskową formę. Kandydatki do tytułu najpiękniejszej Saudyjki prezentują swoje zalety charakteru zasłonięte od stóp do głów, ponieważ islamiści wpadli na pomysł, że zasłaniający całe ciało czarny namiot czyni kobietę moralnie piękną.
Aya Ali al-Mulla pokonała 274 rywalek o tytuł królowej ….pięknych obyczajów. Zasłonięta od stóp do głów obowiązkową w islamskim państwie czarną abają, zdobyła koronę, biżuterię, nagrodę pieniężną oraz wycieczkę do Malezji.
W konkursie piękności widzowie nie zobaczyli znanych z krajów europejskich pokazów strojów kąpielowych i sukni wieczorowych. Nie zabrakło natomiast trwającego trzy miesiące testu posłuszeństwa rodzinie i przydatności dla społeczeństwa, które sprawdzono dzięki testom osobowości i kultury.
Trudno ocenić w czym osiemnastoletnia Mulla przewyższyła inne pretendentki, jednak według doniesień mediów królowa miała świetne wyniki w nauce i nadzieję na studia na medycynie. Ciekawe jednak, czy w kraju, w którym kobieta nie ma prawa prowadzić samochodu i wychodzić sama z domu, rzeczywiście miałaby szansę pójść na studia i pracować zawodowo nie narażając się jednocześnie na prześladowanie, szykany czy nawet śmierć za splamienie wypaczonego honoru rodziny?
Wypaczonemu poglądowi, że zewnętrzne piękno kobiet z powodu skromności musi być ukrywane pod czarnymi namiotami, towarzyszy gorszy, że wewnętrzne piękno i moralność kobiet sprowadzają się do posłuszeństwa rodzinie.

JB na podst. Herald News (www.euroislam.pl)

"Integracja" muzułmanów po francusku

2 czerwca w kaplicy de la Croix-de-Metz, w mieście Toul po raz kolejny wybito szyby. Jest to element pogróżek ze strony islamskich sąsiadów, które proboszcz otrzymuje od dłuższego czasu i które skłoniły go do odejścia. Swoją decyzję argumentuje: Dawniej takie incydenty zdarzały się co tydzień, teraz, codziennie. Po zapadnięciu zmroku Croix-de-Metz staje się celem grupy młodzieży obrzucającej kaplicę kamieniami.

Kościół Sacré-Coeur w Toulon, w dzielnicy Routes, zamieszkałej w dużej części przez muzułmanów od ponad dwóch lat nieprzerwanie jest celem ataków z ich strony. Uryna i odchody w kropielnicy, powtarzające się kradzieże i profanacje doprowadziły do zamknięcia kościoła, który później został przekształcony w islamski squat. Od lat sytuacje była napięta, jednak mimo wzmożonych patroli policyjnych, ataki przybierały na sile. 28 kwietnia 2007 roku, opiekująca się parafią 73-letnia kobieta została zaatakowana, kiedy rano chciała otworzyć salkę rady parafii. W wyniku brutalnego chuligańskiego ataku ofiara odniosła liczne rany i doznała silnego urazu psychicznego.

W styczniu 2007 w kościele Saint Antoine de Ginestière w Nicei zniszczono dziewiętnastowieczne wnętrze: obrazy i drogę krzyżową. Wcześniej kościół wielokrotnie był rabowany i podpalany.

Fala podpaleń i dewastacji nie ominęła również Marsylii. W grudniu 2006 roku sala modlitw w dzielnicy Rougière, zasiedlona nielegalnie od początku Ramadanu przez grupę muzułmanów, została odbita przez policję po skargach wspólnoty mieszkaniowej HLM. W ramach zemsty kilka dni później kaplica w Rougière zapłonęła, podobnie jak sześć aut. Na ścianie pobliskiej piekarni pojawił się napis Pas de mosquée = émeute toute l’année zapowiadający, że zamieszki nie ustaną dopóki nie pojawi się meczet.

W sierpniu 2007 roku w płomieniach stanęła kaplica Saint-Marc w dwunastej dzielnicy Marsylii. Proboszcz podał muzułmanina do sądu o umyślne podpalenie, lecz media i politycy pominęli to wydarzenie milczeniem.

W marcu 2005 kolejna sprawa została przemilczana przez media i władze. W słynącym z silnej mniejszości muzułmańskiej Sartrouville, sześć koktajli Mołotowa zniszczyło kościół Jeana XXIII. Strażakom udało się opanować pożar, jednak odbudowa części kaplicy została zakończona dopiero po trzech latach rekonstrukcji. Tym razem jednak kaplica nie ma dzwonów, żeby nie drażnić społeczności muzułmańskiej.

W Montereau, w regionie Seine et Marne, jedynym czaspismem które nie obawia się pisać o problemach związanych z dżihadem jest Valeurs Actuelles. Pismo donosi, że w dzielnicy Surville muzułmanie, w większości pochodzenia tureckiego, praktycznie przejęli władzę.

Ojciec de Buchard z tamtejszej parafii relacjonuje: Terroryzują mieszkańców, bo chcą zająć ich miejsce; te bandy nastolatków robią to, co każą im dorośli, wykonując za nich brudną robotę. Mówi się o przestępczości, ale w rzeczywistości to wojna w imię szariatu: przeciw Europejczykom i chrześcijanom. Podczas świąt auta chrześcijan były niszczone. Oni nie chcą pozwolić, żeby chrześcijanie bez lęku mogli przyjść do kościoła celebrować swoje święta. Władze bezczynnie przyglądały się podpaleniom kościoła i mojego auta, podobnie jak samochodów księży i diakonów, które były systematycznie niszczone. 11 września w tej dzielnicy ludzie tańczyli z radości.

We wszystkich tych przypadkach ustalono, że muzułmanami, którzy dokonali tych podpaleń kierowały pobudki religijne, pozostaje jednak wiele podobnych spraw, w których jednak policja nie udowodniła motywu dżihadu -świętej wojny przeciw niewiernym.

Francuscy chrześcijanie w zmaganiu z atakami liczyli na reakcję władz. Bezskutecznie. Starając się o głosy politycy posuwają się nawet do tego, że odwiedzają sprofanowane miejsca muzułmanów, na przykład muzułmańskie miejsce pochówku, gdzie pojawiły się nazistowskie napisy, jednak nie ma z ich strony najmniejszej reakcji sprzeciwu w sytuacji, gdy zastraszeni księża uciekają ze zdominowanych przez muzułmanów dzielnic.

Podobnie głowę w piasek chowają media. Gotowe do natychmiastowej reakcji w przypadku najmniejszych przejawów dyskryminacji islamu, odwracają wzrok, gdy chodzi o jawne przypadki antychrześcijańskiego dżihadu.

Milczą również organizacje finansowane z budżetu państwa. Niestety, często zamiast dogłębnie analizować problemy związane z wielokulturowością, idą na łatwiznę, bez zmrużenia oka przyklejając etykietkę rasisty każdemu, kto jest nieufny wobec islamu czy też sprzeciwia się niekontrolowanej imigracji.



JB npdst. Observatoire de’islamization (www.euroislam.pl)

26 lip 2009

Tolerancja po algiersku

Algierska policja zatrzymała 39-letnią Habibę Qawider 29 marca za posiadanie chrześcijańskiej literatury w publicznym autobusie. Chociaż została ona uwolniona po 24 godzinach, kazano jej się pojawić w sądzie 7 maja w mieście Tijarat. Sprawa Habiby została odroczona do 20 maja, ale nie powstrzymało to prokuratora od oskarżenia jej o praktykowanie niemuzułmańskich rytuałów bez „zezwolenia”. Prokurator poszedł dalej twierdząc, że „noszenie chrześcijańskich książek jest podobne do praktykowania chrześcijaństwa”. Jeśli sąd zaakceptuje ten argument, stworzy to niebezpieczny precedens, który mógłby wysłać wszystkich algierskich chrześcijan do więzienia. Jak na ironię algierskie prawo zabraniające posiadania chrześcijańskiej literatury nie istnieje! Jakkolwiek istnieje przepis, który stanowi, że nielegalne jest posiadanie chrześcijańskich broszur w celu rozprowadzanie ich pomiędzy muzułmanami.

Habiba Qawider nie jest niestety pierwszą osobą w Algierii, którą zaatakowano za posiadanie chrześcijańskiej literatury. 22 maja 2008 r. chrześcijanin o imieniu Dżalal został ponownie aresztowany w związku ze sprawą, za którą był już więziony w 2007 r. W czerwcu 2007, Dżalal została aresztowany za posiadanie chrześcijańskiej literatury leżącej z tyłu jego samochodu. Został osądzony i ogłoszony niewinnym przez sąd w 2007 r., stąd jest zaskakujące, jak mógł być ponownie aresztowany w tej samej sprawie.

Chrześcijanie świata arabskiego - Image Hosted by ImageShack.us

Boją się przyznać ...

32-letnia Brytyjka Hannah od 13 lat ucieka przed rodziną, która chce ją zabić za porzucenie islamu. Szacuje się, że ponad półtora miliona muzułmanów w Europie przestało wierzyć, ale boi się do tego przyznać
Hannah wyjrzała zza firanki. Ulicą w stronę jej domu zmierzało 40 rosłych drabów. W rękach młotki, noże, siekiery, kije. Na czele groźnego pochodu szedł jej ojciec, na co dzień szanowany imam z meczetu w hrabstwie Lancashire. W tłumie poznała jeszcze wuja. Ojciec podszedł do drzwi i przysunął twarz do otworu na listy. - Zabiję cię! - krzyknął z całych sił. W mgnieniu oka pozostali mężczyźni otoczyli dom i zaczęli się drzeć: "Zabijemy cię!", "Niewierna!". Wśród wściekłych okrzyków rozległo się walenie i huk tłuczonego szkła.
- Byłam pewna, że za chwilę zginę - będzie opowiadać wiele lat później Hannah. - Ale nagle, po jakichś dziesięciu minutach hałas ustał i mężczyźni sobie poszli

Od tamtej pory, czyli od 1994 r., Hannah nieustannie ucieka. Przez 13 lat zmieniła miejsce zamieszkania 45 razy. Numer telefonu zmienia regularnie. W czerwcu 2007 r. dostała SMS-a z pogróżkami od brata, co oznaczało, że rodzina znowu ją wytropiła. Tym razem nie wytrzymała i zgłosiła się na policję.
Na chrześcijaństwo Hannah przeszła w wieku 16 lat, gdy rodzice chcieli ją zmusić do małżeństwa z obcym człowiekiem. Uciekła z domu, schroniła się u swojej nauczycielki. Z czasem rodzice machnęli ręką i uznali konwersję córki za młodzieńczy wybryk. Zgodzili się by studiowała na uniwersytecie w Manchesterze.
Ale gdy córka imama osiągnęła pełnoletność i postanowiła się ochrzcić, ściągnęła na siebie rodzinny wyrok śmierci. To wtedy zaczęło się trwające do dziś polowanie na Hannah.

Milcząca rzesza

Takie historie nie dzieją się tylko wśród ekstremistów. Z opowieści Sofii, innej Brytyjki, która porzuciła islam, wyłania się obraz normalnej rodziny, która mogłaby uchodzić za wzór integracji muzułmanów z zachodnim społeczeństwem.
Rodzice dziewczyny, imigranci z Pakistanu, nigdy nie kazali jej okrywać się chustą, posłali ją do szkoły publicznej i na studia. Ale gdy dowiedzieli się o jej przejściu na chrześcijaństwo, Sofia przez trzy tygodnie była bita przez matkę, ojciec lżył ją i nazywał "błotem niegodnym ubrudzenia jego butów". Gdy zapowiedział, że ją zabije, uciekła.

Według jednego z sondaży opublikowanych niedawno na Wyspach prawie jedna trzecia młodych muzułmanów uważa, że odstępstwo od wiary można karać śmiercią. Taką karę nakazuje szariat (niektóre szkoły koraniczne podają, że w przypadku kobiet wystarczy więzienie) i jest ona zapisana w kodeksach siedmiu państw muzułmańskich.

Gdyby obowiązywała i w Europie, należałoby posłać na krzesło elektryczne ogromną rzeszę muzułmanów. Oficjalne statystyki podają wprawdzie, że bardzo niewielu z nich zmienia wiarę albo zostaje ateistami - w Wielkiej Brytanii jest to ok. 3 tys., czyli 0,18 proc. wszystkich. Te liczby nie mają jednak nic wspólnego z rzeczywistością.

- Prawie żaden muzułmanin, który odszedł od islamu, nie przyznaje się do tego nawet przed najbliższą osobą - mówi "Gazecie" Maryam Namazie, pochodząca z Iranu działaczka praw człowieka, która na Wyspach stała się ateistką.

Dziennik "The Times" dwa lata temu szacował liczbę takich cichych eksmuzułmanów w Wielkiej Brytanii na 200 tys. (spośród 1,6 mln mieszkających na Wyspach wyznawców islamu). Zgadza się to w przybliżeniu z badaniami, jakie prowadzi Ibn Warraq, jeden z najsłynniejszych brytyjskich eksmuzułmanów. Kilkanaście lat temu Ibn Warraq zdobył rozgłos książką "Dlaczego nie jestem muzułmaninem", która jako pierwsza na Zachodzie próbowała przełamać tabu panujące na temat byłych muzułmanów.

Zdaniem Maryam Namazie rzeczywista liczba eksmuzułmanów może sięgać nawet 20 proc. W Europie Zachodniej mieszka ok. 15 mln muzułmanów, co oznacza, że od 1,5 do 3 mln faktycznie nie jest już muzułmanami. I boi się do tego przyznać.

Europa widzi tylko fanatyków

Z tymi szacunkami zgadza się Nadia Jeldtoft, historyk religii z duńskiego Instytutu Badań Społecznych. - W każdej społeczności mniejszość wykazuje w długim okresie tendencję do upodabniania się do większości - mówi "Gazecie" Jeldtoft. - To naturalne, że coraz więcej muzułmanów przejmuje styl życia przeciętnego Europejczyka - na co dzień raczej niepraktykującego.

Duńska historyk wskazuje też, że społeczeństwa europejskie nie potrafią patrzeć na muzułmanów inaczej niż przez pryzmat religii. Monopol na wypowiadanie się w sprawach muzułmanów mają organizacje religijne. - Spójrzmy na media, tam pojawiają się tylko muzułmanie chodzący do meczetów czy działający w organizacjach islamskich. Gdy dziennikarz robi jakikolwiek materiał o muzułmanach, idzie do meczetu - mówi Nadia Jeldtoft, która dowodzi, że podobnie postępują socjolodzy i badacze islamu.

Christian McDonald z organizacji Barnabas Fund, która walczy z prześladowaniem chrześcijan na świecie, dodaje: - Przyzwyczailiśmy się myśleć, że imigracja muzułmanów na Zachód rodzi same problemy: radykalizację, fanatyzm, terroryzm. A według najróżniejszych badań religijnymi fanatykami staje się co najwyżej 1 proc. muzułmanów w Europie. Nie zauważamy, że wielokrotnie więcej z nich przechodzi w Europie ewolucję w drugą stronę: wybiera świecki model życia, chce być ateistami lub chrześcijanami.

Podziemie

Dwa lata temu dziennikarze "The Times" dotarli do organizacji podziemnej pomagającej byłym muzułmanom lub tym, którzy chcą porzucić islam. Ich artykuł czyta się jak relację z konspiracyjnej działalności opozycyjnej w którymś z krajów rządzonych przez dyktaturę. Członkowie spotykają się potajemnie w różnych częściach Wielkiej Brytanii, muszą zacierać wszelkie ślady swojej działalności.

Jedna z założycielek opowiadała dziennikarzom, że już na początku mieli ok. 70 członków i liczba ta szybko rosła, choć nie mogli się nigdzie ogłaszać, a każdy, kto się do nich zgłaszał musiał przechodzić długi proces weryfikacji.

Zdaniem Maryam Namazie to skutek bezczynności policji, która nie chce ingerować w sprawy społeczności muzułmańskiej. - Władze brytyjskie od lat pobłażają radykałom, sądząc, że w ten sposób unikną konfliktów etnicznych.

Choć ukrywająca się przed rodziną od 13 lat Hannah złożyła zeznania obciążające jej ojca i wielu członków rodziny, to policja nikogo dotąd nie przesłuchała. Nie dała też dziewczynie ochrony, tylko numer telefonu, pod który ma dzwonić w razie zagrożenia. Sąsiedzi Nissara Husseina, lekarza z Bradford, który wraz z żoną przeszedł na chrześcijaństwo, atakowali jego dom, podpalali samochód, straszyli dzieci. Policja nikomu nie postawiła zarzutów, a Husseinowi poradziła, by się przeprowadził. Na Anwara Szejka, byłego nauczyciela pochodzącego z Pakistanu i ateistę, imamowie 18 razy rzucali fatwy, a w kazaniach podjudzali przeciw niemu sąsiadów. Policjanci otwarcie powiedzieli mu, że to sprawa między muzułmanami.

Przełamywanie strachu

W czerwcu 2007 r. w całym Londynie pojawiły się plakaty ze zdjęciami 25 osób podpisane wielkimi literami "Porzuciliśmy". Nawiązywały do słynnego niegdyś manifestu feministek "Usunęłyśmy" (chodziło o aborcję).

W ten sposób rozpoczęła działalność brytyjska Rada Byłych Muzułmanów, której szefową została Maryam Namazie. Pokazali swoje twarze, by przełamać barierę strachu i walczyć o swoje prawa. Pomysł ściągnęli z innych krajów - pierwsi w styczniu 2007 r. taką radę powołali byli muzułmanie w Niemczech. W maju powstała wersja skandynawska, na jesieni - holenderska. Po raz pierwszy w Europie byli muzułmanie zaczęli się oficjalnie organizować.

Rada prowadzi stronę internetową, infolinię dla potrzebujących pomocy, powstała też grupa dyskusyjna na google.com dla brytyjskich muzułmanów, którzy przestali wierzyć. Co miesiąc kontaktują się z nimi setki osób.

Ale na pierwszej próbie kontaktu zwykle się kończy. Od momentu powstania do Rady wstąpiło tylko 35 nowych osób. Tylko jedna z nich zgodziła się pokazać swoją twarz.

Źródło: Gazeta Wyborcza

21 lip 2009

Szkoły koraniczne w Wielkiej Brytanii

Nowo-Muzułmanki Polki nie wszystkie wyjeżdżają na Bliski Wschód. Niektóre żyją ze swoimi mężami w Europie - np. w Anglii. Jak to zwykle bywa po zalozeniu rodziny miewają dzieci, a dzieci z wiekiem ida do szkoly. Maz moze sobie zazyczyc by dzieci uczęszczaly do szkoly koranicznej- tzw. madrasy.

Madrasy znajdują się w każdym mieście w Wielkiej Brytanii, w których dzieci Muzułmanów popołudniami uczą się arabskiego i Koranu. Okazuje się, że podczas zajęć dzieci często padają ofiarami przemocy ze strony nauczycieli.
Stosowanie przemocy cielesnej w stosunku do dzieci w Wielkiej Brytanii jest karalne, jednak ten stały proceder zachodzący w kręgach muzułmańskich jest poza kontrolą wymiaru sprawiedliwości, Madrasy nie są bowiem kontrolowane przez państwo.
Nauczyciele takich szkół pracują jako wolontariusze, nikt ich nie kontroluje, nie wiadomo nawet czy nie są karani. Te alarmujące fakty wyszły na jaw za sprawą prywatnego raportu, który dostał się do rąk dziennikarzy "Timesa", autorstwa imama Firana Chishtiego. Z dokumentu wynika, że dzieci są bite nie tylko za złe zachowanie, ale również w przypadku, gdy na przykład zapomniały zadanego tekstu.
Siedmioletnia dziewczynka cierpi na uszkodzenie słuchu, po tym jak została brutalnie uderzona przez nauczyciela. Większość rodziców toleruje takie traktowanie dzieci, gdyż sami też byli bici. Dochodzi do tego, że w kręgach muzułmańskich przemoc wobec dzieci jest akceptowana. Madrasy to miejsca, gdzie dochodzi do wielu wykroczeń, włącznie z molestowaniem seksualnym, jednak społeczność muzułmańska tai je, by nie wywoływać skandali. Madrasy powinny zostać objęte kontrolą władz państwowych, nie mogą rządzić się swoimi prawami, sprzecznymi z ogólnym kodeksem.

20 lip 2009

Księżnej też nie darują

Onet podaje:

"Brytyjski sąd udzielił prawa azylu saudyjskiej księżnej - matce urodzonego w Wielkiej Brytanii pozamałżeńskiego dziecka. Sąd podzielił jej obawy, iż po powrocie do Arabii Saudyjskiej zgodnie z prawem szariatu zostanie ukamienowana - informuje dziennik "The Independent".
Ojcem dziecka jest obywatel brytyjski, nie będący wyznawcą islamu. Para poznała się w Londynie w czasie prywatnej wizyty księżnej, której mąż, dużo od niej starszy, jest członkiem saudyjskiej rodziny królewskiej.

Jak zauważa gazeta, takim wnioskom azylowym żadna ze stron nie nadaje rozgłosu, ponieważ nagłaśnianie sposobu traktowania kobiet w Arabii Saudyjskiej - zdaniem brytyjskich dyplomatów - byłoby postrzegane przez saudyjskie władze odebrane jako krytyka tamtejszego prawa i rządu.

Brytyjskie MSW odmówiło wypowiedzi w tej sprawie. Także ambasada Arabii Saudyjskiej w Londynie nie chciała o niej rozmawiać. Rodzina i krewni saudyjskiej księżnej zerwali z kobietą kontakty."


Fatwa murowana - jak dlugo jej się uda żyć? Nie wiadomo tylko, czy po wykonaniu wyroku, ktokolwiek o tym poinformuje...


PS. Już onet nie podaje - uznali widać, że nieważne i nie ma tej informacji. A więc link do oryginalnego artykułu: http://www.independent.co.uk/news/uk/home-news/princess-facing-saudi-death-penalty-given-secret-uk-asylum-1753007.html .

Oprócz powyższego w artykule informacja o "smierci honorowej" z rąk brata dwóch sióstr (19 i 21 lat), za przebywanie w męskim towarzystwie. Zrobil to na oczach ich ojca, 5 lipca...

17 lip 2009

"Szacunek" muzułmanów w stosunku do kobiet

Dużo się na ten temat pisze, ale według mnie ciągle zbyt mało, by potencjalne kandydatki na żony muzułmanów miały swiadomość co może im sie przydarzyć.
28-latka z Arabii Saudyjskiej, maltretowana i poniżana przez własnego ojca, skryła się w prowadzonym przez kobiety schronisku i złozyła pozew do sadu przeciwko ojcu o maltretowaniejej. W odpowiedzi na to ojciec złozył swój pozew - w sprawie nieposłuszenstwa córki. Prawo W KSA nakazuje posłuszeństwo wobec rodziców. Sąd wobec tego odrzucił pozew córki i zajął się rozpatrzaniem pozwu ojca. Pierwszą decyzją sądu było zabranie jej ze ze schroniska i umieszczenie w więzieniu... Na szczęśćie zdążyła uciec i schronić się gdzie indziej. "Dobroduszne" władze publicznie ostrzegają, że ukrywając się pogarsza swoją sytuację, i zaplanowały wydanie jej za mąż i pogodzenie z rodziną.
Rząd Aganistanu ostatnio oficjalnie zalegalizował gwałt małżeński i ograniczył prawo podróżowania kobiet.
Islamski imam z Wielkiej Brytanii Anjem Choudary nazwał publicznie żonę prezydenta Francji, Carlę Bruni prostytutką (w odpowiedzi na propozycję zmiany prawa w sprawie noszenia burek przez kobiety we Francji).
Najwyższa kara w Jordanii za tzw."mord honorowy" na kobiecie to 6 miesięcy; i na nic tu starania królowej Ranji o zmianę tego prawa - to i tak duża kara jak na kraj muzułmanski.
Cztery na dziesięć kobiet tureckich jest bitych przez mężów - wynika z badania opublikowanego przez rząd turecki (badanie sfinansowane przez Unię Europejską); jedna na dziesięć kobiet przyznała, że została pobita także w czasie ciąży.
Według danych ONZ na świecie żyje 130 milionów obrzezanych kobiet. Mimo iż proceder jest nielegalny, każdego dnia kolejnych sześć tysięcy osób staje się ofiarą tej praktyki.
W Gazie według organizacji praw człowieka, co roku około 25 dziewcząt i młodych kobiet ginie śmiercią samobójczą lub zostają zabite; dzieje się to w tajemniczych okolicznościach, które nigdy nie są poważnie badane, by wyjaśnić okoliczności śmierci; jest to sprawa rodzinna lub „przestępstwo dla zachowania honoru rodziny".

Żadna z polskich nowo-muzułmanek, mieszkających w krajach swoich mężów nie potrafi dać przykładów, że prawo krajów w których mieszkają chroni ich prawa, jakoby nalezne im i zapisane w Koranie. Jaki sąd uznał tam, że rację ma kobieta, a mężczyzna jest winien?