31 lip 2010

Marzenia Arabów o Izraelu

Wielu Palestyńczyków w Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy ma jedno marzenie: pracować lub żyć w Izraelu. Niektórzy z nich mówią, że gotowi są zapłacić bardzo dużo za uzyskanie obywatelstwa izraelskiego. Inni płacą palestyńskim i izraelskim typkom, pomagającym im przekroczyć przejścia graniczne do Izraela w poszukiwaniu pracy i lepszego życia.
To nie są nienawistni Palestyńczycy. Nie są to też poplecznicy rządów izraelskich.

Wielu Palestyńczyków uważa, że ani Hamas, ani Fatah nie robi wystarczająco dużo, by poprawić stopę życiową swoim obywatelom. Wielu liderów Fatahu, którzy ukradli biliony dolarów z międzynarodowych dotacji przeznaczonych dla Palestyńczyków, zainwestowało fortuny w hotele, resorty turystyczne, agencje nieruchomości na Zachodzie. Hamas natomiast wydaje miliony dolarów na szmuglowanie i zakup broni, rakiet i amunicji.
To hańba dla arabskich i muzułmańskich dyktatorów, szczególnie dla tych, którzy zbijają fortuny na sprzedaży ropy, że ich obywatele szukają pracy i uciekają do Izraela i na Zachód. To hańba także dla Hamasu i Fatahu, że tysiące Palestyńczyków nie może znaleźć pracy i lepszego życia u siebie.

Rządy arabskich i islamskich państw wydają biliony dolarów na budowanie nowych meczetów i madras podczas, gdy niemal połowa ich obywateli jest analfabetami i żyje na skraju ubóstwa. Ludzie z wyższym wykształceniem są zdeterminowani do szukania pracy na Zachodzie z powodu byle jakich warunków pracy i braku perspektyw na miejscu.
Brak dobrych rządów, przejrzystości prawa i zasad demokracji w tych krajach powoduje to, że muzułmanie emigrują do Ameryki Północnej, Europy, jak również do Izraela. Bogaty Arab woli wydać miliony dolarów na prywatne ZOO, niż zbudować szpital czy uniwersytet. Ale po co - kiedy on i jego rodzina może pojechać kiedy chce leczyć się w klinice Mayo czy studiować na Harvardzie?

W wielu przypadkach Palestyńczycy nie różnią się od afrykańskich imigrantów, którzy próbują dotrzeć do Izraela każdego dnia przez Egipt. Imigranci pochodzą z Sudanu, Etiopii, Erytrei, Nigerii i innych państw afrykańskich. Tak jak Palestyńczycy, Afrykanie są również gotowi zapłacić bardzo dużo za możliwość wjazdu do Izraela. Egipscy cwaniacy życzą sobie 1.000 dolarów od osoby.
Ale dla Afrykańczyków taka podróż jest szalenie niebezpieczna. W ostatnich trzech latach egipscy strażnicy graniczni zabili dziesiątki Afrykańczyków próbujących przekroczyć granicę Izraela. Podczas, gdy Egipcjanie zabijają afrykańskich imigrantów, Izrael pomaga szczęśliwcom, którym udało się przekroczyć granicę, dając im pracę, opiekę medyczną i pomoc socjalną.
To prawda, że Izrael nie jest w 100% doskonały. Ale afrykańscy muzułmanie czy chrześcijanie ciągle wolą Izrael od takich krajów jak Egipt, Jordania, Syria, Arabia Saudyjska i Iran. Tak jak jeden z uchodźców z Darfuru, mieszkający obecnie w Tel Avivie: "Czuję się tu, w kraju żydowskim, bardziej bezpieczny, niż w Sudanie czy jakimkolwiek innym kraju arabskim czy islamskim."

Dla wielu Palestyńczyków o wiele łatwiejsze jest znalezienie pracy w Izraelu czy Kanadzie niż w jakimkolwiek arabskim czy islamskim kraju (gdzie w większości stosowane są restrykcje wjazdowe wobec Palestyńczyków). Palestyńczycy nie mogą podróżować do większości arabskich i islamskich krajów bez uzyskania wizy. Zrozumiałe jest to, że Palestyńczycy muszą uzyskać wizę do USA czy krajów europejskich. Ale dlaczego wymagana jest od nich wiza, jeśli chcą odwiedzić rodzinę w Syrii, Egipcie czy Libanie?
Wielu Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu przebywających w arabskich krajach często przetrzymywanych jest w aresztach tygodniami, miesiącami czy latami bez wyroków. Setki, jeśli nie tysiące Palestyńczyków przetrzymywanych jest w więzieniach latami bez wyroków w całym arabskim świecie - w szczególności w Syrii i Egipcie.

Tłumaczenie własne na podstawie:
Arabs and Muslims Run to Israel - Khaled Abu Toameh

29 lip 2010

Egipski dziennikarz: W rzeczywistości Gaza nie jest pod oblężona

W artykule w egipskiej gazecie „Al-Ahram” o sytuacji ekonomicznej w Gazie dziennikarz Aszraf Abu Al-Houl napisał o rosnącym przemyśle rekreacyjnym i niskich cenach produktów.

Także jako część zainteresowania sytuacją ekonomiczną w Gazie gazeta palestyńska „Al-Hayat Al-Jadida” opublikowała artykuły opisujące wytworne kurorty założone w Gazie dla nowobogackich, a palestyńska witryna internetowa relacjonowała o nowym centrum handlowym otwartym niedawno w mieście.

Poniżej fragmenty tych artykułów:


W sklepach przelewa się od towarów

Dziennikarz Aszraf Abu Al-Houl napisał w “Al-Ahram”:

"Ostatnio byłem w Gazie w połowie lutego. Wracając tam trzy tygodnie temu, stwierdziłem, że jest niemal nie do poznania… a największą niespodzianką była natura tej zmiany. Oczekiwałbym zmiany na gorsze, biorąc pod uwagę blokadę – ale w rzeczywistości jest odwrotnie; wygląda jakby wyłoniła się z blokady.

Panuje poczucie absolutnej zamożności, jak pokazują wspaniałe kurorty wzdłuż i w pobliżu wybrzeża Gazy. Ponadto zdumiał mnie widok towarów i luksusów wypełniających sklepy Gazy. Towary są tańsze niż w Egipcie, chociaż większość z nich pochodzi z rynku egipskiego i są do tego dodatkowe koszty transportu oraz koszty szmuglowania ich przez tunele – można by więc oczekiwać, że będą droższe.

Zanim zacznę sądzić po wyglądzie, co może wprowadzać w błąd… [chciałbym wskazać, że] jeździłem po nowych kurortach, z których większość jest całkiem okazała, jak również po targowiskach handlowych, żeby zweryfikować moją hipotezę. Resorty i targowiska symbolizują zamożność i dowodzą, że oblężenie jest formalne lub polityczne, ale nie ekonomiczne. Rzeczywistość [w Gazie] dowodzi, że oblężenie zostało złamane jeszcze przed zbrodnią izraelską wobec statków Flotylli Wolności pod koniec maja; wszystko już docierało do Gazy z Egiptu. Gdyby tak nie było, przedsiębiorcy nie byliby w stanie zbudować tak wielu kurortów w czasie poniżej czterech miesięcy.

Znacznie niższe ceny

"Rozpocząłem poszukiwania prawdy dotyczącej oblężenia w Rafah na sobotnim targowisku, które było przepełnione wielką ilością towarów i rozmaitych produktów – w cenach na ogół niższych niż w Egipcie, szczególnie na żywność. Niemniej nie było tam wielu klientów, a to z dwóch powodów: jeden, podaż jest znacznie większa od popytu, i dwa, wszyscy robotnicy czekali na zapłatę wynagrodzenia.

Właściciel Abu Yousuf stał w swoim sklepie otoczony setkami puszek z żywnością. Ich cena spadła znacznie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy; w niektórych wypadkach aż o 50%. Sprzedawca odzieży, Abu Muhammad Al-Masri zauważył, że nastąpił bezprecedensowy zalew towarów na rynku odzieżowym w Gazie. Odzież dociera do Gazy z dwóch źródeł: tunele, które dostarczają dużych ilości, oraz przejście graniczne z Izraelem, przez które przybywa jeszcze więcej towaru, z których większość jest zgromadzona w porcie Aszdod [i teraz dostarczana jest do Gazy]. Wyjaśnił, że kupcy chcieli sprzedać [duże partie] towaru, żeby odzyskać część swoich pieniędzy… a więc zwiększyli podaż na rynki, co doprowadziło do obniżenia cen.

Podczas mojej wyprawy na targi Rafah i Khan Jounis zauważyłem, że kupcy drastycznie obniżali ceny towarów, żeby pozbyć się towarów przeszmuglowanych przez tunele i zapobiec ciężkim stratom… po decyzji Izraela pozwolenia na wwóz izraelskich i importowanych dóbr, jako część kroków rządu izraelskiego zmierzających do złagodzenia blokady po masakrze na Flotylli Wolności.

Mimo spadku cen z powodu nadmiaru dóbr na rynkach w Gazie, mieszkańcy wyczuwają, że nadejdą jeszcze niższe ceny z powodu złagodzenia blokady izraelskiej. Konsumenci uważnie śledzą ceny, szczególnie szmuglowanych urządzeń elektrycznych i samochodów i powstrzymują się przed kupowaniem, oczekując, że towary przybędą przez przejścia graniczne [prowadząc do dalszego spadku cen].

Sprzedawca w salonie samochodowym w Gazie powiedział, że ma nadzieję sprzedać zapasy i że nie sprowadza nowych samochodów z obawy przed ciężkimi stratami, ponieważ Izrael zdecydował na pozwolenie wwozu pojazdów do Gazy po raz pierwszy od 2006 r. Każdy spacerujący ulicami Gazy zobaczy setki, jeśli nie tysiące, samochodów, które dostały się do Gazy z Egiptu tunelami, a niektóre z nich są kradzione. U sprzedawców artykułów gospodarstwa domowego kusi wiele wszelkiego rodzaju przeszmuglowanych dóbr, których sprzedawcy chcą się pozbyć z powodu informacji o nowych produktach, na które Izrael zdecydował się pozwolić…”

Kurorty dla nowobogackich

"Kurorty w Gazie ukazują obraz zamożności, jaką cieszy się tylko kilka grup, na ogół ci, którzy wzbogacili się na blokadzie, ponieważ albo są właścicielami tuneli, albo pracują dla jednej z wielu organizacji międzynarodowych, z UNWRA na czele.

Kurorty w Gazie są podzielone na kilka [kategorii], każda z własnym zasięgiem cen. Nie jest tak jak dawniej, kiedy wszystkie stoliki na plaży były wyłącznie do użytku mieszkańców… Zauważyłem, że większość kurortów ustala pewne ceny za stoliki blisko morza i inne ceny za stoliki nieco dalej. To jest w dodatku do wysokiej opłaty za wjazd do kurortu – nie mniej niż NIS20 – a każda aktywność na [terenie kurortu] ma własną opłatę. Krótko mówiąc, rodzinna wizyta z kanapką dla każdego dziecka może kosztować do NIS500.

Kilka miesięcy temu Gaza miała tylko jeden luksusowy kurort, Zahrat Al-Madain. Dzisiaj każdego dnia otwiera się nowy, takie jak Crazy Water, Aqua Park i Al-Bustan. Właścicielami większości z nich są członkowie lub sprzymierzeńcy Hamasu. Ponadto hamasowskie władze miejskie także nakładają wysokie, jak na Gazę, opłaty za używanie publicznych plaży.

Aed Jaghi, wysoki funkcjonariusz partii Al-Watanijja, na której czele stoi członek Palestyńskiej Rady Ustawodawczej Mustafa Al-Barghout, powiedział: ‘Te kurorty zastanawiają. Logiczne jest inwestowanie w dobrych czasach - ale kiedy Gaza cierpi pod oblężeniem i istnieje możliwość nowej agresji [ze strony Izraela], nikt nie wie, jaka będzie zyskowność budowania kurortów’.

Walid Al-Awwad, członek biura politycznego Palestyńskiej Partii Narodowej, powiedział: ‘W ostatnich dwóch latach pranie pieniędzy kwitło w Gazie, co odbija się w budowie licznych kurortów – z których wszystkie należą do wpływowych osób, uczestniczących w szmuglu tunelami. W porównaniu do rosnącego bogactwa właścicieli tuneli, [status starych] zamożnych rodzin obniżył się… Zakres wytwornych kurortów odzwierciedla pojawienie się burżuazji. Część kapitału na rynkach Gazy pochodzi z aktywności kryminalnych elementów – handlarzy narkotykami, bronią i towarami szmuglowanymi przez tunele’.

Działacz praw człowieka i korespondent polityczny Mustafa Ibrahim, powiedział: ‘Budowanie kurortów na północy [Gazy] jest sprzeczne z podstawowymi zasadami inwestowania, ponieważ są to obszary narażone na ostrzał i zniszczenie ze strony nieustannego zagrożenia izraelskiego. Tak więc doświadczeni inwestorzy nie odważają się inwestować w te tereny. Elementy stojące za tymi inwestycjami [na północy], które czasami są pochopne, polegają na zyskach z szmuglu przez tunele, by to finansować… Te olbrzymie inwestycje w przemysł wypoczynkowy mają miejsce dzisiaj w Gazie, w czasach, kiedy 80% mieszkańców zależy od pomocy z UNWRA i innych organizacji, a bezrobocie sięga 45%. Tworzy to wypaczony obraz, szczególnie, kiedy w sklepach są sterty towarów, co nie odzwierciedla sytuacji ekonomicznej. Być może obecny rząd stworzył ten wypaczony obraz, żeby pokazać, iż udało mu się przerwać oblężenie..."

Żródło: Memri

27 lip 2010

Palestyńczycy w krajach arabskich - dlaczego media milczą?

Kiedy zdarzyło się by ONZ upomniała jakikolwiek rząd arabski w sprawie złego traktowania Palestyńczyków?

Jak to jest, że grupy i mieszkańcy kampusów uniwersyteckich w USA i Kanadzie, zwący się "pro-palestyńskimi" siedzą cicho, gdy Jordania odmawia obywatelstwa tysiącom Palestyńczyków?

Trudne położenie Palestyńczyków żyjących w krajach arabskich, a w szczególności w Libanie, jest jedną z najczęściej ignorowanych przez największe media Zachodu. Jak to jest, że przymykają oko na fakt, że Egipt, Syria, Liban, Jordania i wiele krajów arabskich stosuje restrykcje wobec Palestyńczyków?

I gdzie te grupy i pojedynczy działacze są w debatach, jakie odbywają się w Libanie
na temat nadania Palestyńczykom długo odmawianych im bazowych praw obywatelskich - jak prawo do pracy, ubezpieczeń społecznych czy opieki zdrowotnej?

Czyżby nie słyszeli oni w ogóle o tego rodzaju debatach? Przypuszczalnie nie, bo kogo obchodzą problemy poruszane przez komentatorów i korespondentów z Bliskiego Wschodu.
Bieżące "newsy" o Palestyńczykach, które nie zawierają żadnych anty-izraelskich treści bardzo rzadko trafiają na pierwsze strony zachodnich gazet.
Rozbiórka nielegalnych budynków w Jerozolimie jest, dla większości zachodnich korespondentów, dużo ważniejsza od faktu, że setki tysięcy Palestyńczyków w Libanie cierpi z powodu wielu upokarzających restrykcji.
Palestyńczycy żyjący w Libanie nie tylko nie mogą posiadać własnego majątku, ale również nie mogą korzystać z opieki zdrowotnej, mają też prawny zakaz pracy w wielu zawodach.

Czy ktokolwiek może wyobrazić sobie reakcję społeczności międzynarodowej, jeśliby Izrael jutro zakazał prawnie obywatelom arabskim pracować jako taksówkarze, dziennikarze, lekarze, kucharze, kelnerzy, inżynierowie czy prawnicy? Albo gdyby Minister Edukacji Izraela zarządził zakaz nauczania arabskich dzieci na uniwersytetach i w szkołach?

Do 2005 roku libańskie prawo zakazywało pracy Palestyńczykom w 72 zawodach. Obecnie lista została zredukowana do 50. Nadal nie wolno im wykonywać zawodu lekarza, dziennikarza, aptekarza, prawnika.
Jak na ironię, Palestyńczykom jest o wiele łatwiej uzyskać amerykańskie czy kanadyjskie obywatelstwo niż paszport jakiegokolwiek arabskiego kraju. Do niedawna Palestyńczyk z Gazy czy Zachodniego Brzegu automatycznie otrzymywał obywatelstwo izraelskie jeśli poślubił obywatela/obywatelkę Izraela lub w ramach łączenia rodzin.

Politycy libańscy aktualnie debatują nad nowym prawem - po raz pierwszy od 62 lat - które ma nadać prawa obywatelskie Palestyńczykom (prawa własności,ubezpieczenia społeczne, opieka zdrowotna).
Wielu Libańczyków jest temu przeciwna, gdyż uważają, że to spowoduje zbytnią integrację Palestyńczyków w ich społeczeństwie i zrujnuje ekonomię kraju.

Nadim Khoury, dyrektor Human Rights Watch w Bejrucie, powiedział: "Liban marginalizował uchodźców Palestyńskich zbyt długo i parlament powinien jak najszybciej skończyć z tą dyskryminacją".

Rami Khouri,prominenty libański dziennikarz napisał w "Daily Star", że "wszystkie kraje arabskie lepiej traktują miliony Arabów, Azjatów czy Afrykańczyków jako zagranicznych pracowników niż własnych uchodźców palestyńskich.

Zagraniczni dziennikarze często tłumaczą się, że nie poruszają tematu traktowania Palestyńczyków w świecie arabskim ze względu na bezpieczeństwo własne i potencjalne problemy w otrzymaniu dla siebie wiz wjazdowych do tych krajów.

Faktem jest, że większość z nich pisze swoje artykuły w swoich bezpiecznych biurach i domach Nowego Jorku, Londynu czy Paryża. Nie jest to tym samym, co pisanie o istniejącej sytuacji będąc tam, na miejscu - w Gazie czy Zachodnim Brzegu ...


Tłumaczenie własne na podstawie artykułu w Houdson New York Khaleda Abu Toameh'a *

*Khaled Abu Toameh

23 lip 2010

Turcja - aresztowania - coraz bliżej do zaprzepaszczenia reform Ataturka

Turecki sąd wydał dziś nakaz aresztowania 102 osób, w tym dwóch admirałów w służbie czynnej. Są oni oskarżeni o udział w spisku mającym na celu obalenie rządu konserwatywnych islamistów - podały tureckie media.
Według mediów uczestniczyli oni w 2003 roku w spisku o kryptonimie "Młot kowalski", przewidującym zorganizowanie zamachu bombowego w historycznym meczecie, zestrzelenie odrzutowego myśliwca w taki sposób, by obwiniono za to Grecję, oraz aresztowanie setek tysięcy ludzi w celu zdestabilizowania i obalenia rządu.

Sędzia Davut Bedir oznajmił, że proces rozpocznie się 16 grudnia w centrum zatrzymań w pobliżu Stambułu.

Wśród podejrzanych wymienionych w nakazie aresztowania figurują trzej emerytowani generałowie: główny inspirator spisku gen. Cetin Dogan, gen. Ozden Ornek i gen. Ibrahim Firtina - byli szefowie marynarki wojennej i lotnictwa. Są też admirałowie Mehmet Otuzbiroglu i Kadir Sagdic, dowódcy floty północnej i południowej - podała telewizja NTV.

Około 30 wojskowych, czynnych bądź na emeryturze, zatrzymano w lutym w ramach śledztwa, wywołując sensację w kraju, a potem zwolniono ich po przesłuchaniach i postawieniu zarzutów.

Cała grupa jest oskarżona o "próbę obalenia rządu lub uniemożliwienia mu siłą albo przemocą realizowania misji". Grozi za to od 15 do 20 lat więzienia.

Głównym podejrzanym jest emerytowany generał Dogan, były szef tureckiej 1. Armii stacjonującej w Stambule, gdzie według prokuratury doszło do zawiązania spisku wkrótce po dojściu do władzy Partii Sprawiedliwości i Rozwoju w 2002 r.

Dogan twierdzi, że był to jeden z wariantów rozpatrywanych przez wojskowych w przypadku konfliktu z Grecją.

Wojsko, tradycyjnie widzące siebie w roli gwaranta świeckiego ustroju Turcji, zaprzecza, by miało takie plany. Twierdzi, iż "Młot kowalski" był częścią scenariusza gier wojennych, wykorzystywanego podczas seminarium szkoleniowego.

Od roku 1960 wojsko trzykrotnie dokonywało w Turcji zamachu stanu, a w 1997 roku zmusiło do ustąpienia pierwszy rząd o proweniencji islamskiej.

onet

Czemu służą 72 dziewice w muzułmańskim raju?

Polecam artykuł na portalu "Racjonalista", poniżej fragment:

11 czerwca 2010 r. dr Anwar Bin Majid Ishqi, szef saudyjskiego Bliskowschodniego Ośrodka Badań Strategicznych i Prawnych, opublikował artykuł dotyczący kwestii, czy mieszkańcy Raju odbywają stosunki seksualne. Artykuł opublikował „Al-Risala", tygodniowy dodatek do gazety saudyjskiej „Al-Madina", pod tytułem „Raj jest ponad seksem: czarnookie dziewice nie są dla przyjemności zmysłowych". W artykule tym dr Ishqi wyjaśnia, że podjął problem seksu w Raju z dwóch powodów. Pierwszy, ponieważ terroryści szeroko używają go przy rekrutowaniu młodych ludzi: podburzają tych podatnych na wpływy młodzieńców do przeprowadzania operacji samobójczych, obiecując im, że nagrodą będzie możliwość uprawiania seksu z dziewicami w Raju. Drugim powodem jest, że wielu uczonych religijnych — włącznie z szeroko znanymi — wierzy, iż Raj oferuje rzeczywiste przyjemności seksualne.
surdalną i szkodliwą. Mówi, że jest ona źródłem pogardy dla muzułmanów, a także parodią islamu, ponieważ przyjemności seksualne wspomniane w Koranie nie miały być rozumiane jako przyjemności fizyczne, ale duchowe. Ishqi utrzymuje, że w Raju ludzie nie mają żadnych pragnień seksualnych i że ich ciała nie mają nawet narządów płciowych, ponieważ nie ma żadnej potrzeby ich posiadania.

Artykuł Ishqiego wywołał gorące reakcje wielu saudyjskich duchownych, którzy argumentują, że zarówno Koran, jak hadisy dostarczają rozległych dowodów na to, iż mieszkańcy Raju doznają przyjemności fizycznych, włącznie z seksem. Przyznają, że te teksty są wykorzystywane i wypaczone przez ekstremistów, ale utrzymują, że te nadużycia nie usprawiedliwiają zaprzeczania jasnego znaczenia tekstu i przedstawiania go jako metafory.

Należy wspomnieć, że w międzyczasie artykuł Ishqiego został zdjęty ze strony internetowej „Al-Madina" i z archiwum online.

Fragmenty artykułu Ishqiego oraz fragmenty trzech reakcji saudyjskich duchownych na jego wypowiedź Tutaj

Szejk Abdel Karim al Jodeir - lądowanie człowieka na Księżycu to zwykła bajka

Szejk Abdel Karim al Jodeir, saudyjski duchowny należący do Rady Wielkich Ulemów Arabii Saudyjskiej, najwyższej instytucji religijnej w tym kraju, oświadczył, że lądowanie człowieka na Księżycu to zwykła bajka.
Duchowny odpowiedział w ten sposób na pytanie pewnego wiernego, czy islam pozwala na odprawianie modłów na powierzchni Księżyca.

Według duchownego, informacją o tym, że człowiek dotarł na Księżyc, "zakpiono sobie z ludzi i miała ona na celu podważenie zasad religii islamskiej".
Członek Rady Wielkich Ulemów dodał, że jakkolwiek niektórzy twierdzili swego czasu, że człowiek dotarł na powierzchnię Księżyca, inni temu zaprzeczają.
Al Jodeir jest jednym z wielkich ulemów wyznaczonych ostatnio do Rady i jest zarazem członkiem Urzędu do spraw fatw, to jest oficjalnego organu powołanego do wydawania obowiązujących orzeczeń w sprawach wiary islamskiej.
Ten sam ulem wywołał wielką polemikę, ogłaszając w marcu 2008 roku fatwę, która zakazuje dziewczętom uprawiania sportu. - Najlepszym miejscem dla kobiet jest dom, a najlepszym zajęciem wychowywanie dzieci - powiedział wówczas.

onet

18 lip 2010

Hamas zabronił publicznego palenia sziszy kobietom

- Policja zabroniła kobietom palenia nargili w miejscach publicznych, ponieważ jest to sprzeczne z naszymi tradycjami i regułami społecznymi - powiedział AFP rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych Ihab al-Ghusejn. Palenie nargili, bardzo popularne w świecie arabskim, jest jedną z przyjemności, których Palestyńczycy mogą kosztować w Gazie.

Również w hotelach w Gazie, przyjmujących dyplomatów, zagranicznych wysłanników ds. humanitarnych i dziennikarzy, zaprzestano w ten weekend podawania nargili. Hamas, który objął kontrolę nad Strefą Gazy w 2007 roku, do tej pory podejmował niewiele działań, by wprowadzić prawo islamskie, próbował jednak ograniczyć mieszanie się płci w miejscach publicznych.
Niedawno Hamas zabronił mężczyznom pracy w salonach fryzjerskich dla kobiet, a w zeszłym roku kobietom zabronił prowadzenia motocykli.
Donosi gazeta

Iranka Neda Soltani - przypadkowa ofiara reżimu i mediów

Twarz Iranki Nedy Soltani poznał niemal cały świat. Jej wizerunek był ikoną protestów irańskiej opozycji, bo media omyłkowo wzięły ją za śmiertelną ofiarę zajść w Teheranie w 2009 r. Kobieta ze zdjęcia żyje, lecz musiała opuścić Iran i walczyć o swą tożsamość.
- Czasem czuję się absurdalnie. Byłam całkowicie apolityczną osobą, a zrobiono ze mnie ofiarę reżimu. Straciłam wszystko - opowiadała Soltani dziennikarzom w Hamburgu, gdzie została zaproszona przez organizację "Reporterzy bez Granic".

Od blisko roku Iranka mieszka niedaleko Frankfurtu nad Menem. W marcu dostała azyl polityczny w Niemczech i uczęszcza na kurs języka niemieckiego dla imigrantów, próbując zacząć wszystko od nowa.

Opowieść Nedy Soltani to historia fatalnej pomyłki mediów, która całkowicie odmieniła jej życie. Zaczyna się 20 czerwca. Podczas demonstracji przeciw fałszerstwom wyborczym w Teheranie od kul policyjnych ginie studentka Neda Agha-Soltan. Poruszające nagranie wideo, które dokumentuje moment jej śmierci, ukazuje się w internecie i mediach na całym świecie.

Studentkę Nedę uznano za ikonę rewolty. W sieci pojawiła się poświęcona "Aniołowi Iranu" strona z fotografią młodej, lekko uśmiechniętej kobiety z chustą na głowie. Zdjęcie przedrukowały media na całym świecie, pojawiało się również na transparentach podczas demonstracji solidarności z irańską opozycją.

Tyle tylko, że relacje te oraz wykorzystywana przez media fotografia nie przedstawiały dziewczyny, która zginęła, lecz 32-letnią Nedę Soltani, docent na Islamskim Uniwersytecie Azad w Teheranie. W dniach, gdy na ulicach stolicy Iranu rozgrywały się dramatyczne wydarzenia, pracowała ona w skupieniu nad swoją pracą doktorską o obrazie kobiet w prozie Josepha Conrada.

Podobne brzmienie nazwisk obu kobiet, podobieństwo fizyczne, ale także błąd dziennikarzy doprowadziły do tej fatalnej pomyłki.

Neda Soltani najpierw zdziwiła się wielkim zainteresowaniem swoim profilem na portalu społecznościowym Facebook. Gdy zorientowała się, że doszło do nieporozumienia, napisała e-mail z wyjaśnieniem do redakcji "Voice of America", załączając - jako dowód - kolejne swoje zdjęcie. Jednak i tę fotografię wykorzystano w relacjach, a dla mediów Soltani nadal była męczennicą z Teheranu.

Kobieta straciła kontrolę nad swoją tożsamością. Na nic zdały się listy z wyjaśnieniem słane do redakcji i portali internetowych. - Nie odbierzesz nam naszego anioła, draniu! - napisał jeden z internautów w odpowiedzi na prośbę Nedy o usunięcie jej wizerunku z relacji.

23 czerwca rodzice prawdziwej ofiary zajść, studentki Nedy Agha-Soltan, opublikowali jej zdjęcie, ale wizerunek niewłaściwej osoby utrwalił się już w internecie, mediach i na plakatach irańskich aktywistów.

Nedą Soltani zainteresowały się tymczasem irańskie służby. - Chciano, bym publicznie zaprzeczyła śmierci Nedy i powiedziała, że cała ta historia była wymysłem opozycji. Grożono mi oskarżeniem o szpiegostwo dla CIA i zdradę kraju - opowiadała kobieta.

W obawie o swoje życie Soltani zdecydowała się na ucieczkę z Iranu. Od kilku tygodni miała wizę strefy Schengen, bo zamierzała wziąć udział w konferencji naukowej w Atenach. 2 lipca z niewielkim bagażem wyjechała do Grecji, a potem do Niemiec, gdzie ma kuzyna. Dopiero dzień później brytyjska stacja BBC poinformowała o pomyłce.

Więcej:onet

17 lip 2010

Grenoble - muzułmanie spalili 50 samochodów

We francuskim Grenoble doszło do nocnych zamieszek wywołanych zabiciem przez policję muzułmanina, który próbował okraść kasyno. Podpalono pięćdziesiąt samochodów, zdemolowano wiele sklepów. W trakcie rozruchów z tłumu padły strzały w kierunku policji.
Zamieszki wybuchły po odprawieniu przez imama modlitwy muzułmańskiej za zmarłych. 27-letni złodziej, którego śmierć dobę wcześniej stała się powodem rozruchów, był już trzykrotnie skazywany za napady z bronią w ręku. Zginął w czasie próby ucieczki, gdy wraz ze wspólnikiem otworzył ogień do ścigającej ich policji.

W ostatnim czasie departament Isere, w którym leży Grenoble jest widownią wyjątkowo brutalnych aktów przemocy połączonych z okrucieństwem wobec ofiar, kradzieży oraz porwań. W biały dzień, w śródmieściu Grenoble dochodzi do strzelanin między rywalizującymi ze sobą gangami.

gazeta.pl

15 lip 2010

Islamski ekstremizm przy łóżku pacjenta

Fragmenty artykułu - Qanta Ahmed


Popołudnie zamienia się w wieczór. Wyglądam z mojego gabinetu w Royal London Hospital i dostrzegam okno, które kiedyś obramowywało Człowieka Słonia. Stulecie później fascynuje nowy i równie groteskowy spektakl — na ulicy poniżej dobrze odżywiony Brytyjczyk pakistańskiego pochodzenia rozdaje kasety. Przeszczepione na tutejszy grunt wahabitki w czarnych rękawiczkach, spowite od stóp do głów w czarne abaje, z twarzami zamaskowanymi nikabami, chwytają nagrania, skłaniając się w krótkim salaam. Inne kobiety, zbyt zajęte, przebiegają w wilgotnych, zalanych deszczem czadorach. Obserwuję te postaci aż znikają w mroku stacji metra Whitechapel. Muzułmańscy mężczyźni wpychają kasety do brudnych kurtek Addidas, noszonych na thobe, tradycyjny ubiór arabskiego mężczyzny. Tylko kilku flegmatycznych brytyjskich policjantów przypomina mi, że pod chlupoczącymi falami zachodnioeuropejskiego islamofaszyzmu nadal jest to Londyn.
Mężczyzna wpycha przechodniom swoje domowej roboty kompilacje. Thobe sięga mu tuż powyżej kostek — jego długość jest identyczna do tej, noszonej przez saudyjską muttawah czyli policję religijną — oznacza fundamentalizm. Wspina się na prowizoryczne podium na pomniku podarowanym Whitechapel przez Żydów, którzy prosperowali tutaj 90 lat temu. To, czemu kiedyś brytyjscy Żydzi dodali godności, bezczeszczą teraz brytyjscy muzułmanie. „Śmierć Ameryce! Śmierć Izraelowi!" — krzyczy. Jego dialekt klasy robotniczej z Newcastle jest nieskazitelny. Pochylony przed wiatrem urozmaica podburzanie błaganiem znanym każdemu muzułmaninowi jako takbir: Allah-hu-Akbar! Bóg jest Wielki. Zakotwiczony na swoim podium butami Nike, wyrzuca zaciśniętą pięść nad głowę. Zerkają na niego niewzruszeni posterunkowi. Słyszeli już jego wymyślania. Niepewne gromadki brytyjskich muzułmanów są usidlone w jego podstępnej orbicie.
dego lekarza na stażu. Faisal jest anestezjologiem i troskliwym, łagodnym lekarzem. Ubrany jest w zielony strój operacyjny. Zorientowanemu ujawnia on kultywowaną tożsamość islamską: jego spodnie są umyślnie odrobinę za krótkie, kończąc się tuż nad jego chirurgicznymi trepami, nadal wilgotne mankiety świadczą o niedawnych ablucjach. Jego wybujała broda nie jest przycięta, za okularami Cartiera kryją się oczy z długimi rzęsami. Wyciskam trochę płynu dezynfekcyjnego, odkażając ręce w drodze do pacjenta. Pokazuję mu, żeby zrobił to samo. „Nie, dziękuję, dr Ahmed. Umyję ręce" — oznajmia idąc do umywalki. Zaskoczona mówię mu o rekomendacjach w sprawie higieny rąk — płyn dezynfekujący z alkoholem jest lepszy od mydła — dla skuteczniejszego opanowania infekcji. Być może nie wie o nowych wytycznych? Moje oczy napotykają na jego nieobecny wzrok. „Oh nie, dr Ahmed, nie rozumie pani. Jestem muzułmaninem". Przebłysk wyższości przelatuje przez jego puste spojrzenie. Nagle zdaję sobie sprawę z tego, że Faisal nie rozpoznał we mnie muzułmanki. "Dla mnie dotknięcie alkoholu jest haram" — mówi. „Nie mogę używać płynu dezynfekcyjnego z alkoholem do wcierania w skórę".

Nie będzie żadnych negocjacji. Mówi, że to, co zaproponowałam, jest zakazane przez szariat, muzułmańskie święte prawo.

Jestem całkowicie zaskoczona. Interpretacja islamu przez Faisala jest radykalna — nigdy się z nią nie spotkałam, nawet wśród saudyjskich lekarzy, którzy byli aktywnymi członkami duchowieństwa Rijadu. Skąd Faisal wziął takie przekonania?

Szukam wyjaśnienia w jego pochodzeniu. Podobnie jak ja jest Brytyjczykiem z urodzenia z pakistańskim dziedzictwem. Z mieszanką nostalgii i dumy opisuje wczesne dorastanie w Jeddah w Arabii Saudyjskiej. Potem ukończył St. Bartholomew's, jedną z najstarszych, najlepszych szkół medycznych w Anglii. Po czym szybko nastąpiło małżeństwo z wybraną dla niego kobietą z Pakistanu, obecnie zamkniętą w domu we wschodnim Londynie.
Wielu muzułmanów, którzy czy to dorastali w Jeddah, jak Faisal, czy na ponurych wyprawach do pakistańskich madras, żeby zdobyć lepsze podstawy islamu, ma teraz nowe, bardzo skrzywione tożsamości islamskie. Odrzucenie alkoholowego płynu dezynfekcyjnego z powodu religijnej interpretacji jest skrajnym odwrotem od świata. Lekarze obierający takie postawy uważają się najpierw za muzułmanów, a potem za lekarzy — uszeregowanie priorytetów, które jest anatemą dla ideałów medycyny opierającej się na apolitycznym, bezwyznaniowym podejściu. Od Średniowiecza lekarze na Bliskim Wschodzie, czy to chrześcijanie, Żydzi czy muzułmanie — uważani byli za „niosących pochodnię świeckiej erudycji… za duchowe braterstwo, które przekraczało bariery religii, języka i krajów", pisze Franz Rosenthal w The Physician in Medieval Muslim Society. Faisal i tacy jak on reprezentują odejście od stuleci tolerancji, porzucenie tego braterstwa w epoce, kiedy dialog intelektualny nigdy nie był ważniejszy.

Faisal ujawnia jak daleko i jak szybko ideologia islamska wdarła się do zachodnich miejsc pracy lekarzy. Podczas gdy Arabia Saudyjska jest często krytykowana za swój ekstremistyczny rodzaj islamu, istnieje wyraźny dysonans między doktryną religijną a dojrzałą saudyjską społecznością medyczną, która z powodzeniem steruje między wieloma dylematami teologicznymi. W rezultacie społeczeństwo przyjmuje najnowocześniejszą opiekę intensywną, higienę rąk, pobieranie narządów i transplantacje, decyzje podejmowane przy końcu życia, leczenie bezpłodności, poradnictwo genetyczne i inne etycznie skomplikowane aspekty medycyny dwudziestego pierwszego wieku.
Moi niepiśmienni pacjenci beduińscy łatwiej akceptują zachodnią medycynę niż urodzony i wykształcony w Wielkiej Brytanii lekarz taki jak Faisal, a moi koledzy kształceni w Arabii Saudyjskiej są bardziej tolerancyjni wobec postępów zachodniej medycyny niż absolwent Bartholomew's w sercu Londynu. Jest to głęboko niepokojące.

Lekarze, szczególnie muzułmańscy lekarze, mają wyjątkową rolę do odegrania w zasypaniu kulturowego podziału, przez kwestionowanie wyuczonej na pamięć ortodoksji. Obchód lekarski we wschodnim Londynie unaocznia kanibalizm polityczny dziejący się w islamie — podczas gdy Wielka Brytania opowiada się za wolnością wyznania, a lekarz ma wszelkie prawo do takiej wolności, nigdy nie może ona wyprzeć potrzeb pacjenta. Skrajne przekonania Faisala to właśnie robią i są sprzeczne z filozofią Hipokratesa. Gdyby Faisal odmówił zachowania standardów higieny i powołał się na sprzeczność z danymi naukowymi, byłaby to inna, zasadna sprawa; fakt, że zrobił to, powołując się na zastrzeżenia religijne, stanowi powód do poważnego niepokoju.

Rozmawiałam niedawno z kolegami z Harvardu o incydencie z myciem rak Faisala i wyczułam zaskakującą powściągliwość. Kiedy przedstawiłam sprawę, lekarze powiedzieli, że obawialiby się podnosić tę kwestię i obrazić kolegę. Baliby się, że zostaną uznani za nietolerancyjnych lub niezważających na surowe przekonania religijne Faisala. Było w tym powszechne skrępowanie wobec wykraczania poza precyzję i obycie z medycyną naukową. Takie skrępowanie musi zostać wykorzenione.

Pod dobrodusznym pozorem permisywnej tolerancji zachodniej propaguje się niebezpieczne strefy sztywności, które rozłamują nasze tolerancyjne społeczeństwa i — jak na ironię — czynią je mniej tolerancyjnymi. Na to nie można pozwolić w uświęconych skarbcach medycyny, jednego z ostatnich bastionów apolitycznej wymiany.


Całość Tutaj

13 lip 2010

Francja zakazuje noszenia burek i nikabów w miejscach publicznych

Francuskie Zgromadzenie Narodowe, izba niższa parlamentu, przyjęło przygniatającą większością głosów projekt ustawy zakazujący kobietom noszenia we wszystkich miejscach publicznych muzułmańskich zasłon, takich jak burka czy nikab.
Za projektem ustawy głosowało 335 deputowanych, w tym głównie politycy rządzącej centroprawicowej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) oraz nieliczni reprezentanci radykalnej lewicy. Przeciw projektowi oddano tylko jeden głos. Większość deputowanych głównej siły opozycyjnej, Partii Socjalistycznej (PS), demonstracyjnie nie wzięła udziału w głosowaniu.

Przyjęty we wtorek tekst zabrania noszenia burek i nikabów we wszystkich miejscach publicznych, w tym także na ulicach miast. Zakłada on, że kobieta łamiąca wspomniany zakaz może otrzymać karę grzywny do 150 euro.

Rok więzienia lub 30 tys. euro grzywny grozi zaś osobie, która siłą nakłania kobiety do zakładania burek, nikabów, czy innych tego rodzaju zasłon; kary mogą być dwukrotnie wyższe w wypadku, jeśli osoba zmuszana do noszenia tych zasłon jest nieletnia.

Aby zakaz wszedł w życie, musi go jeszcze przegłosować we wrześniu Senat. Z uwagi na zdecydowaną przewagę UMP w izbie wyższej francuskiego parlamentu, wydaje się to przesądzone.

Więcej TU

11 lip 2010

Pogaństwo w islamie - cz.2

Pierwszą część artykułu mozna przeczytać TU

Kult świętych

W islamie niezwykle popularny jest kult różnych „świętych”, co kłóci się z wyobrażeniem tej religii jako rzekomo „czystego monoteizmu”. Podobnie jak w chrześcijaństwie i judaizmie, wyznawcy islamu czczą miejsca pochówku różnych ludzi – mężczyzn, rzadziej kobiet, którzy za życia cieszyli się opinią wyjątkowo pobożnych lub wywodzili się z rodu, spokrewnionego z prorokiem Mahometem. Powszechna jest w islamie wiara, że pielgrzymka do takiego grobu, połączona często z innymi praktykami kultowymi (pocałowaniem grobu lub relikwii, recytacją specjalnych modlitw, pisaniem próśb lub zawiązywaniem kawałków tkaniny lub sznurka) będzie skutkowała spłynięciem na pielgrzyma „baraki” – błogosławieństwa/emanacji świętego lub wstawiennictwem zmarłego u Allaha, który spełni prośby wyznawców. [8]
Najbardziej znanym na świecie takim muzułmańskim miejscem pielgrzymkowym jest słynny grobowiec Tadż-Mahal w Indiach koło Agry, kryjący grób sułtanki Mumtaz-Mahal- uznawanej za „świętą” muzułmankę- ideał żony i matki.

Szczególną rolę odgrywa kult świętych w islamie szyickim, gdzie religijną czcią otacza się nawet żyjące osoby- tak zwanych ajatollahów, spokrewnionych z prorokiem Mahometem. Ten odłam islamu rozwinął wiele cech, podobnych do chrześcijaństwa, między innymi kult ”męczenników” –np. Alego i Husajna, mesjanistyczną doktrynę religijną (powrót różnych „uśpionych zbawicieli-imamów” na Ziemię) i szereg praktyk kultowych, podobnych do średniowiecznych katolickich, np. procesje na pamiątkę śmierci Husajna i jego zwolenników w Karbali, połączone z samobiczowaniem do krwi i zbiorową histerią tłumu (zwane Ta'ziah). [9]

Duchowi przewodnicy

Pod wpływem hinduizmu i buddyzmu pojawił się w islamie, rozpowszechniony przez ruch suficki, nurt propagujący „duchowych przewodników” tak zwanych „pir”, którzy gromadzą wokół siebie ślepo oddanych im uczniów. Jest to system identyczny, jak w hinduizmie i buddyzmie, gdzie „guru” lub mnisi kierują własną grupą uczniów. [10]

Amulety i talizmany

Wyznawcy islamu otaczają czcią wersety Koranu, spisane na papierze, metalu lub na tkaninie (zwane Ta'wiz). Przypisywane są takim przedmiotom właściwości cudowne- uzdrawiające, ochraniające przed złymi duchami lub spełniające życzenia.

Popularnością cieszą się też talizmany, pochodzące jeszcze z przedislamskich religii. Najpowszechniej stosuje się tak zwaną „rękę Fatimy” (arabskie: Hamsa) jako najskuteczniejszy amulet ochronny przeciwko złym urokom. W rzeczywistości ten popularny amulet nie ma nic wspólnego z córką Mahometa- Fatimą Zahrą, ponieważ pochodzi ze znacznie wcześniejszej religii punickiej z północnej Afryki. Jest to wyobrażenie otwartej dłoni z pięcioma palcami, której wnętrze wypełniają dawne, przedislamskie symbole pomyślności - ryby, głowa gazeli lub ochronne, magiczne oko.

Popularne są też „magiczne kwadraty” (Al Buduh) z wypisanymi na nich liczbami; służą jako amulety miłosne i ochronne. Jeszcze z czasów pogańskich pochodzi powszechna w islamie wiara w magiczne właściwości ludzkich włosów, które mogą być wykorzystane do rzucania uroków. Stąd pochodzi także kult relikwii w postaci włosów z brody Mahometa (obecnie taka relikwia znajduje się między innymi w pałacu Topkapi w Stambule) [12]

Ofiara urodzinowa

Muzułmanie powszechnie praktykują ofiarę Aqiqah, zarzynając np. kozę lub barana siódmego dnia po narodzinach dziecka. Ta ofiara nie jest nigdzie wspomniana w Koranie, mówią o niej tylko „hadisy” (spisana tradycja), jednak najprawdopodobniej ten zwyczaj datuje się z czasów przedislamskich, być może pochodzi z religii żydowskiej [13].
Większość opisanych popularnych w całym współczesnym islamie praktyk kultowych jest wyraźnie sprzeczna z Koranem. Mahomet potępił zarówno otaczanie kultem grobów, jak wybieranie sobie „duchowych przewodników” [14]. Tym bardziej sprzeczny z pierwotnym islamem jest kult żyjących ludzi lub pogańskich amuletów.

W historii islamu było wiele, najczęściej daremnych, prób „oczyszczenia” religii od naleciałości pogańskich, chrześcijańskich, zoroastriańskich, buddyjskich i hinduistycznych.

Jak widać pojęcie „religia monoteistyczna” jest raczej terminem sztucznym, bo żadna religia na świecie faktycznie nie jest takim „czystym” monoteizmem, tylko kompilacją wielu wcześniejszych, często pogańskich wierzeń.

Żródło: Tutaj

10 lip 2010

Sakineh Mohamadi Asztiani nie zostanie ukamienowana. Irance nadal jednak grozi wyrok śmierci


Obywatelka Iranu, którą skazano za cudzołóstwo, nie zostanie ukamienowana - poinformowała w komunikacie opublikowanym w brytyjskim dzienniku "The Times" ambasada Iranu w Londynie. Z komunikatu nie wynika jednak, czy kobieta zostanie oszczędzona, czy też wyrok śmierci zostanie wykonany przez powieszenie.
"Zgodnie z informacjami przekazanymi nam przez władze sądowe w Iranie, Sakineh Mohamadi Asztiani nie zostanie ukamienowana" - podała ambasada.

Syn Asztiani, Sajad, którzy rozpoczął kampanię, aby ocalić matkę, powiedział, że oświadczenie ambasady na razie nic nie zmienia. - Oni po prostu powiedzieli, że nie będzie ukamienowana, a to nie znaczy, że nie zostanie wykonany wyrok. Mama nadal jest w celi śmierci - wyjaśnił.

Po tym, jak dzieci Asztiani zainicjowały międzynarodową kampanię na rzecz jej ułaskawienia, oświadczenie przekazane przez ambasadę nie zostało ogłoszone w samym Iranie, ponieważ gazetom, agencjom informacyjnym i telewizji zakazano informowania o wydanym na ich kobietę wyroku śmierci. Władze w Teheranie w ogóle nie podają do publicznej wiadomości informacji o wykonanych egzekucjach.

Asztiani w maju 2006 roku została skazana na karę 99 batów za to, że po śmierci swojego męża utrzymywała "niedozwolone stosunki" z dwoma mężczyznami. Z kolei trzy lata później podczas procesu mężczyzny oskarżonego o morderstwo męża Asztiani, sąd ponownie zajął się sprawą cudzołóstwa, którego kobieta miała się dopuścić jeszcze przed śmiercią małżonka. 43-letnia Iranka została skazana na śmierć przez ukamienowanie.

Ashtiani konsekwentnie zaprzecza by zdradziła męża. Organizacja Human Right Watch, która włączyła się w obronę kobiety, twierdzi, że wyrok w jej sprawie zapadł nie na podstawie dowodów, a opinii sędziów. Nie byli oni zresztą zgodni, bo dwóch z pięciu sędziów uznało Ashtiani za niewinną.

- Śmierć przez ukamienowanie jest zawsze okrutna i nieludzka. To szczególnie odrażające, gdy sędziowie polegali na własnych przeczuciach zamiast dowodach winy oskarżonego - powiedziała Nadya Khalife, zajmująca się prawami kobiet na Bliskim Wschodzie dla HRW.

Na czwartkowej konferencji prasowej brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague nazwał karę, na którą skazano Asztiani, "barbarzyńską i ohydna torturą". Ocenił, że jeśli ten "średniowieczny wyrok" zostałby wykonany, to wzbudziłby on "wstręt i przerażenie na całym świecie".

Publikując list otwarty w tej sprawie, "The Times" rozpoczął kampanię, której celem było anulowanie wyroku. Pod apelem podpisali się m.in: była sekretarz stanu USA Condoleezza Rice, trzech byłych brytyjskich ministrów spraw zagranicznych oraz aktorzy, m.in. Robert de Niro, Robert Redford, Juliette Binoche i Emma Thompson.
Niestety doświadczenie pokazuje, że dzisiejsze oświadczenie nie oznacza automatycznie odstąpienia od wyroku śmierci. Tak było w przypadku Abdollah Farivar w 2008 roku. Farivar, skazany za "nielegalny związek pozamałżeński", początkowo skazany na śmierć przez ukamienowanie, po rozpętaniu na świecie kampanii potępiającej wyrok, został powieszony.
Zgodnie z surową interpretacją islamskiego prawa, w Iranie osobom uprawiającym seks przed ślubem grozi kara stu batów. Z kolei ukamienowaniem karze się Irańczyków, którzy dopuszczają się cudzołóstwa. Jak podaje BBC, kamienie używane do wykonania wyroku powinny być wystarczająco duże, by sprawić ból, ale nie na tyle wielkie, by zadać natychmiastową śmierć.

Żródło: gazeta.pl

Jerozolimskie refleksje - problemy trzech religii

Poniżej publikuję tekst Wojtka, który powstał po jego wiosennym pobycie i zawiera jego osobiste refleksje dotyczące problemów trzech największych religii na tamtym terenie.







Jerozolima jest miastem niezwykłym, jedynym takim na świecie. Nie ma drugiego takiego miejsca, tak przesiąkniętego mistycyzmem. W tak wielu miejscach dostrzec można żarliwą wiarę wyznawców trzech wielkich religii.
Mam takie ulubione miejsce w Jerozolimie, do którego często powracam w myślach. Jest nim Góra Oliwna. Tutaj, przed oczyma rozciąga się wspaniały widok na Wzgórze Świątynne zwane Moria. A między Górą Oliwną i Wzgórzem Moria rozciąga się Dolina Cedronu.
Właśnie tutaj widać, jak bardzo związane są ze sobą religie powstałe i od wieków wyznawane na tej Ziemi.
Wspominam widok Wzgórza Moria. Tutaj znajdowała się I, a później II Świątynia Jerozolimska. W niej do pewnego momentu przechowywana była Arka Przymierza. Jest to Najświętsze Miejsce Judaizmu. Żaden wierzący Żyd nie odważy się wejść na Wzgórze, by przypadkiem nie postawić stopy tam, gdzie kiedyś stała Arka Przymierza.
Zachodnie zbocze Góry Oliwnej ma dla judaizmu znaczenie szczególne – eschatologiczne. Tutaj, na końcu czasów, rozpocznie się zmartwychwstanie umarłych. Dlatego, całe zbocze pokryte jest najdroższymi w Izraelu kirkutami (cmentarzami żydowskimi), bowiem pochowani tutaj zmartwychwstaną pierwsi. A na Wzgórzu Moria, w znajdującym się tam murze, znajduje się zamurowana Złota Brama. Gdy nadejdzie chwila zmartwychwstania, Złota Brama się otworzy, a nad Doliną Cedronu rozciągnięty zostanie most.
Widok z Góry Oliwnej jest ważny również dla chrześcijan. W Świątyni Jerozolimskiej bywał wielokrotnie i nauczał Jezus. Według jednej z dwóch tradycji, na dachu Świątyni, od strony Cedronu, Jezus kuszony był przez diabła. Na zboczu Góry Oliwnej znajdują się kościoły i cerkwie. Stoi tu np. Kościół „Dominus Flevit’ w kształcie łzy. Tutaj Jezus zapłakał nad tragicznym losem Jerozolimy. Nieco dalej stoi Kościół Narodów, zbudowany obok Ogrodu Getsemani. Oliwki, które tam rosną, pamiętają czasy Jezusa.
A Góra Oliwna jest miejscem, w którym pojmany został Jezus, przed męczeńską śmiercią, zadaną ręką pogan – Rzymian.
Gdy patrzy się na Wzgórze Świątynne, za plecami znajduje się malutki meczecik, upamiętniający Wniebowstąpienie Jezusa. W pobliżu znajduje się cerkiew, według jednej z dwóch tradycji, tutaj zasnęła Matka Boska. Idąc z kolei w drugą stronę dojść możemy do Kościoła „Pater Noster”. Na dziedzińcu kościoła znajdują się tablice z tekstem modlitwy „Ojcze Nasz”, napisanej w licznych językach świata. Modlitwę można przeczytać także w języku polskim i kaszubskim.
Również dla muzułmanów miejsce to jest święte. Na Wzgórzu Moria, tam, gdzie kiedyś stała Świątynia Jerozolimska, znajdują się dwa, spośród najświętszych meczetów, po Mekce i Medynie. Kopuła Skały i Meczet Al.-Aqsa. Pięć razy każdego dnia, nad Doliną Cedronu rozlega się z Meczetu Al.-Aqsa, głos muezina nawołującego do modlitwy.
A kilkanaście kilometrów dalej, w Betlejem znajduje się ślad jeszcze jednej wielkiej religii. Dziś już niemal wymarłego zoroastryzmu. Trzej Królowie byli zoroastryjskimi kapłanami. Śladem ich bytności, jest płaskorzeźba zoroastryjskich kapłanów na ścianie Bazyliki Narodzenia w Betlejem. Podczas perskiego najazdu, płaskorzeźba uratowała Bazylikę przed zniszczeniem. Najeźdźcy nie odważyli się zniszczyć obiektu, na którym znajdował się wizerunek kapłanów w perskich strojach. Jerozolima, po hebrajsku nazywa się Yerushalayim (םילשורי)
Nazwa przypuszczalnie powstała z połączenia dwóch hebrajskich słów. „shalom” (םילש) oznaczającego pokój. W dodatku w nazwie miasta występuje ono z końcówką –im, a więc w liczbie mnogiej. Drugie słowo w nazwie miasta to „yerusha” (השורי), czyli dziedzictwo. I tutaj potrzebny jest krótki komentarz. Język hebrajski zna dwa słowa na oznaczenie dziedzictwa. Jedno z nich oznacza dziedzictwo w takim znaczeniu, jak w języku polskim. Drugie, „yerusha”, to dziedzictwo, za które jesteśmy odpowiedzialni.
Jerozolima powinna więc być Miastem Pokoju. Pokoju, za który jesteśmy odpowiedzialni. Niestety, jak na ironię, w Jerozolimie pokój rzadko kiedy gościł. Również teraz, Izrael, nie może doczekać się upragnionego, należnego mu, szczególnie po czasie HaShoah (Holokaustu), pokoju. Dlaczego tak się stało i czy tak być musi?

Wszystko zaczęło się 3 250 lat temu. Grupa hebrajskich niewolników, uciekających z Egiptu, znalazła się u stóp Góry Synaj. I stała się rzecz niezwykła. Ci pogardzani dotąd ludzie, otrzymali od Boga przesłanie etyki monoteistycznej. Przekazane przez Przedwiecznego Słowa, zostały spisane na zwojach, stanowiących Torę (Pięcioksiąg Mojżeszowy). I od tego dnia Hebrajczycy, a później Żydzi nieśli światu Światło Tory. Przez wieki płacili za to ogromną cenę, straszliwych prześladowań. Na tym polega idea „Narodu Wybranego”.
Po długiej wędrówce przez pustynię Hebrajczycy weszli do Kanaanu (dzisiejszego Izraela). Współcześni historycy twierdzą, że nie był to krwawy podbój. Było to raczej stopniowe mieszanie się z miejscową ludnością. Biblia to potwierdza, mówiąc o ciągłej pokusie powrotu do bałwochwalstwa. Jednak po tym, co stało się na Synaju, Hebrajczycy mimo różnych upadków zawsze wracali do swojego Boga. Biblia wspomina o grzechach wówczas czynionych. Zawsze było to ostrzeżenie dla następnych pokoleń, by nie powtarzać złych czynów.
Naród Wybrany od początku płacił cenę za nawoływanie do etycznego życia. Nie dane mu było żyć w pokoju. Nie z własnej winy. Izrael otoczony był przez wojownicze ludy, które przysparzały mu niezliczonych cierpień. Mimo to, nie istniała myśl o zemście. Tora/Biblia nakazywała okazywanie szczególnej troski sierocie, wdowie i cudzoziemcowi.
Od samego początku, Izrael miał fatalne położenie geopolityczne. Dlatego też starożytna historia Izraela pełna jest tragicznych wydarzeń. Deportacji i najazdów. Ziemia Obiecana była łakomym kąskiem dla Egipcjan, Babilończyków i Greków.
Ponad 2000 lat temu niewiele brakowało a Żydzi na skutek prześladowań ze strony Antiocha Epifanesa, przestaliby istnieć. Wybuchło jednak zwycięskie Powstanie Machabeuszy. Żydzi po raz kolejny zostali ocaleni, a wraz z nimi idea Jedynego Boga. Fakt ten upamiętniają corocznie Żydzi, obchodząc Święto Chanuki. Ważne Święto, bo gdyby judaizm przestał istnieć, nigdy by nie powstało chrześcijaństwo, ani islam.
Przez długie wieki marzenie o bezpiecznym żydowskim domu, o pokoju nie mogło się zrealizować. A przecież pokój jest jednym z najgłębszych marzeń żydowskiej duszy. Dzisiaj, tak, jak przez długie wieki, żydowskie pozdrowienie brzmii „Shalom” (Pokój Wam). A reminiscencją żydowskiego „Shalom” w Kościele, jest przekazywany sobie podczas Mszy Świętej „Znak Pokoju”.

Blisko dwa tysiące lat temu, miały miejsce dwa zdarzenia, których skutki odczuwane są do dzisiaj.
Po zwycięskim Powstaniu Machabeuszy, król Herod, wielki budowniczy rozpoczął odbudowę II Świątyni Jerozolimskiej. W wielkim dziele odbudowy znalazło zatrudnienie wielu rzemieślników. W końcu, w 70 roku n.e. odbudowa Świątyni została ukończona. Wielu utraciło pracę. W Jerozolimie doszło do rozruchów, które zamieniły się w antyrzymskie powstanie. Powstanie przegrane.
Rzymianie okazali się wyjątkowo bezwzględni. Jerozolimę, wraz ze Świątynią zburzono. Na miejscu miasta pokoju powstała rzymska Aelia Capitolina. Żydom pod karą śmierci zakazano wstępu do Jerozolimy. Pobici militarnie Żydzi zmuszeni zostali przez Rzymian do opuszczenia Ojczyzny i rozejścia się po świecie i stworzenia diaspory.
Nieszczęście dopełniło się w 135 roku n.e. po przegranym Powstaniu Bar Kochby. Żydzi, nie z własnej woli utracili na blisko 2 000 lat Ojczyznę, którą zamieszkiwali przez poprzednie 13 wieków. Ziemię Izraela, która przez miała być bezpiecznym Żydowskim Domem.
Wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat, stanowią jeden z kluczy do rozwiązania obecnej tragicznej sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Prawdopodobnie w 7 roku p.n.e. narodził się człowiek zwany przez Żydów Yehoshuą, a przez chrześcijan Jezusem. Był pobożnym Żydem i żarliwym patriotą. Gdy dorósł został wędrownym rabinem. Czasy były trudne. Ówczesny judaizn podzielony był na stronnictwa. Najważniejsze z nich to Faryzeusze, Saduceusze i Esseńczycy. W dodatku kraj zniewolony był przez Rzymian.
Nauka Jezusa, podobnie jak Rabbiego Hillela nie mieściła się w obowiązujących wówczas schematach. Jezus starał się wrócić do pierwotnego sensu Tory. Nauczał, że najważniejsza jest miłość Boga, a bliźniego kochać należy, jak siebie samego. Z Ewangelii wnioskować można, że Jezus nie przyszedł do Żydów przestrzegających zasad Tory. Przyszedł do grzeszników, ludzi wyrzuconych poza nawias społeczeństwa i pogan. Jezus chciał, aby wszyscy przestrzegali zasad Tory. (Tora (הרות), po hebrajsku znaczy Instrukcja. Instrukcja, jak należy żyć.) Nie chciał zakładać żadnej nowej religii. Świadczą o tym słowa Jezusa: „Chcę, aby wszyscy byli jedno”. A ówczesny język hebrajski nie znał takiego pojęcia, jak religia. Dla starożytnego Żyda religijna wizja świata była prosta – ludzie dzielili się na Żydów i pogan.
Początkowo wyznawcy Jezusa z Nazaretu stanowili jeszcze jedno stronnictwo na gruncie judaizmu. Współczesny język hebrajski określa chrześcijan słowem nocrim (םירצונ) – Nazarejczycy.
Nastąpiła jednak chwila, gdy drogi judaizmu i chrześcijaństwa zaczęły się rozchodzić. Pojawił się Paweł z Tarsu, który był faktycznym założycielem chrześcijaństwa. Dziś trudno jest powiedzieć, jaka była rola Świętego Pawła w rozdzieleniu się obu religii. Jak podkreślają bibliści, nie ma pewności, które Listy Pawłowe są faktycznego autorstwa Pawła z Tarsu, a które są późniejszego autorstwa, uczniów Pierwszego Misjonarza. Przypuszcza się też, że niektóre fragmenty Listów są późniejszego autorstwa, np. słynny „Hymn o Miłosierdziu/Miłości”. Możemy mieć też wątpliwości, kogo dotyczyły spory w jakie wdawał się Święty Paweł, Żydów czy ebionitów.
W IV w. n.e. Kościół nie miał wątpliwości. Uczyniono wszystko, by ostatecznie odciąć Kościół od Synagogi. Zakazano świętowania Szabatu, który jednak przetrwał, jako Wigilia Bożego Narodzenia. Nasilały się niczym nieuzasadnione prześladowania Żydów. Tragicznym czasem okazały się Wyprawy Krzyżowe. Tu prześladowania i fanatyzm religijny przybrały monstrualne rozmiary. Żydów kolejno wyrzucano z ich krajów zamieszkania. Najtragiczniejszy był dzień 2 czerwca 1492 w Hiszpanii. Do tej daty wszyscy Żydzi musieli opuścić Hiszpanię lub nawrócić się na chrześcijaństwo. Ci, którzy pozostali, byli oskarżani o wyznawanie kryptojudaizmu. Zostawali ofiaramii Inkwizycji.
Pierwsze nadzieje na poprawę żydowskiego losu przyniósł wiek XIX. Był to czas, gdy w Europie Żydzi zaczęli otrzymywać pełnię praw obywatelskich. Dla Żydów nie było to jednak takie proste. Istniały wątpliwości, czy można bez zastrzeżeń przyłączyć się do życia nieżydowskiego otoczenia. Wówczas pojawiły się dwa ważne wydarzenia.
Pierwszym z nich była Haskala, Żydowskie Oświecenie. Drugim był Ruch Syjonistyczny dążący do reaktywacji Państwa Żydowskiego.
Wiek XX przyniósł niewyobrażalne cierpienia. Dwadzieścia wieków antyjudiaizmu i antysemityzmu doprowadziły do zbrodnii HaShoah (Holokaustu). Większość Żydów w Europie została zamordowana. Okres socjalizmu w Europie Wschodniej dopełnił zniszczenia żydowskiego świata.
Po wojnie nastąpiło pewne zbliżenie chrześcijaństwa i judaizmu. Na II Soborze Watykańskim pojawiła się deklaracja „Nostra Aetate’. Póżniej kościoły w USA wydały deklarację „Święty Obowiązek”. Odpowiedzią strony żydowskiej była deklaracja „Dabru Emet” (Mówcie Prawdę).
Są to dobre kroki, tyle, że niewystarczające. Wszyscy, chrześcijanie i Żydzi jesteśmy „Dziećmi Abrahama”. A współczesny świat jest tak skomplikowany, że jeżeli nie będziemy siebie wzajemnie wspierać, wszyscy zginiemy razem.
Krzywdy wyrządzone Żydom przez chrześcijan są kolejnym kluczem do zrozumienia sytuacji na Bliskim Wschodzie. Odrodzenie się Izraela, po 2000 lat oraz pamięć minionych cierpień powodują tak wielką determinację Izraelczyków, że Izrael nigdy się nie podda i niezależnie od ceny, jaką trzeba będzie zapłacić, będzie bronić swojego słusznego prawa do istnienia.

Paweł z Tarsu nie tylko rozdzielił judaizm i chrześcijaństwo, zrobił coś więcej. Podczas tzw. Soboru Jerozolimskiego doprowadził do oddzielenia się od rodzącego się dopiero chrześcijaństwa ugrupowania nazwanego później ebionitami. Ebionici wyznawali religię pośrednią między judaizmem i chrześcijaństwem. Na terenie Cesarstwa Rzymskiego byli prześladowani. By przeżyć, przenieśli się na Półwysep Arabski. Obok Żydów stanowili jedyną grupę, która na Półwyspie wyznawała monoteizm. Resztę ludności stanowili poganie.
W tych warunkach narodził się islam. Nic dziwnego, że islam zawiera tak wiele zbieżności z judaizmem i chrześcijaństwem. Wyznawcy nowej religii zachowywali się podobnie, jak Paweł z Tarsu. W swojej gorliwości, starali się zanieść religię do krańców ziemi. Wtedy też rozpoczął się konflikt między Arabami z jednej strony, a Żydami i chrześcijanami z drugiej. Po drodze muzułmanie dotarli także na obszar dzisiejszego Izraela. Kraju, którego prawowici mieszkańcy Żydzi, ze zrządzenia rzymskiego okupanta, od stuleci zmuszeni byli żyć w diasporze.
W okresie fanatycznych Wypraw Krzyżowych Arabowie i Żydzi stali się obiektem prześladowań ze strony europejskiego rycerstwa.
W krajach muzułmańskich zachowały się resztki chrześcijan i Żydów. Byli tolerowani, jako „Ludzie Księgi”. Nie mieli pełni praw i żyli podobnie, jak Żydzi w chrześcijańskiej Europie.
Powodów do konfliktów nie brakowało. Muzułmanie z różnych stron usiłowali wchodzić do Europy. Przez Półwysep Iberyjski, Bałkany i ze Wschodu. Powodowało to, słuszną reakcję państw europejskich. A później Europejczycy popełnili ten sam błąd, co muzułmanie. Nastał czas kolonializmu. Wszystkie te zdarzenia spowodowały niechęć i wrogość po obu stronach.
Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej w 1948 roku. Sytuacja polityczna na świecie była taka, że możliwy stał się cud. Po 2000 lat, odrodził się Izrael. Tylko, że wszystko miało być inaczej.
Twórcy Państwa Izrael uznawali wspólne prawo do tej ziemi, zarówno dla Żydów, jak i Arabów. Izrael miał być wspólnym, bezpiecznym Domem. Stało się jednak inaczej.
14 maja 1948 roku, ONZ ogłosiła niepodległość Izraela. W tym samym dniu państwa arabskie wypowiedziały Izraelowi wojnę. Z arabskich samolotów zrzucono ulotki nawołujące ludność arabską do opuszczenia Izraela. Wielu tego posłuchało. Już nigdy więcej państwa arabskie, w których się znaleźli, nie pozwoliły im na powrót do domu.
Dalsze wydarzenia spowodowały, że ze względu na bezpieczeństwo Izraela, w jego granicach znalazły się obszary należące poprzednio do Jordanii, Egiptu i Syrii. I problem ten można by już dawno rozwiązać, gdyby państwa, których obywatelami byli kiedyś ci ludzie, chciały się do nich przyznać. Świat usłyszał, że oto, na Bliskim Wschodzie powstał nowy naród – Palestyńczycy.
I tu jest trzeci klucz do rozwiązania konfliktu. Trzeba zrozumieć, że także muzułmanie mają swoje cierpienia. Tylko, że stosowane dotychczas metody rozwiązania problemu okazały się błędne. Jedyne, co osiągnięto, to niepotrzebne cierpienia.

Ktoś kiedyś powiedział, że wiek XIX będzie wiekiem Ducha, lub nie będzie go wcale. Sytuacja stała się na tyle niebezpieczna, że sprawą pilną i niezbędną jest potrzeba nowego myślenia o stosunkach Żydów, chrześcijan i muzułmanów.
Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga, mimo, że trochę inaczej go pojmujemy. Wszyscy pochodzimy duchowo od Abrahama. Jeżeli nauczymy się zgodnie współżyć, będzie to, najpiękniejszy sposób okazania Chwały Bożej.
Przez wieki, pomiędzy trzema religiami narósł mur, często zupełnie niesłusznych stereotypów. Przez wieki chrześcijanie, Żydzi i muzułmanie żyli w trzech, wzajemnie sobie obcych światach. To, że się różnimy nie stanowi żadnej przeszkody. Odwrotnie, jest to nasze bogactwo. Będziemy duchowo bogatsi, jeżeli nauczymy się czerpać z duchowego dorobku wszystkich. Musimy tylko spełnić jeden warunek. Musimy odnosić się do siebie z szacunkiem i nie wolno nam pod żadnym pozorem nawracać jedni drugich.
Obserwuję konflikt z Izraela. Widzę, jak bardzo obie strony są zmęczone istniejącym napięciem. Jestem optymistą. To, co widzę, pozwala mi wierzyć, że w przyszłości, Izrael nie będzie już kojarzyć się z wojnami, do których wbrew własnej woli zmuszony był przystępować.. Nadejdzie czas, gdy Izrael będzie dla świata przykładem, jak rozwiązywać trudne konflikty. Powoli, obie strony konfliktu zaczynają sobie zdawać z tego sprawę.
Spełni się wówczas biblijne proroctwo. Narody przyjdą i pochylą się przed Syjonem.

Wojtek

1 lip 2010

Bułgaria i prowokacje islamistów

Niezależnie od istniejącej w Bułgarii regulacji prawnej, gwarantującej równość wszystkim obywatelom i niedopuszczającej ograniczeń prawnych i przywilejów, m.in. ze względu na wyznanie, sprawa islamskich chust ponownie stanęła na porządku dziennym.
Trzy miesiące po rozpoczęciu wymiany dokumentów tożsamości na nowe z danymi biometrycznymi sprawę podnieśli muzułmańscy duchowni z południowo-wschodniej części kraju, gdzie jest skupiona większa część ponad 10-procentowej tureckiej mniejszości.

Według muftiego miasta Smolian Nedżmi Dybowa, zobowiązywanie kobiet do fotografowania się tak, by widać było uszy oraz co najmniej jeden centymetr włosów "jest dyskryminujące i sprzeczne z religią islamską".
Urząd głównego muftiego Bułgarii wystąpił do MSW o opracowanie specjalnego regulaminu dla kobiet muzułmańskich, który nie naruszałby ich praw religijnych. Resort odpowiedział, że regulamin jest jasny, format zdjęć zaaprobowany przez parlament i nie podlega zmianom.

- Tysiące muzułmanek zwróciło się do nas o pomoc. Ta sprawa powinna być rozstrzygnięta na poziomie instytucjonalnym, nie należy pozostawiać jej poszczególnym kobietom, udającym się do urzędu paszportowego - stwierdził mufti Dybow. Dodał, że doradza kobietom wierzącym, by nie spieszyły się z wymianą dokumentów.

Media krajowe przypominają, że sprawa chust na zdjęciach w dokumentach tożsamości została uregulowana jeszcze w 2002 r. Wtedy Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że nie może być wyjątków od standardów dla przedstawicieli oddzielnych religii. Na fotografiach muzułmanki mogą być w chustach pod warunkiem, że widać uszy i część włosów. Według sądu, gwarantuje to "równowagę między koniecznością dokonania identyfikacji i wolnością wyznania". Decyzja sądu była odpowiedzią na skargę muzułmanki.

Cztery lata później, w 2006 r., bez sukcesu zakończyła się kolejna próba podważenia świeckiego charakteru instytucji. Dwie uczennice z miasta Smolian wniosły do komisji ds. obrony przed dyskryminacją skargę, że nie są wpuszczane do szkoły w chustach. Komisja stwierdziła, że zakaz nie narusza praw religijnych obu dziewczyn.

Ponowne podniesienie sprawy chust, według obserwatorów w Sofii, może być z jednej strony podyktowane wewnętrzną walką o władzę, toczącą się w urzędzie głównego muftiego kraju, a z drugiej - prowokacją ze strony duchownych, związanych z bardziej radykalnymi kręgami islamu oraz próbą wysondowania, jak zareagują władze Bułgarii, kraju członkowskiego UE. Według mediów, przedstawiciele radykalnych organizacji islamskich z zagranicy odwiedzają południowo-wschodnią Bułgarię, finansują kształcenie miejscowej młodzieży w państwach muzułmańskich i budowę meczetów.

Według etnologa i obrończyni praw mniejszości narodowych, Ewgenii Iwanowej, sprawa chust może być próbą doprowadzenia do wzrostu napięcia w środowisku muzułmanów z uwagi na przyszłoroczne wybory samorządowe.

Partia etnicznych Turków - Ruch na rzecz Praw i Swobód zdystansowała się od apeli muftiego. - Muzułmanki powinny przestrzegać prawa i fotografować się bez chust - stwierdził poseł Ruchu Czetin Kazak.

Żródło:onet