25 paź 2009

Poszanowanie świętych miejsc przez muzułmanów

Na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie, w rejonie meczetu Al-Aksa, doszło rano do starcia izraelskiej policji z przybyłymi na modły Arabami - podaje izraelska rozgłośnia radiowa.
W incydencie uczestniczyło około stu osób. Policja użyła granatów oszałamiających wobec uczestników zajść.

Jak poinformował rzecznik izraelskiej policji Micky Rosenfeld, Arabowie obrzucili policyjny patrol kamieniami oraz butelkami z benzyną i oliwą. Na miejscu aresztowano dwanaście osób.

Według palestyńskich źródeł, rejon meczetu - jednej z najważniejszych świątyń muzułmańskich na świecie - został zablokowany przez policję.

Agencja Reutera informuje, iż wbrew doniesieniom izraelskiej policji, w godzinę po pierwszym starciu, na Wzgórzu nadal dochodziło do incydentów - grupy młodych Arabów atakowały kamieniami patrole policyjne. W jednym z okolicznych domów wybuchł też pożar, zmuszając policję do wycofania się. Korespondent Reutera twierdzi, że widział izraelskich policjantów i żołnierzy na terenie kompleksu Al-Aksa - policja jednak zdecydowanie dementuje informacje, jakoby weszła na teren meczetu. Nad Wzgórzem unoszą się wojskowe śmigłowce.

Więcej w artykule : Onet

Jeruzalem Post podaje, że w wyniku zamieszek rannych zostało 9 policjantów, australijska reporterka; aresztowano 21 Arabów.

Całość artykułu tutaj: Jerusalem Post

18 paź 2009

Czym się różnią te dwa obrazki - znajdź 1 szczegół ...



ŻYDOWSKIE MAŁŻEŃSTWO PO ZAKUPACH



MUZUŁMAŃSKIE MAŁŻEŃSTWO PO ZAKUPACH

15 paź 2009

Religia pokoju we wrześniu

Monthly Jihad Report
September 2009 Jihad Attacks: 206
Countries: 19
Religions: 5
Dead Bodies: 750
Critically Injured: 1150

Palestyński intelektualista o podwójnych standardach świata arabskiego

Fragmenty artykułu Ahmada Abu Matar, mieszkającego w Szwecji (Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska):
W niedawno opublikowanym artykule pod tytułem "Dlaczego potępiamy tylko [izraelską] okupację?"mieszkający w Szwecji palestyński intelektualista Ahmad Abu Matar krytykuje hipokryzję i podwójne standardy, które jego zdaniem panują w świecie arabskim i islamskim. Abu Matar twierdzi, że reakcja na przestępstwa w świecie arabskim i muzułmańskim często zależy od tożsamości przestępcy: złe uczynki obcej siły, takiej jak Izrael, są na ogół ostro potępiane, podczas gdy zbrodnie popełniane przez Arabów i muzułmanów na innych Arabach i muzułmanach są na ogół przyjmowane z obojętnością, a w niektórych wypadkach także akceptowane.

Poniżej podajemy wyjątki z tego artykułu [ 1 ] za MEMRI (Middle East Media Reserch Institute)

Special Dispatch Nr 2493,18 sierpnia 2009:



Mentalność arabska ma skazę i jest niekonsekwentna, kiedy chodzi o osądy akcji i uczynków. Logiczny i obiektywny [osąd] wymaga, by identyczne uczynki były sądzone identycznie, niezależnie od tego, kto jest za nie odpowiedzialny. Dobry uczynek zasługuje na pochwałę, niezależnie od wyznania lub narodowości tego, kto zań odpowiada, podczas gdy zły uczynek zasługuje na potępienie, niezależnie od wyznania i narodowości tego, kto zań odpowiada.

Arabowie i muzułmanie jednak, w swojej mentalności i w praktyce, ignorują lub gwałcą tę maksymę, mimo islamskiego nauczania, że „ten, kto milczy w obliczu [wypaczenia] prawdy, jest głupim diabłem" (...)

Poniżej jest kilka głównych spraw, w których [ten problem jest oczywisty]:

Istnieje ogólna zgoda między kulturami w sprawie definicji terminu „okupacja". Zakłada się powszechnie, że nie ma niczego takiego jak „miła okupacja", którą należy chwalić, w odróżnieniu od „złej okupacji", której należy się przeciwstawiać. Istnieje tylko jeden rodzaj okupacji i nie ma niezgody co do jej definicji.

[Jedynym wyjątkiem od tego] jest arabska mentalność, która ciągle mówi o izraelskiej okupacji Palestyny w 1948 roku. W programach szkolnych arabskich szkół nie ma wzmianki o okupacji miast Ceuta i Melila [w Afryce Północnej] zdobytych przez Hiszpanię blisko 500 lat temu.

To samo dotyczy prowincji Iskenderun [Aleksandretta] przejętej przez Turcję [od Syrii w 1930.], także kompletnie zapomnianej przez Arabów — do tego stopnia, że kiedy reżim syryjski pod rządami poprzedniego prezydenta Hafeza Al-Assada zaaprobował obecne granice z Turcją, potwierdzając w ten sposób, że prowincja należy do Turcji, usunął z podręczników szkolnych wszystkie wzmianki, iż kiedyś była to prowincja syryjska.

Tak samo jest w kwestii arabskiej prowincji Ahvaz, okupowanej [przez Iran] w 1925 roku oraz z trzema wyspami Zjednoczonych Emiratów Arabskich, okupowanych przez reżim irański od 1971 roku. Nikt o nich nigdy nie wspomina.

Co więcej — istnieją publicyści arabscy, którzy jawnie lansują nazwę „Zatoka Perska" [zamiast "Zatoka Arabska"] i twierdzą, że Iran, jako państwo o wysokiej kulturze, ma większe prawa do tych trzech wysp i do Zatoki Arabskiej niż Beduini ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Używając tej samej wypaczonej logiki można postawić niepatriotyczną tezę, że Izrael — zaawansowany, kulturalny i demokratyczny — ma większe roszczenia do Palestyny niż walczący o uznanie Palestyńczycy, którzy powodują wśród siebie więcej ofiar niż powoduje je okupacja izraelska. To wszystko mimo faktu, że zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i prawem międzynarodowym, okupacja jest okupacją, niezależnie od tożsamości i poziomu kulturalnego ludzi, których ziemia jest okupowana.

W oparciu o wypaczoną pamięć arabską Arabowie przyklaskiwali Saddamowi Husajnowi, kiedy zajął on Kuwejt w 1991 roku i [Saddam] grał na emocjach niedouczonych mas, kiedy powiedział, że wycofa się z Kuwejtu, kiedy Izrael wycofa się z Palestyny. Czy może być bardziej prymitywne i demagogiczne rozumowanie niż to?

(...) Kiedy muzułmanin morduje muzułmanina, Arab morduje Araba lub Palestyńczyk morduje Palestyńczyka, nie wywołuje to radykalnych i wojowniczych reakcji wśród muzułmanów, Arabów lub Palestyńczyków. Ale kiedy muzułmanin, Arab lub Palestyńczyk zostaje zamordowany przez Izraelczyka lub Europejczyka, robią oni piekło — mimo że morderstwo jest morderstwem, niezależnie od tożsamości lub wyznania sprawcy.

Na przykład, napisano tysiące stron o zamordowaniu Egipcjanki Marwy Al-Sherbini [ 2 ] przez Niemca i mówi się o niej szahida [męczennica]. To morderstwo, którego niemiecki sprawca zasługuje na najwyższą karę, nasuwa kilka pytań o podwójne standardy Arabów:

A co z setkami morderstw popełnianych każdego miesiąca w krajach arabskich pod fałszywym pretekstem „zachowania honoru"? W większości tych wypadków młodą kobietę morduje jej brat albo jakiś inny [męski] krewny. Mówi on o tym otwarcie, a kobiety z sąsiedztwa, jak również z rodziny ofiary, witają go słodyczami i okrzykami radości. Kto pisze lub demonstruje przeciwko temu zjawisku? Autopsje ujawniły, że ponad 95% zamordowanych w ten sposób dziewcząt było dziewicami, co znaczy, że nie było żadnego „pogwałcenia honoru".

A co z morderstwem za wyrażenie opinii, które stało się powszechne od połowy XX wieku i stało się źródłem strachu wszystkich arabskich pisarzy i filozofów - szczególnie od czasu zamordowania egipskiego pisarza Faraga Foda [przez islamskiego ekstremistę] 8 lipca 1992 roku? Farag złożył członkowstwo w partii Al-Wafd w proteście przeciwko sojuszowi z Bractwem Muzułmańskim w wyborach 1984 roku. Próbował następnie założyć nową partię o nazwie Al-Mustaqbal i czekał na pozwolenie parlamentarnego komitetu do spraw partii. Front Uczonych Al-Azhar przypuścił na niego gwałtowny atak, domagając się zakazu założenia nowej partii. [Front] opublikował oświadczenie w gazecie „Al-Nour", ogłaszając go niewiernym, który musi zostać zabity i jakiś ignorant [islamista] wykonał ten nakaz egzekucji. Mówię „ignorant" ponieważ zapytany podczas procesu, dlaczego zabił Faraga Foda, odpowiedział: „bo jest niewiernym". Zapytany, która z książek Foda spowodowała, że uznał go za niewiernego, odpowiedział: „Nie czytałem żadnej z jego książek… Nie umiem czytać ani pisać".

Są inne przykłady — takie jak próba zabójstwa pisarza [egipskiego] Naguiba Mahfouza w październiku 1995 roku (...) Także dr Nasr Hamid Abu Zayd [egipski teolog] otrzymał groźby śmierci [co spowodowało, że] uciekł z Egiptu do Holandii ponad dziesięć lat temu. Obecnie Front Uczonych Al-Azhar i inne organizacje prowadzą zażartą kampanię przeciwko przyznaniu nagrody przez egipskie ministerstwo kultury Sayyedowi Al-Qimmi [egipski intelektualista] i dr Hassanowi Hanafi [egipski filozof] (...)

Te fizyczne i intelektualne morderstwa w ogóle nie obchodzą Arabów i muzułmanów, nie dręczą ich sumienia i nie wzbudzają ich ferworu. Jest tak dlatego, że są to morderstwa Arabów przez Arabów, Palestyńczyków przez Palestyńczyków. Ale morderstwo Marwy Al-Sherbini przez Niemca lub palestyńskiego chłopca Muhammada Al-Dury przez armię izraelską wywołały zalew łez, żałoby i rozdzierania szat, z nazywaniem ofiar szahidami i wezwaniami do zemsty dochodzącymi [ze wszystkich stron]".

[Zwróćmy się teraz] do haniebnej sytuacji Palestyńczyków (...). Rozważmy następujący raport:

'Al-Zahhar: Hamas nie pozwoli aktywistom Fatahu na uczestnictwo [w konferencji w Betlejem]

24 lipca 2009 r. wysoki funkcjonariusz Hamasu, Mahmoud Al-Zahhar, powiedział, że nie pozwoli członkom Fatahu w Gazie pojechać na Zachodni Brzeg, żeby wziąć udział w szóstej konferencji Fatahu (...). Mimo prób mediacji przez Egipcjan Al-Zahhar powiedział dziennikarzom po kazaniu piątkowym: "Nagradzamy dobre uczynki dobrem i złe uczynki złem"'.

Powinniśmy poprosić uczonych z Al-Azhar o interpretację! Ile wylalibyśmy łez, gdyby wyjazdu zabroniła izraelska okupacja? W innym raporcie stwierdzono:

'Al-Zahhar: Abbas niepożądany w Gazie

Odnosząc się do możliwości wizyty prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmouda Abbasa w Gazie, Al-Zahhar powiedział: "To absolutnie nie wchodzi w rachubę ze względów bezpieczeństwa. Jak Abu Mazen mógłby powrócić [do Gazy] w obecnej sytuacji? Jak moglibyśmy zorganizować jego przyjęcie?"'.

Wyobraźmy sobie, że to izraelskie władze okupacyjne [nie wpuszczają Abbasa do Gazy]. Ile przekleństw rzuciliby Arabowie i Palestyńczycy przeciwko okupacji? Al-Zahhar wyjaśnił tę decyzje względami bezpieczeństwa, jak gdyby nie wiedział, kto chroni przywódców Hamasu, kiedy jeżdżą po Gazie.

'[Trzeci raport odnosi się do] liczby Palestyńczyków zabitych w starciach między Hamasem a Fatahem. Od przewrotu wojskowego Hamasu w Gazie w 2007 roku (...) te dwa ruchy prowadzą wojnę. Według źródeł palestyńskich ta walka wewnętrzna (która nie ma nic wspólnego z izraelską okupacją) spowodowała 700 ofiar śmiertelnych i 3 500 rannych lub okaleczonych w dodatku do setek uwięzionych po obu stronach'.

Kto spośród Arabów i Palestyńczyków uronił jedną łzę nad tymi ofiarami? Kto pamięta ich dzisiaj, poza ich rodzinami? Ale chłopiec Muhammad Al-Dura — nadal piszą o nim ballady i lamentują nad nim, tylko dlatego, że zabili go okupanci.

Palestyńczycy zabici przez innych Palestyńczyków nie liczą się. Czasami 'krew nie jest tak tania jak woda', a czasami krew jest tańsza niż ścieki… [ 3 ].

Wreszcie następujące oświadczenie Ismaila Haniji, premiera zdymisjonowanego rządu palestyńskiego — tj. rządu, który jest nielegalny w oczach Palestyńskiej Autonomii w Ramallah, ale jest całkowicie legalny w oczach Hamasu w Gazie. 24 lipca 2009 r. powiedział on Palestyńczykom, że „droga do pojednania palestyńskiego nadal jest długa", obwiniając za to przywództwo Fatahu. Ze swej strony ruch Fatahu obwinia Hamas. Wynikiem jest długotrwały rozłam między Zachodnim Brzegiem a Gazą — który wyraża się [na przykład] zakazem Hamasu wyjazdu przedstawicieli Fatahu z Gazy na konferencję ruchu.

Ani jeden Palestyńczyk, Arab lub muzułmanin nie protestuje przeciwko tym aktom dokonanym przez Palestyńczyków na swoich braciach; [ani nie będą protestować] przeciwko zamknięciu Gazy lub Zachodniego Brzegu dla członków rywalizującej organizacji. Ale zamknięcie przejścia Rafah przez izraelskich okupantów — to było powodem wielu krzyków i potępienia, jak również wezwań do zabicia i unicestwienia wroga.

To są arabskie podwójne standardy, traktowanie złych uczynków Arabów przeciwko Arabom jako rutynową kwestie, nie wymagającą przyglądania się — podczas gdy identyczny uczynek dokonany przez obcokrajowca przeciwko Arabowi traktowany jest jako ohydna zbrodnia, godna potępienia i kary.

Pamiętajmy popularne arabskie przysłowie, które urzeczywistnia się w naszym codziennym życiu: „Moi bracia i ja przeciwko moim kuzynom; moi kuzyni i ja przeciwko obcym".



* Przypis tłumacza: Mohammad Al-Dura nie został zabity przez izraelskie kule, co wykazały, ponad wszelką wątpliwość, badania ekspertów balistycznych armii izraelskiej oraz niezależnego eksperta francuskiego Jean-Claude Schlingera, który stwierdził, że izraelskie kule nie mogły zabić chłopca, ale „jest bardzo prawdopodobne, że chłopca trafiły kule palestyńskie". Cały incydent, który poruszył świat, był filmowany przez palestyńskiego kamerzystę Talal Abu Rahma dla francuskiej telewizji „France 2". Okrojone zdjęcia komentował Charles Enderlin, który nie był obecny przy zajściu, oskarżając Izrael o te zbrodnię. Dwóch dziennikarzy francuskich, Denis Jeambar i Daniel Leconte oskarżyli „France 2" wręcz o zainscenizowanie całego incydentu, za co zostali pozwani do sądu przez „France 2", która została przez sąd zmuszona do pokazania całości materiału, nie zaś tylko trzech minut udostępnionych wszystkim telewizjom świata i sprawę przegrała.

Zródło:
www.racjonalista.pl

11 paź 2009

Kanada i burki

Islamscy ekstremiści od lat wmawiają mieszkającym na zachodzie muzułmankom, że szczelne zasłanianie całego ciała jest ich obowiązkiem religijnym. Powołują się na autorytet hadisów. „Koran” jednak nie mówi o tym obowiązku ani słowa. Zaleca jedynie kobiecie skromny ubiór. Dlatego też kanadyjscy muzułmanie mówią burce – nie!
Pochodzące z Bliskiego Wschodu stroje zasłaniające twarz - to nic innego jak średniowieczne i mizoginistyczne symbole ekstremizmu – mówią przedstawiciele kanadyjskich muzułmanów, którzy popierają zakaz noszenia burki i nikabu. Obie te zasłony przykrywają całe ciało od stóp do głów, burka jednak ma na oczach siateczkę umożliwiającą patrzenie, nikab natomiast pozostawia niewielki otwór na oczy. Planowany zakaz nie obejmowałby hidżabu - chusty zasłaniającej głowę, uszy i szyję pozostawiając twarz i ramiona odsłonięte.

Kongres Kanadyjskich Muzułmanów wezwał rząd do wprowadzenia zakazu zasłaniania twarzy. Jego przedstawiciele argumentują, że w społeczeństwie, które promuje równouprawnienie nie ma miejsca na zasłony twarzy w miejscach publicznych. Rzeczniczka Kongresu Farzana Hassan mówi, że ukrywanie twarzy, to ukrywanie tożsamości. Dodaje, że zasłanianie twarzy ma swoje korzenie w kulturze Bliskiego Wschodu, a nie w islamie.

W żadnym z podstawowych tekstów islamu, w tym w „Koranie”, nie znajdziemy nakazu zasłaniania twarzy. Skoro w Mekce, najświętszym miejscu islamu noszenie burki jest wręcz zabronione, nie ma powodów, dla których ta praktyka miałaby mieć miejsce w Toronto - wyjaśnia Hassan. Jeśli rządowi zależy na równości między płciami, nie może popierać zwyczaju, który marginalizuje kobiety.

Mimo tego, islamiści tworzący i egzekwujący prawo szariatu naciskają na noszenie burki. W niektórych państwach islamskich (np. Afganistan za rządów Talibów) zasłanianie twarzy przez kobiety jest wymuszone przepisami prawa. Wynika to nie z „Koranu”, w którym mowa o skromności, ale z hadisów, czyli „świadectw” podanych przez osoby, które żyły w czasach Mahometa

Szejk Mohamed Tantawi, dziekan Uniwersytetu al-Azhar w Kairze nazwał nawet noszenie burki zwyczajem nie mającym nic wspólnego z wiarą muzułmańską. Mohamed Elmasry, dawny przewodniczący Kongresu podziela ten pogląd, dodaje jednak, że muzułmanki powinny mieć prawo wyboru.

Artykuł znaleziony na stronie Euroislam.pl

7 paź 2009

Egipt - światełko w tunelu

Egipskie władze świeckie i religijne chcą zakazać wstępu do szkół i na uczelnie wyższe w muzułmańskiej chuście zasłaniającej twarz.
- Natychmiast zdejmij to z buzi, nie wiesz, że nikab [muzułmańska chusta zasłaniająca twarz] nie ma nic wspólnego z islamem? - zbeształ w zeszłym tygodniu kilkunastoletnią uczennicę szejk Said Muhammad Tantawi, jeden z największych autorytetów świata islamu, szef kairskiego uniwersytetu Al Azhar.

Nie pomogło tłumaczenie, że dziewczynka na co dzień w klasie odsłania twarz, a chustę założyła specjalnie na przyjście czcigodnego szejka. Od poirytowanego duchownego usłyszała, by nigdy nie zakładała nikabu i przestała się wymądrzać, bo Tantawi zna się na sprawach islamu dużo lepiej niż uczennica i jej rodzice.
Na koniec szejk zapowiedział, że lada dzień wyda fatwę, w której raz na zawsze zakaże zasłaniania twarzy uczennicom i studentkom w szkołach i uczelniach powiązanych z Al Azharem, a policjanci pilnujący wejść na uczelnie dostali już rozkaz niewpuszczania kobiet z zasłoniętymi twarzami.

Pomysł szejka to kolejny etap walki egipskich władz z rosnącą ich zdaniem radykalizacją muzułmanów. Tydzień wcześniej podobną propozycję przedstawił minister edukacji Hani Hilal, który zapowiedział, że kobiety zasłaniające twarz nie będą wpuszczane na państwowe uniwersytety i na teren akademików.

Minister i szejk swoimi rewelacjami wywołali w Egipcie prawdziwą burzę. Po obu wypowiedziach pod uczelniami protestowały tłumy studentek oburzonych "rażącym naruszaniem swobód religijnych i obyczajowych".

- Nie może być tak, że kobiety zasłaniające twarz są postrzegane jako ekstremistki i nie mogą korzystać z pełni praw! - oburza się Hossam Bagat z Egipskiej Inicjatywy Praw Osobistych.

Także deputowany z Bractwa Muzułmańskiego Hamdi Hasan nazwał decyzję Tantawiego "kompletnie nieodpowiedzialną" i wezwał go do rezygnacji. - Jeśli kobiety nie mogą nosić religijnych ubrań w religijnej instytucji, to gdzie w takim razie mają je nosić? - oburza się.

Jednak Abd al Mati Bajumi, inny naukowiec z Al-Azhar, obiecuje, że uniwersytet poprze ewentualną fatwę Tantawiego: - Wszyscy zgadzamy się, że nikab nie jest wymogiem religijnym. Talibowie zmusili kobiety do zasłaniania twarzy, a teraz to zjawisko się rozprzestrzenia i najwyższy czas je powstrzymać.

Nie wiadomo, czy nowe zasady uda się wprowadzić w życie. Ogłoszony w zeszłym roku zakaz zasłaniania twarzy przez pielęgniarki nigdy nie został wdrożony. Kiedy nosząca nikab kobieta nie została wpuszczona do biblioteki Amerykańskiego Uniwersytetu w Kairze, pozwała uczelnię i proces wygrała. Sąd najwyższy zdecydował, że całkowity zakaz noszenia nikabu jest niezgodny z egipską konstytucją.

Chociaż zdecydowana większość Egipcjanek zasłania włosy, do tej pory niewiele nosiło nikab, który jest najbardziej popularny w krajach Zatoki Perskiej. Większość autorytetów świata islamu przyznaje, że zasłona nie jest wymogiem religijnym, ale raczej nawiązaniem do przedmuzułmańskich tradycji starożytnego Wschodu.

Źródło: Gazeta Wyborcza

4 paź 2009

Jak Palestyńczycy umieją być tolerancyjni

Tak wygląda palestyńska koegzystencja - tak to po ich stronie muru wyglądało w święto Yom Kipur.



A u siebie - silne patrole, bo im sie chciało porozrabiać, tak ku pamięci wojny sześciodniowej ...





Prózno szukać mojego bloga w Autonomii Palestyńskiej - pewnie dlatego, że jest "haram" ...