25 gru 2010

Hiszpania nie daje się!

Prokuratura w Algeciras zamknęła sprawę dot. wypowiedzi nauczyciela, który na lekcji geografii mówiąc o klimacie górskim przywołał jedną z miejscowości, gdzie wpływa on na produkcję szynki. Uraziło to młodego muzułmanina; jego rodzina oskarżyła zaś nauczyciela o rasizm. Sprawa wywołała polemikę w całej Hiszpanii.

Według władz szkolnych w miejscowości Linea de la Concepcion, nauczyciel mówił na lekcji geografii o klimacie górskim. Wspomniał o miejscowości Trevelez w paśmie Sierra Nevada, gdzie klimat jest zimny i suchy, dzięki czemu wyrabia się tam doskonale suszone szynki. Wtedy jeden z uczniów poprosił, aby nie mówił o szynce, gdyż muzułmanie nie mogą nawet o tym słuchać (muzułmanie nie jedzą mięsa wieprzowego ani jego przetworów - red.).
- Co ty lub ktokolwiek je, nie jest dla mnie ważne - odpowiedział nauczyciel i dodał: - Twoja lub czyjakolwiek religia jeszcze mniej mnie obchodzi. W klasie jest 30 uczniów i to ty powinieneś dostosować się do 29, a nie oni wszyscy do ciebie jednego. Powiedział też, że jeżeli uczeń nie zgadza się z treściami nauczania w tej szkole, może przenieść się do innej.

Rodzice muzułmanina: To propagowanie ksenofobii i rasizmu

Rodzice ucznia złożyli doniesienie na policję i do prokuratury o popełnieniu wykroczenia polegającego na propagowaniu rasizmu i ksenofobii. Według aktu oskarżenia, nauczyciel powiedział, że uczeń może wyjechać do swojego kraju, jeżeli nie lubi szynki, i nazwał go "bezużytecznym".

Zdaniem nauczyciela, oskarżenie jest do tego stopnia bezpodstawne i groteskowe, że rodzice chłopca musieli uciec się do kłamstwa i oszczerstwa. - Nie wiem, jak do tego doszliśmy - dodał. Władze szkoły i lokalny rząd Andaluzji udzieliły poparcia nauczycielowi.

Prokurator: Uczeń zachował się niedopuszczalnie

Prokuratura zamknęła śledztwo w tej sprawie uznając, że nie doszło do popełnienia przestępstwa. - To uczeń zachował się kapryśnie, sekciarsko, niedopuszczalnie - stwierdził prokurator Juan Cisneros. - Próbował cenzurować treści nauczania w szkole, narzucając swoją wolę nauczycielowi i innym uczniom - powiedział w uzasadnieniu decyzji.
 
gazeta.pl

24 gru 2010

16 gru 2010

"Ten kraj jest bankomatem dla terrorystów"


Tajny dokument Departamentu Stanu USA z grudnia 2009 r. podpisany przez sekretarz stanu Hillary Clinton stwierdza, że Arabia Saudyjska jest najważniejszym źródłem finansowania sunnickich terrorystów - ujawnił portal WikiLeaks.
"Amerykańskie depesze odmalowują ten kraj niemal tak, jakby był bankomatem dla terrorystów" - zauważył tygodnik "Observer", który miał wgląd w przecieki WikiLeaks.
Mimo że Arabia Saudyjska finansuje talibów, Al-Kaidę i pakistańskie ugrupowanie terrorystyczne Lashkar-e-Taiba (LeT), władze Rijadu niewiele w tej sprawie robią - zaznaczyła gazeta.
W dokumencie Departamentu Stanu Clinton apeluje do dyplomatów USA, by zdwoili zabiegi mające na celu powstrzymanie napływu pieniędzy z Arabii Saudyjskiej, a także z Kataru, Kuwejtu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich do ekstremistów w Pakistanie i Afganistanie.
"Depesze dyplomatyczne (mowa o depeszach ambasady USA w Rijadzie) uwypuklają często ignorowany element konfliktów w Afganistanie i Pakistanie: przemoc jest częściowo finansowana przez bogatych, konserwatywnych sponsorów w państwach położonych u wybrzeży Morza Arabskiego, których rządy niewiele robią, by ich powstrzymać" - napisał "Observer".
"Problem ten jest szczególnie ostry w Arabii Saudyjskiej, dokąd muzułmańscy radykałowie zabiegający o pozyskanie źródeł finansowania przyjeżdżają podając się za pielgrzymów, korzystają z podstawionych operacji dla wyprania pieniędzy lub zakładają własne. Otrzymują też pieniądze od organizacji charytatywnych działających za zgodą władz" - dodaje gazeta.
Jedna z depesz podaje, że LeT - ugrupowanie odpowiedzialne za zamach na hotel i dworzec kolejowy w Bombaju w 2008 r. - za pośrednictwem swego oddziału charytatywnego (Jamaat-ud-Dawa) zabiegało w Arabii Saudyjskiej o środki na budowę szkół w Pakistanie po zawyżonych kosztach, a następnie odprowadziło ich część na finansowanie operacji wojskowych.
"Observer" twierdzi, iż w odróżnieniu od uszczypliwej krytyki amerykańskich dyplomatów pod adresem sojuszników Stanów Zjednoczonych w Pakistanie i Afganistanie, w przypadku bogatej w ropę Arabii Saudyjskiej dyplomaci USA są bardziej powściągliwi i swoim zastrzeżeniom dają wyraz w prywatnych kontaktach z Saudyjczykami.
Tygodnik tłumaczy to tym, że dyplomaci z ambasady USA w Rijadzie bardziej niż finansowaniem terrorystów niepokoją się problemami ochrony saudyjskich złóż naftowych przed atakami Al-Kaidy.
Z innej depeszy wynika, iż talibowie wymuszają dotacje finansowe od licznej społeczności Pasztunów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Nie cofają się też przed porywaniem ludzi dla okupu.
Z kolei władze Kuwejtu odmówiły zdelegalizowania organizacji charytatywnej pod nazwą Towarzystwo Odrodzenia Dziedzictwa Islamskiego, którą w czerwcu 2008 r. władze USA wpisały na listę organizacji terrorystycznych. Współpracę USA z Katarem w działaniach antyterrorystycznych oceniono jako najgorszą w regionie.

Teraz Szwecja ....


Siedmiu ekspertów amerykańskiego FBI przystąpiło do czynności śledczych w związku z samobójczym zamachem, dokonanym w sobotę przez islamistę w Sztokholmie. Szwedzki ekspert ds. materiałów wybuchowych Bo Jansson powiedział w radiu, że gdyby wybuchły wszystkie bomby, byłoby do 100 zabitych i wielu rannych.
- FBI jest wyjątkowo kompetentne, jeśli chodzi o analizę bomb - powiedział w radiu szef szwedzkiej policji bezpieczeństwa Saepo, Anders Danielsson.
Amerykanie zajęli się analizą materiału wybuchowego, którym posłużył się zamachowiec. Udało mu się zresztą zdetonować tylko jedną z siedmiu bomb rurowych, dzięki czemu nie zginął nikt postronny. Dwaj przechodnie zostali lekko ranni. Wkrótce potem sam wysadził się w powietrze.
Saepo szacuje liczbę mieszkających w Szwecji islamistów na 200 - informuje dziennik "Aftonbladet", powołując się na niepublikowaną analizę. Gazeta dodaje, że 79-80 proc. tych islamistów należy do "siatek gotowych używać przemocy".
Zamachowiec ze Sztokholmu, 28-letni Taimur Abdulwahab al-Abdaly, Szwed pochodzenia irackiego, do dnia zamachu nie był znany szwedzkim służbom. Ze wstępnych ustaleń wynika, że musiał mieć pomocników, przygotowując zamach, ale dokonał go sam. W swoim testamencie oznajmił, że działał za namową Islamskiego Państwa Iraku, uznawanego za odłam Al-Kaidy
.
"Zrób bombę w kuchni swojej mamy"

Terrorystyczne grupy działające pod szyldem Al-Kaidy są dziś w stanie zaatakować w dowolnym punkcie globu. Zamach w Szwecji pokazał jak wielkie zagrożenie stanowią terroryści pochodzący z arabskiej mniejszości mieszkającej w Europie. Al-Kaida zachęca samodzielnych ochotników do walki. Ich magazyn uczy, jak "zrobić bombę w kuchni swej mamy". 

Ataki terrorystyczne w Sztokholmie wstrząsnęły Szwedami. I nic dziwnego - kraj, uznawany za oazę politycznego, ekonomicznego i socjalnego bezpieczeństwa w Europie, dołączył właśnie do "elitarnego" grona państw Starego Kontynentu, które doznały bezpośredniej przemocy ze strony islamskich radykałów. Szwedzi w ten sobotni wieczór 11 grudnia przeżyli właśnie swój "11 września". Szczęśliwie dla nich, zamachowiec okazał się zupełnym amatorem, a jego dzieło tylko jemu samemu otworzyło drogę do muzułmańskiego "raju".
Jednak najważniejsze pytanie, jakie w najbliższych tygodniach z pewnością często pojawiać się będzie w rozmowach i debatach u naszych północnych sąsiadów, brzmi: ilu jeszcze członków licznej muzułmańskiej mniejszości w Szwecji jest równie radykalnych i skłonnych do podjęcia samobójczych działań, jak Tajmur Abdel Wahab - autor i wykonawca zamachów z 11 grudnia? Podobnie jak Hiszpanie w 2004 r. czy Brytyjczycy w 2005 r., dzisiaj to Szwedzi ze zdziwieniem uświadamiają sobie, że ich oryginalny model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, w tym zwłaszcza mechanizm integracji odmiennych kulturowo imigrantów, po prostu nie działa. Ta szokująca świadomość może mieć w nieodległej już przyszłości poważne następstwa polityczne dla Szwecji.
To, co dla opinii publicznej w Szwecji czy w Europie było szokiem, dla uważnego obserwatora jest jedynie kolejnym elementem szerszego, trwającego już od pewnego czasu, procesu radykalizacji muzułmańskich społeczności żyjących w państwach zachodnich. Zamachy w Sztokholmie wpisują się też w główne trendy, obserwowane w ciągu kilku ostatnich lat w zakresie zagrożenia islamskim ekstremizmem i terroryzmem. Najważniejsze z nich to ponowny wzrost znaczenia i możliwości operacyjnych Al-Kaidy oraz rosnące zainteresowanie islamistów Europą, jako obszarem aktywności ideologiczno-organizacyjnej i potencjalnym celem ataków.
....
W chwili obecnej Al-Kaida największą wagę przykłada do wzmocnienia na terenie Europy procesów rekrutacji swych sympatyków, szczególnie konwertytów wywodzących się spośród etnicznych Europejczyków ("biali islamiści"), pozyskiwania nowych funduszy oraz tworzenia klimatu przychylnego islamowi, np. poprzez aktywizację ośrodków kultury muzułmańskiej, budowę meczetów itp. Równolegle jednak struktury organizacji bin Ladena nie ustają w dążeniach do powtórzenia w Europie spektakularnych "sukcesów" z 2004 r. (zamachy w Madrycie) i 2005 r. (Londyn). Przejawem tej strategii jest nie tylko podwójny atak terrorystyczny w Sztokholmie, ale też wcześniejszy incydent w Kopenhadze (wrzesień br.) oraz szereg islamskich spisków, wykrytych i udaremnionych przez służby bezpieczeństwa Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii czy Hiszpanii.
Wiele z tych spisków było organizowanych przez oddolnie i spontanicznie tworzone grupy, a nawet pojedynczych islamistów, inspirowanych ideologią i działalnością Al-Kaidy (tzw. homegrown terrorism). Ta inspiracja i kreowana przez nią aktywność terrorystyczna to jeden z najnowszych fenomenów islamskiego radykalizmu, nie tylko zresztą w Europie. Liderzy Al-Kaidy już dawno zrozumieli, że chcąc skutecznie uderzyć na terytoriach państw zachodnich, muszą działać niekonwencjonalnie.
Po zamachach z 11 września 2001 r. poziom zabezpieczeń antyterrorystycznych, aktywność służb bezpieczeństwa i stopień czujności społeczeństw krajów zachodnich przybrały niewyobrażalną kiedyś skalę. Potencjalnym zamachowcom niezwykle trudno więc działać dziś w Europie czy w USA w oparciu o klasyczne modus operandi, zakładające wykorzystanie tradycyjnych zakonspirowanych komórek terrorystycznych, uzyskujących fundusze i instrukcje z zagranicy.

Próbą rozwiązania tego problemu jest tzw. open source jihad - "święta wojna dla wszystkich". Wykorzystując internet i nowoczesne technologie multimedialne, islamiści zaczęli szeroko publikować i propagować swoje know-how. Przoduje w tym internetowy angielskojęzyczny magazyn "Inspire" (tj. Inspiruj - red.), który - choć redagowany formalnie przez Al-Kaidę Półwyspu Arabskiego (AQAP) - stanowi w istocie wydawnictwo całej organizacji. Oprócz treści o charakterze ideologicznym i propagandowym (a nawet teologicznym) oraz opisów operacji podejmowanych przez islamistów na wszystkich frontach dżihadu, w "Inspire" znaleźć można również szczegółowe instrukcje konstruowania ładunków wybuchowych z ogólnie dostępnych produktów (zresztą pod znamiennym tytułem "Zrób bombę w kuchni swojej mamy"). Ten swoisty podręcznik technicznych aspektów prowadzenia świętej wojny ma na celu zainspirowanie (stąd tytuł całego wydawnictwa) potencjalnych adeptów dżihadu w krajach zachodnich.

Idea jest prosta - skoro zaatakowanie państw zachodnich jest dziś utrudnione, należy pokazać drogę mieszkającym tam potencjalnym ochotnikom sprawy islamskiej, dając im do ręki podstawową wiedzę z zakresu terrorystycznego rzemiosła. Większość zachodnich ekspertów (nie mówiąc już o służbach specjalnych) dość pogardliwie odnosi się do idei open source jihad, traktując to jako przejaw słabości i bezradności islamistów. Wydaje się jednak, że instrukcje typu "zrób sam bombę w kuchni" mogą znacznie pomóc ludziom, którzy już są wystarczająco zradykalizowani, aby sięgnąć po przemoc, a nie mają ścisłych związków z radykalnymi ugrupowaniami islamskimi.

Tacy "samotni strzelcy" są zresztą najgroźniejsi - o wiele bowiem łatwiej jest wykryć i udaremnić spisek organizowany przez grupę ludzi, którzy muszą się wzajemnie kontaktować i działają na większą skalę. Pojedynczy fanatyk, samodzielnie przygotowujący swój zamach, jest najczęściej całkowicie "poza radarem" służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, aż do czasu przeprowadzenia ataku. Tak było np. w przypadku Nidala Malika Hassana, majora armii USA, który w listopadzie ub. roku zastrzelił w bazie wojskowej Fort Hood trzynastu swoich kolegów.
Do tej pory sądzono, że Al-Kaida nie interesuje się szczególnie Szwecją, w przeciwieństwie do np. sąsiedniej Danii czy Niemiec. Jeśli jednak potwierdzą się przypuszczenia, że Abdel Wahab działał sam, jako wolny strzelec, to trzeba będzie zmienić dotychczasowy schemat myślenia o zagrożeniu islamistycznym w Europie. Może się bowiem okazać, że "open source jihad" jest jednak potencjalnie równie groźny, jak zorganizowana aktywność regularnych komórek bądź grup islamistycznych inspirowanych ideologią Al-Kaidy.

Fragmenty artykułu Tomasza Otłowskiego - całość TU

27 lis 2010

Czego można się nauczyć w brytyjskiej szkole

Żydzi to świnie i małpy, które chcą zawładnąć światem, homoseksualistów trzeba zabijać, a złodziejom obcinać dłonie i stopy - takich rzeczy uczą się mali Saudyjczycy w Wielkiej Brytanii.

Wykryli to dziennikarze BBC, którzy przyjrzeli się, jak działa ponad 40 szkół sponsorowanych przez saudyjski rząd, a w których uczy się w weekendy ponad 5 tys. dzieci, zaczynając od sześciolatków.

I tak w podręczniku dla najmłodszych znajduje się lista określeń, jakich dzieci powinny używać w stosunku do Żydów - m.in. "świnie" i "małpy". 15-latki mogą przeczytać opis spreparowanych jeszcze przez carską bezpiekę pod koniec XIX w. "Protokołów mędrców Syjonu" (o fałszywce ani słowa), oskarżające Żydów o przygotowanie spisku, który ma im dać władzę nad światem.

Co do homoseksualistów, to z podręcznika można się dowiedzieć, że trzeba ich karać śmiercią, ale też poznać, jak należy wykonać wyrok. Jedne twierdzą, że homoseksualiści powinni być ukamienowani, inne, że spaleni bądź zrzuceni ze skały.

Podręczniki uczą też, że odpowiednią karą dla złodziei jest obcięcie dłoni przy pierwszym przestępstwie oraz stopy przy recydywie. Aby nie było wątpliwości, w którym miejscu powinny dokonać amputacji, autorzy książki zamieścili odpowiednie zdjęcia.

W Wielkiej Brytanii żyje spora grupa Saudyjczyków. W ich rodzinnym kraju obowiązuje jeden z najbardziej ortodoksyjnych odłamów islamu - wahabizm, a do osądzenia przestępców stosuje się zasady szariatu. Zgodnie z nim homoseksualizm uważa się za śmiertelny występek. Szariat zezwala też na batożenie kobiet przebywających w jednym pomieszczeniu z mężczyznami niebędącymi ich najbliższą rodziną. Cudzołóstwo karze się śmiercią. Taka sama kara czeka tych, którzy porzucą islam i przejdą na inną religię.

Dziennikarze BBC byli zszokowani faktem, że takie nauki mogą pobierać dzieci w Wielkiej Brytanii w szkołach działających za zgodą władz. Minister edukacji Michael Gove zapowiedział dokładne inspekcje szkół. - To nie są rzeczy, których powinny uczyć się dzieci w naszym kraju - podkreślał.

W 2006 r., jeszcze jako konserwatywny poseł Izby Gmin, opublikował książkę "Celsius 7/7", w której przeanalizował korzenie islamskiego terroryzmu. Jako jedno z głównych źródeł uznał właśnie saudyjski wahabizm, który zainspirował "ideologię dżihadystów".


Źródło: Gazeta Wyborcza
 

18 lis 2010

Dwójmyślenie o mowie nienawiści


Prawa dotyczące mowy nienawiści są stosowane na Zachodzie przeciwko tym, którzy są krytyczni w stosunku do islamu, jednak nigdy nie stosuje się podobnych praw przeciwko imamom muzułmańskim, którzy drwią z niewiernych pochodzenia żydowskiego i chrześcijańskiego.

Islamiści, na całym świecie, żądają szacunku dla islamu, jego proroka i Koranu. Grożą śmiertelnym okaleczeniem wszystkim, którzy ich nie szanują. Jednocześnie, bez zahamowań, wyrażają pogardę dla innych religii i ich wyznawców, a także dla praw demokratycznych - chroniących wolność wyznania.
Groźby te powinny być traktowane poważnie. Ponad 50 osób zginęło w wyniku fali przemocy, wywołanej w 1989 roku edyktem ajatollaha Chomeiniego, skierowanym przeciwko Salmanowi Rushdiemu, autorowi „Szatańskich Wersetów” oraz wszystkim osobom, związanym z publikacją i dystrybucją tej książki. Dziesiątki Europejczyków przebywa obecnie w ukryciu lub jest pod ochroną policji ze względu na groźby śmierci ze strony muzułmanów.Smutne jest to, że Zachód ma szokująco wysoki stopień przyzwolenia na takie rozbieżne traktowanie. „Washington Post” usunął ze swojej strony internetowej karykaturę z pytaniem “Gdzie jest Mahomet?”, mimo że na rysunku prorok nie był przedstawiony. Producenci „South Parku” wprowadzili zmiany w odcinkach nawiązujących do islamu, lecz nie dokonali takich zmian w przypadku odcinków ośmieszających chrześcijaństwo. Wydawnictwo Uniwersytetu w Yale usunęło wszystkie karykatury [Mahometa] z książki na temat duńskiej kontrowersji związanej z tymi właśnie karykaturami. Australijscy proboszczowie zostali natomiast ukarani za cytowanie Koranu, a holenderskiego polityka Geerta Wildersa postawiono w stan oskarżenia za ostrą krytykę islamu. Tatiana Susskind została skazana na dwa lata więzienia za umieszczenie wizerunku Mahometa na ciele świni. Z drugiej strony, kaznodzieje Islamic Movement mogą głosić co chcą na temat żydów i judaizmu.
Ta rozbieżna postawa komunikuje wyznawcom islamu dwie niebezpieczne wiadomości. Pierwsza z nich mówi, że przemoc przynosi pożądane skutki, a Zachód jest skutecznie sterroryzowany. Druga potwierdza natomiast, że islam jest jedyną religią, która jest prawdziwa. Warto zwrócić uwagę, iż nawet obywatele Zachodu traktują islam z wielkim szacunkiem. Nie obserwuje się tego w odwrotnym kierunku, względem chrześcijaństwa czy judaizmu.
Intelektualiści oraz elity kulturalne odegrali kluczową rolę w kreowaniu dobrowolnej akceptacji tej uległej postawy przez Zachód. Nastawienie to jest po części motywowane strachem, a po części niechęcią do przyznania się, iż starcie cywilizacji pomiędzy Zachodem a ekspansjonistycznym islamem właśnie trwa. Dla niektórych dreszczyk, związany z wizją ataku na ich własne burżuazyjne społeczeństwo, jest wręcz atrakcją....

Czytaj dalej tutaj  

17 lis 2010

Święto .....

Tak wygląda świętowanie w krajach islamskich:




Znalezione na wp.pl

3 lis 2010

After Saturday, comes Sunday .... - już w praktyce


Al-Kaida w Iraku ogłosiła, że chrześcijanie stanowią jej "pełnoprawny cel" po upłynięciu ultimatum postawionego przez tę organizację Kościołowi koptyjskiemu w Egipcie - podała amerykańska organizacja SITE.

Przyznając się do niedzielnego ataku na kościół w Bagdadzie, irackie ugrupowanie rebelianckie o nazwie Islamskie Państwo Iraku (ISI) dało Kościołowi koptyjskiemu w Egipcie 48 godzin na uwolnienie dwóch chrześcijanek, które przeszły na islam i są - jak twierdzi organizacja - "więzione w klasztorach" w Egipcie.

- Ultimatum upłynęło(...). W związku z tym wszystkie ośrodki, organizacje, instytucje, przywódcy i wierni chrześcijańscy są pełnoprawnymi celami dla mudżahedinów wszędzie tam, gdzie można ich dosięgnąć - napisano w komunikacie ISI, który przytacza monitorująca działalność muzułmańskich ekstremistów organizacja SITE.


Według źródła w irackim MSW w niedzielę wieczorem podczas ataku irackich sił bezpieczeństwa na kościół katolicki obrządku syryjskiego, gdzie rebelianci przetrzymywali około 120 zakładników, śmierć poniosło 46 wiernych, a około 60 odniosło obrażenia. Zginęło także 6 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.

2 lis 2010

List byłych muzułmanów do ludzkości


Drogi człowieku i przyjacielu,

W naszych czasach człowieczeństwu znowu rzucono wyzwanie.
Codziennie dochodzi do niewyobrażalnych okrucieństw.
Do akcji weszła zła siła, która zamierza nas wszystkich zniszczyć.
Agenci tego zła nie szanują niczego, nawet życia dzieci.
Każdego dnia wybuchają bomby, każdego dnia niewinni ludzie stają się
celem i są mordowani. Wydaje się, że jesteśmy bezsilni. Ale to nieprawda!

Starożytny chiński mędrzec Sun Zi powiedział:
"Poznaj swego wroga, a nie będziesz pokonany".
Czy znamy naszego wroga? Jeśli nie znamy, to jesteśmy przegrani.

Terroryzm nie jest ideologią, to tylko narzędzie; ale terroryści
zabijają dla ideologii. Nazywają tę ideologię islamem.

Cały świat, zarówno muzułmanie jak i nie-muzułmanie twierdzą, że
terroryści uprowadzili "religię pokoju", podczas gdy islam nie aprobuje gwałtu.

Kto ma rację? Czy to terroryści lepiej rozumieją islam, czy też ci którzy
ich potępiają? Odpowiedź na to pytanie jest kluczem do naszego zwycięstwa,
a nieznalezienie tego klucza spowoduje naszą przegraną i śmierć.
Kluczem jest Koran i historia islamu.

Ci z nas, którzy znają islam wiedzą, że rozumienie islamu przez terrorystów
jest poprawne. Nie robią oni nic innego niż to co robił ich prorok i do
robienia czego zachęcał on swoich następców.

Morderstwa, gwałty, zamachy, ścinanie głów, masakry i traktowanie zmarłych
bez honoru "aby uradować serca wierzących" były wszystkie praktykowane
przez Mahometa, były przez niego wpajane innym i były stosowane przez muzułmanów
w ciągu historii.

Jeśli prawda kiedykolwiek się liczy, najbardziej liczy się właśnie teraz!
To dziś jest ten czas, kiedy musimy nazwać rzeczy po imieniu.
To dziś jest ten czas, kiedy musimy znaleść śródło problemu i usunąć go.
żródłem islamskiego terroryzmu jest islam. A dowodem tego jest Koran.

Jesteśmy grupą byłych muzułmanów, którzy dostrzegli oblicze zła i powstali
by ostrzec świat. Jakkolwiek bolesna może być prawda, tylko prawda może nas
uwolnić. Dlaczego aż taka negacja? Dlaczego tak wiele uporu? Ile jeszcze
niewinnych żyć zostanie straconych zanim TY otworzysz swoje oczy?
Katastrofa nuklearna się zbliża. To się zdarzy. Nie jest to pytanie "czy",
ale "kiedy". Nie zdając sobie z tego sprawy, świat zakopuje głowę głębiej
w piasek.

Nalegamy na muzułmanów by porzucili islam. Skończcie z wymówkami,
usprawiedliwieniami i racjonalizacjami. Przestańcie dzielić ludzkość
na "nas" przeciw "nim", na muzułmanów przeciw niewiernym. Jesteśmy
Jednym narodem, Jednym rodzajem ludzkim! Mahomet nie był posłańcem Boga.
Nadszedł czas byśmy skończyli z tym obłędem i stanęli twarzą w twarz
z prawdą. Terroryści otrzymują od was moralne poparcie i usprawiedliwienie
dla swoich działań. Sama wasza przynależność do ich kultu śmierci
jest przytaknięciem dla ich przestępstw przeciwko ludzkości.

Nalegamy też na nie-muzułmanów by przestali być politycznie poprawni z obawy
by nie ranić wrażliwość muzułmanów. Do diabła z ich wrażliwością!
Ratujmy ich życie i życie milionów niewinnych ludzi.

Miliony, jeśli nie miliardy ludzkich istnień zginą jeśli nie zrobimy nic.
Czas ucieka! "Wszystko co potrzeba by zło zatriumfowało to aby dobrzy ludzie nie
zrobili nic." Zrób coś! Wyślij tę wiadomość to każdego w twojej książce adresowej
i poproś ich o zrobienie tego samego. Pokonajcie islam i powstrzymajcie terroryzm.
To jest wasz świat, ratujcie go.

Ruch Byłych Muzułmanów(The ex-Muslim Movement)





Chrześcijanie świata arabskiego - Image Hosted by ImageShack.us

24 paź 2010

Jezus, Mahomet i przemoc

W islamie nie ma zakazu zabijania, prawo rozstrzyga tylko, czy ktoś został pozbawiony życia zgodnie z nakazami religii, czy też wbrew nim.

1.

Wskaż mi, co nowego wniósł Mahomet; wtedy znajdziesz tylko to, co złe i nieludzkie, jak choćby to, że nakazał szerzyć mieczem wiarę, którą głosił" - te słowa bizantyjskiego cesarza Manuela II Paleologa z 1391 roku wywołały falę oburzenia w krajach muzułmańskich w roku 2006, gdy zacytował je w swym przemówieniu papież Benedykt XVI. Wielu publicystów islamskich, przypominając o krucjatach i inkwizycji, zauważało, że gwałt i agresja nieobce są również historii chrześcijaństwa.
W tym kontekście kluczowe wydaje się pytanie, czy muzułmanie i chrześcijanie, którzy posługują się przemocą, zwłaszcza narzucając swoją wiarę, postępują w zgodzie z własną religią czy też się jej sprzeciwiają. Najlepszym sprawdzianem może być porównanie biografii i nauczania założycieli i prawodawców obu religii: Jezusa i Mahometa.

Wypędzenie kupców ze świątyni
Ani w Nowym Testamencie, ani w źródłach pozabiblijnych nie ma ani jednego dowodu na to, by Chrystus aprobował przemoc lub posługiwał się nią. Wyjątek stanowi epizod opisany w Ewangelii św. Jana, gdy Jezus wypędził kupców ze świątyni. Nawet wówczas nie ma jednak wzmianki, by uderzył przy tym któregoś z handlarzy - rozpędzał bydło, wywracał stoły, rozrzucał monety, ale nie bił ludzi.
W relacjach ewangelistów wiele razy pojawiały się natomiast opisy scen, w których Chrystus zdecydowanie potępiał przemoc. Zabronił Jakubowi i Janowi ukarania mieszkańców samarytańskiego miasta, którzy ich nie przyjęli. W przypowieści o pszenicy i kąkolu sprzeciwił się zabijaniu niewiernych. W Kazaniu na Górze rozszerzył interpretację piątego przykazania, uznając za grzech nie tylko zabójstwo, lecz nawet gniew i nienawiść do drugiego człowieka.
Wyjątkowość przesłania Chrystusa polegała na głoszeniu przez niego miłości do nieprzyjaciół i przebaczaniu wrogom. Według niego to właśnie ma być znak rozpoznawczy chrześcijan. Jezus nie tylko tak nauczał, lecz także tak żył i tak umarł. Nauczanie Kościoła zawsze podkreślało, że oddał on życie za wszystkich ludzi, także za grzeszników i niewierzących. Chrześcijańskim nakazem stało się naśladowanie Jezusa, czyli upodabnianie się do Boga, który bezwarunkowo kocha wszystkich ludzi.
Niektórzy zarzucają Jezusowi, że nawoływał do przemocy, gdy mówił: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz". Są to jednak zdania wyrwane z kontekstu. Gdy przeczyta się cały fragment Ewangelii św. Mateusza, z którego pochodzą te słowa, widać wyraźnie, że Chrystus mówi o podziałach, jakie nastąpią nawet wśród najbliższych na skutek opowiedzenia się za lub przeciwko niemu. Będą to podziały, które niczym miecz rozdzielą syna od ojca, córkę od matki, synową od teściowej. Przywołanie miecza ma służyć podkreśleniu ostrości owego wyboru.
Kościół, idąc śladem Chrystusa, nie zachęca do używania przemocy. Jednak w ściśle określonych warunkach uważa to za rzecz dopuszczalną, np. w stanie wyższej konieczności, takiej jak choćby udział w wojnie obronnej. Nawet w takiej sytuacji przemoc pozostaje jednak złem moralnym, a dopuszcza się ją tylko dlatego, że jej brak mógłby spowodować jeszcze większe zło. Warto wszakże dodać, że sam Jezus nie skorzystał z przysługującego mu prawa do obrony i dał się pojmać w Ogrójcu, a broniącego go z mieczem w ręku Piotra powstrzymał.

27 najazdów proroka
W islamie mamy do czynienia z zupełnie inną wizją Boga. Sura 3. Koranu mówi, że "Bóg nie kocha ludzi niesprawiedliwych". Księga ta jest zresztą pełna nawoływań i zachęt do stosowania przemocy wobec grzeszników i niewiernych. Chociaż muzułmanie przyjmują część objawienia judaistycznego i chrześcijańskiego, to jednak - jak zauważył Jan Paweł II w książce "Przekroczyć próg nadziei" - dokonują poważnej redukcji objawienia. Przykładem takiej redukcji jest chociażby brak w Koranie Dekalogu. W islamie nie ma zakazu zabijania, prawo rozstrzyga tylko, czy ktoś został pozbawiony życia zgodnie z nakazami religii, czy też wbrew nim.
Z przesłaniem świętej księgi muzułmanów znakomicie koresponduje zresztą życiorys Mahometa. Jego biograf At Tabari wylicza aż 27 wielkich najazdów zbrojnych dokonanych na rozkaz Proroka. Po raz pierwszy Mahomet przelał krew, gdy w styczniu 624 roku jego ludzie napadli na karawanę z Mekki i zabili jednego z kupców. Wywołało to wielkie wzburzenie wśród mieszkańców Medyny, gdzie mieszkał wówczas Mahomet, ponieważ działo się to w świętym miesiącu radżab, w którym dokonywanie zabójstw było zabronione. Prorok otrzymał jednak objawienie, zgodnie z którym mordowanie w świętym okresie może być usprawiedliwione powagą grzechów dokonanych przez niesprawiedliwych.
Wkrótce potem doszło do znacznej potyczki z mekkańczykami pod Badr. Ponieważ szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na drugą stronę, Mahomet, by zmobilizować swoich ludzi, obiecał im, że każdy, kto zostanie zabity w tej bitwie, natychmiast trafi do raju. To zapewnienie sprawiło, że rzucili się oni do walki z nieposkromionym zapałem i pokonali nieprzyjaciół. Po bitwie Prorokowi przyprowadzono dwóch jeńców z pytaniem, co z nimi zrobić. Odpowiedź Mahometa znajduje się w 68. wersie sury 8. Koranu: "Nie jest odpowiednie dla Proroka, aby brał jeńców, dopóki on nie dokona całkowitego podboju ziemi". Mekkańczyków więc ścięto przed obliczem Proroka. Jeden z nich, Oqba bin Abi Mu'ait, prosił o litość i płacząc, pytał: "Co się stanie z moimi dziećmi?", na co Mahomet odrzekł krótko: "Ogień piekielny".
Po triumfalnym powrocie do Medyny z inspiracji Mahometa zabici zostali jego ideowi przeciwnicy: poetka Asma Bint Marwan i poeta Abu Afak. Prorok publicznie pochwalił ich zabójców, a zarazem swych towarzyszy: Umajra Ibn Adiego i Salima Ibn Umajra. Innego poetę, który podważał misję Mahometa, Kaba Ibn al Szarafa zwabiono podstępem w odludne miejsce, odcięto mu głowę i rzucono ją pod nogi Proroka. Będąc świadkiem zabójstwa, udzielił on mordercom swego błogosławieństwa. Zaaprobował też zastosowanie kłamstwo, którego użyli, by oszukać przeciwnika.
W kolejnym przypadku Mahomet zaaprobował nawet bluźnierstwo. Wysłał bowiem swego człowieka Adb Allaha Ibn Unajsa, aby wkradł się w łaski przywódcy wrogiego plemienia - Sufajna Ibn Chalida, a następnie go zabił. Tak też się stało. Zanim jednak wysłannik Proroka zdobył życzliwość wodza i wykonał zadanie, musiał udawać wroga Mahometa. W tym celu bluźnił przeciw największym świętościom religii islamskiej, ale Prorok rozgrzeszył go z tego, gdyż osiągnięcie celu usprawiedliwiało użyte środki.
Hadisy, czyli opowieści o życiu Mahometa, wspominają, że jego ofiary nie były przypadkowe, lecz starannie przez niego wybierane. Zazwyczaj byli to ludzie, którzy podważali jego posłannictwo, zwłaszcza zaś ci, którzy drwili z niego lub zadawali mu zbyt kłopotliwe pytania, np. stary mędrzec żydowski Abu Rafi.

Eksterminacja Żydów
Najbardziej krwawym epizodem w dziejach Mahometa wydaje się jednak masowy mord dokonany z jego rozkazu na Żydach z Medyny. Kiedy w 622 roku Mahomet zamieszkał w tym mieście po ucieczce z Mekki, mieszkały tam trzy żydowskie plemiona: Banu Kurajza, Banu an Nadir i Banu Kajnuka. Prorok zawarł z miejscowymi Żydami tzw. umowę medyńską, która była aktem przymierza między jego zwolennikami a plemionami izraelickimi. Dokument mówił o wzajemnej przyjaźni arabsko-żydowskiej i nakazywał obopólną pomoc. Kiedy Mahomet zawierał przymierze z Żydami, jego pozycja w Medynie była jeszcze słaba. Z czasem, gdy jego wpływy rosły coraz bardziej, zmieniał się jego stosunek do miejscowych wyznawców judaizmu, którym zaczął okazywać coraz większą wrogość.
 
2.

Sprzeczka na miejscowym targu, podczas której muzułmanin zabił Żyda, posłużyła Mahometowi jako pretekst do rozprawy z najsłabszym plemieniem mojżeszowym - Banu Kajnuka. Po dwóch tygodniach oblężenia ludzie Proroka zdobyli twierdzę Żydów, a Mahomet postanowił zgładzić wszystkich jej obrońców. Uratował ich zdecydowany sprzeciw jednego z medyńskich wodzów, sojusznika Mahometa - Abd Allaha. Miał on jeszcze zbyt silną pozycję, by przywódca muzułmanów mógł wchodzić z nim w otwarty konflikt. Żydom darowano więc życie, ale wygnano ich z miasta i odebrano cały majątek.
Po pokonaniu Banu Kajnuka Mahomet wystąpił przeciw kolejnemu plemieniu żydowskiemu, Banu an Nadir, któremu dał dziesięć dni na opuszczenie Medyny. Kiedy Żydzi nie posłuchali i zabarykadowali się w swej twierdzy, nakazał wyciąć wszystkie palmy w ich oazie. Czyn ten nosił znamiona wojny totalnej, ponieważ do tamtej pory kodeks wojenny mieszkańców Półwyspu Arabskiego zabraniał wycinania palm. W pustynnym krajobrazie były one dobrem wspólnym, które nie podlegało działaniom wojennym. Rozkaz ten wzburzył nawet wielu Arabów, ale wkrótce się uspokoili, ponieważ Mahomet otrzymał kolejne objawienie, w którym Allah potwierdził słuszność jego postępowania. Pozbawieni palm, a więc na dłuższą metę podstaw egzystencji w swej oazie, Żydzi z plemienia Banu an Nadir złożyli broń i zostali wypędzeni z miasta.
Najdłużej broniło się przed Mahometem w Medynie plemię Banu Kurajza. Zostało ono oblężone, a następnie zmuszone do kapitulacji. Prorok nie miał dla pokonanych litości. Doszło do eksterminacji Żydów. Wszystkich dorosłych mężczyzn spędzono na targ w centrum Medyny, gdzie ścięto im głowy, kobiety i dzieci sprzedano w niewolę, a majątki rozdzielono między muzułmanów.
Medyna stała się strefą wolną od Żydów, ale Mahomet bał się, że wygnańcy z Banu Kajnuka i Banu an Nadir, którzy schronili się w Chajbarze, zechcą dokonać zemsty za śmierć swych towarzyszy. Wysłał więc do nich poselstwo z zaproszeniem na rokowania pokojowe. Żydowski wódz Usajr Ibn Razim przyjął ofertę i razem z trzydziestoma mężczyznami wyruszył na negocjacje z Mahometem. Żydzi nie dotarli na miejsce, gdyż na rozkaz Proroka zostali wymordowani przez towarzyszących im muzułmanów.
Biografia Mahometa pokazuje, że nie tylko dopuszczał on stosowanie przemocy i zabijanie wrogów, lecz także inspirował swoich wyznawców do tego rodzaju czynów. Usprawiedliwiał też posługiwanie się podstępem, jeśli miało to przynieść w przyszłości większe korzyści.
Jeżeli przyjmiemy zasadę, że wyznawca danej religii powinien naśladować założyciela tej religii, aby być w zgodzie z jej założeniami, to muzułmanin może używać przemocy wobec innych, pozostając całkowicie wiernym zasadom swego wyznania. Tego samego nie można powiedzieć o chrześcijanach. Wielu z nich kłamie, niektórzy mordują, ale czyniąc to, sprzeniewierzają się naukom swojej religii.
Pod pewnymi względami, np. w odniesieniu do przemocy, etyka Koranu przypomina etykę Starego Testamentu. Zawiera ona określone elementy kodeksu wojowniczego, jednak wydaje się nie przekraczać granic religijności naturalnej, której fundamentalną zasadą pozostaje reguła "oko za oko, ząb za ząb". W tym sensie chrześcijaństwo ze swoją zasadą miłowania nieprzyjaciół i przebaczania wrogom stanowi prawdziwe novum w dziejach religii i zerwanie z religijnością naturalną.
 
Grzegorz Górny

23 paź 2010

Ekstremiści w Niemczech


Zagrożenie zamachami terrorystycznymi w Niemczech jest realne jak nigdy dotąd. Obecnie na terytorium tego kraju znajduje się ponad 1000 niebezpiecznych islamskich ekstremistów - ocenił Federalny Urząd Policji Kryminalnej (BKA) na swoim kongresie w Wiesbaden.
Zdaniem przewodniczącego BKA Joerga Zierckego, zagrożenie terroryzmem islamskim w Niemczech jest "realne jak nigdy dotąd". Powołuje się przy tym na liczbę dochodzeń dotyczących islamskiego ekstremizmu na terytorium Niemiec, która od 2001 roku stale wzrasta. Obecnie toczą się 352 tego typu sprawy.
Władze Niemiec zaklasyfikowały też 131 muzułmanów przebywających w tym kraju jako "podżegaczy" do terroryzmu. Agencja Associated Press odnotowuje, że według opublikowanych ostatnio raportów wzrostowi islamskiego ekstremizmu będą towarzyszyć nasilające się postawy ksenofobiczne.

W badaniu przeprowadzonym przez Fundację im. Friedricha Eberta - organizację działającą na rzecz demokracji - 58% respondentów opowiedziało się za znacznym ograniczeniem prawa muzułmanów do praktykowania swojej religii w Niemczech. Liczba osób zgadzających się ze stwierdzeniem: "Nie lubię Arabów" wzrosła z 44% badanych w 2003 roku do 55% w tym roku.
Debata na temat imigrantów ożywiła się w Niemczech po tym, jak były członek zarządu Banku Centralnego RFN i polityk SPD Thilo Sarrazin opublikował w sierpniu książkę, w której oskarża muzułmańską mniejszość o zaniżanie poziomu inteligencji niemieckiego społeczeństwa. Według Sarrazina, "żadna inna grupa imigrantów (...) nie jest tak mocno kojarzona z roszczeniami pomocy społecznej i z przestępczością". Sarrazin musiał zrezygnować z posady w Bundesbanku, ale jego poglądy okazały się popularne, a sondaże dowiodły, że większość Niemców zgadza się z wieloma opiniami wyrażonymi w jego książce. 
Dodatkowo lider bawarskiej CSU (siostrzanej partii CDU), Horst Seehofer, powiedział niedawno, że staje się oczywiste, iż imigranci z innych kultur, jak Turcja i kraje arabskie, mają większe trudności z integracją. 
Do debaty włączyła się również kanclerz Angela Merkel, która kilka dni później, na konferencji w Poczdamie, przyznała, że próby stworzenia w Niemczech społeczeństwa wielokulturowego zdecydowanie zawiodły.

O islamie w Watykanie: Koran nakazuje narzucanie religii siłą, mieczem

Muzułmanie nie uznają wolności religijnej ani dla siebie, ani dla innych - mówił libański biskup katolicki na watykańskim Synodzie Biskupów dla Bliskiego Wschodu. - Koran daje prawo do zabijania - dodał.
Według duchownego obrządku syryjskiego z Libanu o tym, że dla muzułmanów wolność religijna nie istnieje, "świadczy historia najazdów".
- Nie dziwi to, że wszystkie kraje arabskie i muzułmańskie odmawiają pełnego stosowania praw człowieka, usankcjonowanych przez Narody Zjednoczone - dodał biskup Raboula Antoine Beyluni.
Radykalną wypowiedź katolickiego duchowego nagłośniły włoskie media.
- Koran daje muzułmaninowi prawo do sądzenia chrześcijan i zabijania ich w ramach dżihadu (świętej wojny) - dodał też biskup. Zastrzegł jednak, że mimo to chrześcijanie nie powinni przerywać dialogu z islamem. Dodał jednak, że "trzeba wybrać tematy do dyskusji i chrześcijańskich rozmówców - zdolnych i dobrze poinformowanych, odważnych i pobożnych, mądrych i ostrożnych, którzy będą mówić prawdę z jasnością i przekonaniem".
gazeta.pl

Nazwano tę wypowiedź radykalną. Tylko, nie zauważono, że powiedział to biskup  z Libanu, biskup który żyje na co dzień w tym piekle islamskim. Z oficjalnych publikacji wiadomo, że ostatnie lata w Libanie - to nasilające się prześladowania chrześcijan, kraj nie tak dawno jeszcze z przewagą chrześcijan, dziś już do takich nie należy.
 W świetle nasilających się coraz bardziej prześladowań chrześcijan na terytoriach muzułmańskich o co dziś apelują biskupi w Watykanie do ONZ:

"Obywatele krajów Bliskiego Wschodu apelują do wspólnoty międzynarodowej, zwłaszcza do ONZ, o autentyczne zaangażowanie się w sprawę wcielenia w życie rezolucji Rady Bezpieczeństwa i zastosowanie nieodzownych środków prawnych w celu położenia kresu okupacji rozmaitych terytoriów arabskich" - głosi rezolucja Synodu. ... Naród palestyński będzie mógł mieć dzięki temu niepodległą i suwerenną ojczyznę, zamieszkiwać tam w granicach uznanych przez społeczność międzynarodową w warunkach stabilizacji, zachowując swą godność" - czytamy dalej w rezolucji....
Zdajemy sobie sprawę z wpływu konfliktu palestyńsko-izraelskiego na region, a zwłaszcza na naród palestyński, który cierpi wskutek następstw izraelskiej okupacji, braku swobody ruchów, istnienia muru i wojskowych zapór na drogach, wskutek przetrzymywania więźniów politycznych, burzenia domów, zakłócania życia gospodarczego i społecznego oraz sytuacji tysięcy uchodźców" - stwierdza dokument Synodu."
gazeta.pl

I ani słowa o braku uznania przez Arabów państwa izraelskiego, ani słowa o tym, że Izraelczycy mają prawo do życia ...
Nie mówiąc już o tym, że hasło przewodnie muzułmanów, a w szczególności tzw. Palestyńczyków : First Saturday next Sunday  jest bardzo konsekwentnie realizowane przez islamistów, już nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale coraz częściej w Europie...

 

21 paź 2010

Kamienie bez zgody Proroka

Dla islamskich ekstremistów ta sprawa nie pozostawia cienia wątpliwości: ukamienowanie to słuszna kara za pozamałżeński seks, czemu przyklaskuje Koran i sam Mahomet. Błąd – odpowiadają bezstronni badacze muzułmańskich pism. W świętej księdze islamu o kamienowaniu nie znajdziecie ani słowa.
A jednak czternaście wieków po objawieniach Mahometa około dziesięciu krajów (wśród nich Arabia Saudyjska, Iran i Afganistan) w imię islamu stosuje tę karę wobec osób uważanych przez tę religię za rozpustników: kobiet i mężczyzn stanu wolnego uprawiających seks oraz małżonków decydujących się na skok w bok. Przede wszystkim wobec kobiet. Prawo międzynarodowe potępia tę karę jako niehumanitarną
Wiadomo już, że Sakineh Mohamadi Ashtiani nie zostanie ukamienowana za zdradę małżeńską, ale wciąż ciąży na niej wyrok śmierci przez powieszenie za podżeganie do zabójstwa męża. Władze Iranu wykonały iście karkołomny prawniczy manewr, aby w tym przypadku odstąpić od tej najbardziej odrażającej kary, o co zabiegały – lub wręcz domagały się tego – zachodnie rządy i organizacje działające na rzecz praw człowieka.
Akurat w tym wypadku głos Stanów Zjednoczonych Ameryki nie mógł być słyszalny: gdy mowa o karze śmierci w ogóle, lub o karze śmierci przez powieszenie w szczególności, Waszyngton nie ma prawa napominania innych – wyroki śmierci są bowiem wykonywane w znakomitej większości stanów, przy czym w trzech z nich przetrwała jej wersja przez powieszenie.
Na debatę dotyczącą losu Sakineh wpływ miała na pewno premiera filmu "Ukamienowanie Sorayi M.", reżysera irańskiego pochodzenia Cyrusa Nowrasteh. Film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach, choć przy jego realizacji popełniono szereg poważnych błędów.
 
Kamienowanie to najbardziej brutalna z sankcji stosowanych przez niektóre państwa islamskie. Obcinanie rąk za drobne kradzieże i wykroczenia, obcinanie stóp za rabunek, napad lub bunt przeciwko oficjalnej władzy czy chłosta za drobne przestępstwa uzupełniają listę kar uznawanych dziś przez konwencje międzynarodowe za okrutne i degradujące.
– Jeśli kamienowanie nie jest wymienione w Koranie, to skąd wzięły się tak dokładne wskazówki dotyczące jej wykonania? – zastanawia się Soheib Bensheij, dyrektor Wyższego Instytutu Badań nad Islamem w Marsylii. Irański kodeks karny, jak przypomina politolog pani Nazanín Amirián w swojej książce "Sólo las diosas pasean por el infierno" (Tylko boginie spacerują po piekle) określa szczegółowo sposób przeprowadzenia egzekucji: "Mężczyzna zakopywany jest w ziemi do pasa, kobieta do wysokości ramion. (...). Kamienie nie mogą być zbyt duże, tak aby skazana osoba nie zginęła po kilku zaledwie uderzeniach, ani tak małe, aby nie można ich było uznać za kamienie".
Jeśli skazańcowi uda się ujść z życiem, nie powtarza się egzekucji – tutaj mężczyźni mają pewną przewagę, ponieważ ich ciało odsłonięte jest od pasa po ramiona; faktycznie zdarzały się przypadki przeżycia i ułaskawienia. Natomiast jeśli skazany umiera z innych przyczyn (na przykład na atak serca), kamienuje się jego martwe ciało.

Isabel Ramos Rioja / La Vanguardia
onet.pl

18 paź 2010

Holandia się budzi. Pogróżki pokój miłujących islamistów.

Talibowie zagrozili holenderskim władzom atakami terrorystycznymi. Islamskim ekstremistom nie podoba się współpraca rządu w Hadze z wrogim muzułmanom politykiem Geertem Wildersem.
- Holandię zaatakują mieszkający tam muzułmanie, a inne międzynarodowe grupy dżihadystów będą gotowe im pomóc - zapowiedział przedstawiciel talibów Sabiullah Mudszahid. Rozmowę z rzecznikiem islamistów opublikowała gazeta "de Volkskrant".
W ubiegłym tygodniu ugrupowania centroprawicowe i chrześcijańsko-demokratyczne utworzyły rząd mniejszościowy w Hadze. W parlamencie nowy gabinet będzie uzależniony od głosów posłów partii Wildersa. W zamian za poparcie działań rządu kontrowersyjny polityk chce m.in. wprowadzenia w Holandii zakazu noszenia muzułmańskich burek. Wilders domaga się też zmniejszenia imigracji z krajów islamskich o 50 proc.
- Jeśli Holandia wprowadzi tę antyislamską politykę, to pewne jest, że stanie się celem ataków grup dżihadystów - zapowiedział Mudszahid. 
To nie pierwsze takie groźby islamskich radykałów wobec holenderskiego państwa. Już na początku miesiąca przywódca pakistańskich talibów groził atakami na Holandię w związku ze sprawą Wildersa. Chociaż według szacunków holenderskich władz ds. zwalczania terroryzmu nie istnieją na razie podstawy do ogłaszania oficjalnego ostrzeżenia przed zamachami terrorystycznymi, to jednak w Holandii z powodu "różnorodnych gróźb" ze strony muzułmańskich ekstremistów od dawna utrzymywany jest drugi z czterech stopni zagrożenia określany, jako "ograniczone".
 

17 paź 2010

Koran i taqija

 Zgodnie z prawem szariatu, które określa właściwe zachowania muzułmanina we wszystkich sytuacjach – oszustwo w niektórych okolicznościach jest wręcz obowiązkiem. W przeciwieństwie do wczesnych chrześcijan na przykład, muzułmanom, którzy musieli wybierać pomiędzy zachowaniem swej wiary a prześladowaniem i cierpieniem, dozwolone było udawanie nawrócenia. Islamscy juryści deklarowali wręcz, że muzułmanin powinien kłamać dla własnej ochrony – zgodnie z wersetami Koranu, które zabraniają wyznawcom przyczynienia się do własnej śmierci.
Wers 3.28 Koranu często uważany jest za najważniejszy z tych, które sankcjonują oszustwo wobec niemuzułmanów: „Niech wierzący nie biorą sobie za przyjaciół niewiernych, z pominięciem wiernych! A kto tak uczyni, ten nie ma nic wspólnego z Bogiem, chyba że obawiacie się z ich strony jakiegoś niebezpieczeństwa”.
Ibn Kathir (XIVw.) komentuje ten wers, cytując bliskiego towarzysza Mahometa, Abu Dardę: „Uśmiechajmy się w twarz niektórym ludziom, podczas gdy w naszych sercach ich przeklinamy”. Inni islamscy uczeni, jak np. Abu ‘Abdullah al-Qurtubi, zezwalają na taqiję również w takich uczynkach, jak zachowywanie się jak niewierni, oddawanie czci bożkom albo krzyżowi, dawanie fałszywego świadectwa, a nawet ujawnianie słabości innych muzułmanów wrogowi; dozwolone jest wszystko poza zabiciem współwiernego. „Taqija, nawet jeżeli popełniona bez przymusu, nie prowadzi do stanu niewierności, nawet gdyby obejmowała czyny zagrożone ogniem piekielnym”.
Choć inne święte księgi też zawierają sprzeczności, Koran jest jedyną, której komentatorzy utworzyli doktrynę, tłumaczącą wyraźne różnice w podejściu do wielu nakazów, widoczne w różnych miejscach tekstu. Uważny czytelnik bez trudu zauważy, że wiele wersetów Koranu jest ze sobą sprzecznych – szczególnie wersety o tolerancji i pokoju sąsiadują często z tymi zalecającymi przemoc i nietolerancję. Islamscy teologowie nie byli początkowo pewni, które fragmenty uznać za obowiązujące według szariatu - czy te mówiące o tym, że „Nie ma przymusu w religii” (2:256), czy raczej te nakazujące wiernym walkę z niewiernymi, dopóki albo się nawrócą na islam, albo przynajmniej mu podporządkują (8:39, 9:5, 9:29). Komentatorzy stworzyli więc w końcu doktrynę unieważnienia, która mówi, że w razie podobnej sprzeczności wersety objawione przez Mahometa później mają pierwszeństwo wobec tych, które ogłosił wcześniej. Powstał w tym celu osobny dział teologii islamskiej poświęcony chronologii wersetów koranicznych (an-Nasikh wa’l Mansukh).
Skąd jednak biorą się w ogóle te sprzeczności? Uważa się, że we wczesnych latach islamu, kiedy Mahomet i jego wspólnota mieszkali w Mekce, będąc liczebnie o wiele słabszymi od niewiernych, nakazem chwili było dla nich przesłanie pokojowej koegzystencji. Jednak w roku 622, gdy wyemigrowali do Medyny i urośli w militarną siłę, zostały im stopniowo „objawione” – według islamu, zesłane przez Boga – wersety zagrzewające do przejścia do ofensywy, które pojawiały się w odpowiednich momentach, zgodnie z coraz większymi możliwościami działania przeciwko niewiernym. Niektórzy teologowie podkreślają, że Koran został objawiony „po kawałku” w ciągu 22 lat – zaczynając od wersetów pasywnych, dotyczących duchowości, a kończąc na zaleceniach szerzenia wiary poprzez dżihad i podboje – po prostu dlatego, żeby powoli oswajać wczesnych muzułmanów z obowiązkami wyznawcy islamu, a nie zniechęcić ich na samym początku dramatycznymi wezwaniami do walki, zawartymi w późniejszych wersetach.
Również niemuzułmańscy teoretycy wojny, tacy jak Sun-Tzu czy Machiavelli, usprawiedliwiali stosowanie podstępu jako oręża. Różnica polega jednak na tym, że dla islamu wojna przeciwko niewiernym nigdy się nie kończy. Jak pisze Emile Tyan w „Encyclopadeia of Islam”: „Oobowiązek dżihadu istnieje dopóki, dopóty nie zostanie osiagnięta uniwersalna dominacja islamu. Pokój zawarty z narodami niemuzułmańskimi jest więc jedynie stanem tymczasowym; usprawiedliwiają go tylko aktualne okoliczności”.
Żaden muzułmanin, który szczerze wierzy, że Bóg usprawiedliwia oszustwo, a poprzez przykład swego proroka nawet do niego zachęca, nie doświadczy żadnych skrupułów kłamiąc.
Większość ludzi Zachodu wciąż jednak sądzi, że islamskie obyczaje, prawa i zasady moralne są niemal identyczne z tymi, które pochodzą z tradycji judeo-chrześcijańskiej. Dzisiejsi multikulturaliści projektują na islamistów – z naiwności bądź arogancji – swój własny pogląd na świat i uważają, że uścisk dłoni, wymiana uśmiechów przy kawie oraz liczne ustępstwa wystarczą, żeby rozbroić potęgę bożego słowa i wielowiekowej tradycji. Fakt pozostaje jednak faktem: zło i dobro w islamie mają niewiele wspólnego z uniwersalnymi standardami, wiele za to z naukami islamu – które w większości stoją w opozycji do norm zachodnich.
Mamy więc dylemat: prawo islamskie jednoznacznie dzieli świat na dwie nieustannie ze sobą walczące połowy – świat islamu kontra świat nieislamski – i uważa za wolę Boga, że ten drugi ma się podporządkować temu pierwszemu. Skoro jednak wojna z niewiernymi to sytuacja niezmienna, skoro wojna to podstęp i skoro uczynki usprawiedliwione są dzięki ich intencji – to każdy muzułmanin może naturalnie uznać, że posiada usankcjonowane boskim nakazem prawo do oszukiwania, jeżeli tylko wierzy, że jego oszustwa służą sprawie islamu „dopóki wszelki chaos nie ustanie, a wszelka religia nie będzie należeć do Boga”. I w tym świetle należałoby widzieć wszystkie zabiegi muzułmanów o pokój, dialog czy tymczasowe zawieszenie broni.

Z islamskiego punktu widzenia, czas pokoju – czyli ten, kiedy islam jest znacząco słabszy od swych niewiernych przeciwników – jest tak naprawdę czasem fałszywego pokoju i udawania, jednym słowem, czasem taqiji.

Fragmenty opracowania ze strony  Euroislam.pl 

16 paź 2010

Skazany na obcięcie dłoni w Iranie


Irańczyk, uznany za winnego kradzieży czekolady i kakao w sklepie ze słodyczami w Teheranie, został skazany na obcięcie dłoni - poinformowała agencja Fars.
21-latka, którego nazwiska nie podano, skazano też na sześć miesięcy więzienia za szkody poczynione w sklepie i jeszcze na dodatkowe sześć miesięcy za "niepodporządkowanie się poleceniom policji".
Według agencji Fars młody Irańczyk, którego aresztowano pod koniec maja, miał przy sobie 900 dolarów w gotówce, trzy pary rękawiczek, czekoladę i kakao.
Obowiązujące w Iranie prawo przewiduje obcięcie ręki za powtórną kradzież - pisze agencja AFP i informuje, że w ubiegłym tygodniu za udział w dwóch kradzieżach złodziejowi w mieście Meszhed amputowano dłoń.

15 paź 2010

Być polską żoną Pakistańczyka ...

Z powodu braku biegłego tłumacza przed łódzkim sądem okręgowym nie rozpoczął się proces 38-letniego Pakistańczyka Naeem A. oskarżonego o zabójstwo swojej konkubiny i matki ich czwórki dzieci, Agnieszki A. Mężczyźnie grozi dożywocie.

O obecność na całym procesie biegłego tłumacza wnioskował obrońca, którego zdaniem prawo oskarżonego do obrony bez biegłej znajomości języka, nie będzie zrealizowane. Sąd powołał biegłego tłumacza, ale ten odmówił udziału w procesie ze względu na sprawy zawodowe. Poszukiwania innych tłumaczy nie przyniosły rezultatu. W końcu udało się powołać biegłego dzięki straży granicznej; będzie mógł się on stawić w sądzie dopiero 18 października. I do tego dnia sąd odroczył rozpoczęcie procesu.
Proces być może będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami, bo sąd ma rozpoznać wniosek matki zamordowanej łodzianki, która chce wyłączenia jawności procesu.
32-letnia Agnieszka A. zaginęła na początku czerwca 2009 roku. Jej zwłoki znalazł 17 czerwca przypadkowy kierowca w pobliżu drogi w Dobroniu k. Pabianic. Badania genetyczne potwierdziły, że było to ciało zaginionej łodzianki. Ustalono, że kobieta zginęła od kilku ciosów zadanych nożem w brzuch.
Prokuratura oskarżyła o zabójstwo jej byłego partnera i ojca czwórki ich dzieci Naeem A. z Pakistanu, który w Polsce handlował tekstyliami i miał szwalnię. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.
W śledztwie ustalono, że mężczyzna przez kilka lat znęcał się nad partnerką, bił ją i zmuszał do prostytucji. W trakcie trwania związku kobieta przeszła na islam. Kilka lat temu jej partner zmuszał ją do uprawiania prostytucji; miesięcznie odbierał od niej 8 tys. zł, a gdy uznał, że to zbyt mało, bił ją.
Dzieci przebywały w Pakistanie; kobieta musiała płacić ich ojcu, gdy chciała do nich zadzwonić. W 2006 r. Agnieszka A. pojechała po dzieci do Pakistanu. Rodzina ojca zabrała jej i dzieciom paszporty; traktowano kobietę jak niewolnicę. W końcu łodzianka uciekła z dziećmi; polska ambasada pomogła jej w powrocie do Polski. W kraju - ze względu na złe warunki lokalowe - nie mogła zamieszkać u matki. Naeem A. pozwolił jej mieszkać w swoim niewielkim lokalu w Łodzi i tam też - zdaniem śledczych - doszło do zabójstwa.
Matka zamordowanej powiedziała dziennikarzom, że na początku związek jej córki z Pakistańczykiem układał się niby dobrze, ale później było coraz gorzej. "Ostatnio, jak Agnieszka wniosła sprawę o alimenty, to ją bił, żeby wycofała sprawę. A jak uciekła z Pakistanu, to się bała wychodzić z domu. Ona niewiele mówiła o Naeemie. Tylko kilka razy powtarzała, że jest bardzo szczęśliwa, że udało się jej dzieci sprowadzić do Polski" - mówiła.
Matka przejęła opiekę nad czwórką dzieci córki - chłopcem i trzema dziewczynkami w wieku 7-10 lat; otrzymała lokal socjalny od miasta. Dzieci chodzą do szkoły. Kobieta mówi, że nie tęsknią za ojcem i dotąd wspominają ucieczkę z Pakistanu. Nie wiedzą, co się naprawdę wydarzyło, ale - jak mówiła - bardzo żałują, że "nie ma mamusi".



wp.pl

13 paź 2010

Oni zaatakują Europę?


Daleko od Europy, na granicy Afganistanu i Pakistanu, w obozach szkoleniowych terrorystów coraz częściej słychać obok arabskiego i paszto języki Starego Kontynentu. Trenujący tam przyszli zamachowcy to nawróceni na islam, biali radykałowie. Mają europejskie paszporty i mogą swobodnie poruszać się po kontynencie. Czy to ich Europa powinna się najbardziej obawiać? – zastanawia się Tomasz Otłowski, analityk Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Antyterrorystyczny alert, jaki ogłoszono pod koniec września w Europie Zachodniej, zwrócił powszechną uwagę opinii publicznej na problem obywateli państw europejskich, szkolących się w terrorystycznym rzemiośle na terytorium afgańsko-pakistańskiego pogranicza. Choć dla ekspertów sprawa ta nie jest niczym nowym, to jednak dla przeciętnego Europejczyka szokująca mogła okazać się informacja o tym, jak wielu obywateli Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii czy innych krajów europejskich właśnie szkoli się w Pakistanie na wykwalifikowanych terrorystów, albo też ukończyło już trening i powróciło do Europy. Aby w pełni zrozumieć istotę i znaczenie tego fenomenu, należy cofnąć się do początków wojny z islamskim ekstremizmem.
Gdy pod koniec 2001 roku w Afganistanie pod gradem amerykańskich bomb i ciosami uzbecko-tadżyckiego Sojuszu Północnego upadł reżim talibów, wraz z nim rozsypała się również dotychczasowa koncepcja działania Al-Kaidy. Do 2001 roku organizacja Osamy bin Ladena skupiała się bowiem na budowaniu scentralizowanej i dość hermetycznej struktury, operującej na szczeblu ponadnarodowym w oparciu o sieć zakonspirowanych komórek oraz tzw. „bezpieczne przystanie” w najbardziej zapomnianych przez Zachód częściach świata, takich jak Afganistan, Somalia czy Jemen. Gdy najważniejsza i największa z tych „przystani” została utracona, Al-Kaida postawiła na nowatorski w swej istocie pomysł. W oparciu o resztki ocalałych kadr organizacji, wyszkolonych jeszcze w obozach afgańskich, stworzono w różnych regionach globu sieć luźno powiązanych organizacji i struktur islamistycznych, podzielających ideologię Al-Kaidy i stosujących jej wyrafinowane metody działania. Grupy te zakładano od podstaw albo też, co zdarzało się częściej, zasilano po prostu już istniejące organizacje ekstremistyczne własnymi „weteranami”, przerabiając je na modłę wahhabickiego dżihadu autorstwa Osamy bin Ladena.
Elementem tej nowej strategii Al-Kaidy stało się także jej stopniowe otwieranie się na cudzoziemskich islamistów: obywateli bądź rezydentów państw zachodnich, szczególnie zaś na rdzennych etnicznie Europejczyków, którzy przeszli na islam (konwertytów).
Ten fenomen nie od razu i nie wszędzie zyskał akceptację w szeregach organizacji powiązanych z Al-Kaidą. Przeważyły jednak względy natury praktycznej, czyli mówiąc wprost strategiczne i operacyjne korzyści, jakie cudzoziemcy, a zwłaszcza „biali islamiści”, dają ruchowi globalnego dżihadu. A są to korzyści niebagatelne. W wymiarze strategicznym pozyskanie „dla sprawy” mieszkańców Zachodu zwiększa możliwości islamistów w zakresie propagandowego i ideologicznego oddziaływania na społeczeństwa zachodnie. Możliwości te rosną jeszcze bardziej, gdy chodzi o etnicznych Europejczyków. Choć trzeba pamiętać, że islamiści werbują też rdzennych obywateli Australii, Kanady czy nawet USA (dość wspomnieć przykład słynnego „rzecznika prasowego” Al-Kaidy, Adama Gadahna, alias Azzama al-Amriki), to jednak prawdą jest, że problem „białych islamistów” w niepokojąco znacznej mierze dotyczy głównie Starego Kontynentu.
Zachodni cudzoziemcy w szeregach dżihadu to również wymierne korzyści operacyjne, zarówno w realizacji celów dotyczących samego Zachodu (akcje terrorystyczne w państwach europejskich czy w USA), jak też wszędzie tam, gdzie islamiści właśnie walczą z „niewiernymi”. Ten ostatni aspekt długo pozostawał niedoceniony przez Al-Kaidę i jej odłamy.
Eksperci podejrzewają, że wysiłek kładziony przez Al-Kaidę na werbowanie, szkolenie i wykorzystywanie zachodnich islamistów będzie w szybkim tempie wzrastał. Z perspektywy organizacji bin Ladena, bojownicy tego pokroju stanowią bowiem unikalną i w istocie jedyną szansę na podjęcie skutecznej próby zaatakowania Zachodu na jego własnym terytorium. Istnieje tu już przy tym pewne stałe modus operandi Al-Kaidy: do planowania ataków we Francji wykorzystuje się głównie obywateli tego państwa pochodzenia algierskiego lub marokańskiego, w Wielkiej Brytanii – poddanych Jej Królewskiej Mości pochodzenia pakistańskiego, w Niemczech – Turków lub Kurdów posiadających paszport niemiecki, a w Skandynawii tamtejszych rezydentów pochodzących z krajów bliskowschodnich. Oddzielną – szczególnie wartościową dla Al-Kaidy – kategorię stanowią jednak „biali islamiści” – są obywatelami kraju członkowskiego UE i mogą swobodnie poruszać się po całej wspólnocie, z oczywistych względów mniej rzucając się w oczy. (...) 

Należy się więc obawiać, że alertów antyterrorystycznych podobnych do tego z końca września będzie na Zachodzie coraz więcej. Co miesiąc rośnie bowiem w Europie liczba radykalnych wyznawców islamu, którzy wrócili z pakistańskiego pogranicza po wszechstronnym przeszkoleniu paramilitarno-ideologicznym. I sytuacja taka będzie trwać tak długo, dopóki w dziesiątkach obozów i baz w Pakistanie (a ostatnio także, co jest nowością, w Jemenie i Somalii) szkolić się będą zachodni adepci muzułmańskiej świętej wojny.

 Czytaj cały artykuł

Tomasz Otłowski specjalnie dla Wirtualnej Polski
Autor jest analitykiem w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Tezy i opinie zawarte w tekście nie są oficjalnym stanowiskiem BBN, wyrażają jedynie opinie autora.

8 paź 2010

Przemiana izochoryczna i "mądrość" polskich konwertytek na islam

Otrzymałam ostatnio list od stałego czytelnika mojego bloga, w którym zwrócił mi uwagę na bzdury wypisywane na blogu polskich konwertytek. Zaglądam tam czasem, ale nie czytuję, ponieważ szkoda mi czasu, tym bardziej jak widzę co i rusz video z jakimś obleśnym facetem, chyba jakimś ich guru...
Ale co też napisały nasze mądre Panie konwertytki?
3 października jest umieszczony post  pod tytułem: "wpływ wysokości na organizm człowieka ".  I czegóż między innymi możemy tam się dowiedzieć?

Na przykład:
"... 2 – Wzrost ciśnienia powietrza.
Im wyżej się wznosimy nad powierzchnię ziemi, tym bardziej wzrasta ciśnienie powietrza..."

W prawach termodynamiki, udowodnionych w XIX wieku (równanie Clapeyrona) mamy między innymi udowodnioną przemianę izochoryczną, która w skrócie mówi, że ciśnienie jest wprost proporcjonalne do temperatury. Wszyscy chyba wiedzą, że im wyżej, tym temperatura powietrza (gazu) jest niższa. Inaczej mówiąc - im wyższa temperatura, tym wyższe ciśnienie. I odwrotnie - im niższa temperatura, tym niższe ciśnienie. 
No chyba, że konwertytki rozumują jak małe dzieci - że w górze, bliżej słońca jest temperatura wyższa ......

I na okoliczność tej mądrości,  konwertytki walą cytat z koranu, komentując to tak:  "Zatem werset ten wykazuje cudowną zbieżność z faktami naukowymi, w sposób bardzo elokwentny i dokładny."

I tyle, miłego czytania wywodów naukowych na blogu oświeconych koranem ...


PS. Pozdrowienia dla wiernego czytelnika :)


Ponieważ na ww. blogu zmieniono wpis - zamieszczem Print Screen, by czytający nie mieli wątpliwości, jaki był wpis oryginalny.

6 paź 2010

Dzisiejsze wieści z Jemenu

Francuz zabity w Jemenie

Francuz, dyrektor austriackiego koncernu energetycznego OMV w Jemenie zginął z rąk strażnika w siedzibie firmy pod Saną - poinformowały jemeńskie siły bezpieczeństwa.
- Uzbrojony strażnik strzelił w stronę dyrektora, krzycząc "Allah Akbar" (Bóg jest wielki) - poinformowały źródła w siłach bezpieczeństwa, nie podając szczegółów co do motywów ataku.
Siedzibę firmy, która znajduje się w Haddah, na przedmieściach Sany, otoczył kordon policji. Napastnika rozbrojono.

Atak na wiceszefa brytyjskiej ambasady w Jemenie

W pobliżu samochodu, którym jechał wiceszef brytyjskiej ambasady w stolicy Jemenu, Sanie doszło do wybuchu - poinformowały jemeńskie siły bezpieczeństwa. Troje przechodniów zostało rannych.
Wybuch został spowodowany przez granat o napędzie rakietowym (RPG), samochód brytyjskiego dyplomaty został uszkodzony, ale źródła w ambasadzie potwierdziły, że żaden członek personelu dyplomatycznego nie ucierpiał. Zamachu dokonano w odległości około 3 km od ambasady.
26 kwietnia zamachowiec- samobójca rzucił się na konwój brytyjskiego ambasadora Timothy'ego Torolta, gdy ten zbliżał się do budynków ambasady. W zamachu zginęła jedna osoba nie związana z dyplomacją. Do ataku przyznała się Al-Kaida na Półwyspie Arabskim.
Dwa dni temu jemeńskie władze zwiększyły bezpieczeństwo w stolicy wokół ambasad ze względu na doniesienia o ewentualnych planowanych atakach Al-Kaidy.

5 paź 2010

Arabski książę-gej udusił swojego kochanka?

Po całonocnym piciu arabski książę obudził się obok martwego służącego. Tak twierdzi sam oskarżony, 34-letni książę Saud Abdulaziz bin Nasser al Saud. Brytyjska policja oskarżyła go dziś o zamordowanie służącego - pisze "Daily Telegraph". Według policji, zabójstwo miało podłoże seksualne.
32-letni Bandar Abdulaziz od kilku miesięcy podróżował z saudyjskim księciem po Europie. W lutym ciało mężczyzny zostało znalezione w londyńskim hotelu. Według policji przed śmiercią napastnik wybił mężczyźnie zęby, podbił oko, ranił uszy i policzki, a w końcu udusił. Książę na początku nie przyznawał się do winy. Jednak nagrania kamer przemysłowych z hotelu pokazały, że impulsywny książę wcześniej kilkakrotnie brutalnie zaatakował swojego służącego. On sam utrzymuje, że zabity był jego przyjacielem, nie kochankiem.
- Dowody świadczą, że napastnik albo jest gejem, albo ma homoseksualne tendencje - oświadczył prokurator Jonathan Laidlaw. Funkcjonariusze mają dowody na to, że Abdulaziz został zamordowany w pokoju, który dzielił z księciem. Na szyi zabitego śledczy znaleźli obrażenia i ślady duszenia.
Prokuratura musi jeszcze zdecydować, czy oskarży krewkiego wnuka saudyjskiego króla o morderstwo, czy nieumyślne spowodowanie śmierci.
Sam książę twierdzi, że nie zabił z premedytacją. Oświadczył policji, że wraz ze swoim przyjacielem pił w barze do rana, a kiedy obudził się około 3.00 w nocy w jedynym w pokoju łóżku, nie mógł obudzić leżącego obok służącego. Badanie należącego do księcia laptopa wykazało, że mężczyzna przeglądał i odwiedzał strony internetowe gejowskich agencji towarzyskich i gabinetów masażu.

Żródło

Ciekawe czy go "ziomale" ukamienują ......

23 wrz 2010

Typowe narzędzia do FGM - Female Genital Mutilation - obrzezania kobiet




Tym powyżej dokonywane są obrzezania kobiet .


Z uwagi na drastyczne zdjęcia podaję tylko link : http://www.middle-east-info.org/league/somalia/fgmpictures.htm

Wielka Brytania: imam z Libii obnażył się przed 12-latką.

Abrahim Ghait został skazany za obnażenie się w parku miejskim przed dwoma kobietami, w tym 12-letnią dziewczynką - podaje brytyjski "Daily Mail". Ghait jest jednym z czołowych libijskich imamów, przybył do Wielkiej Brytanii by świętować Ramadan.

Ghait jest jednym z 21 imamów z Libii, którzy zostali zaproszeni przez Stowarzyszenie Arabskie w Wielkiej Brytanii by głosić kazania w meczetach podczas ramadanu. Duchowny zatrzymał się w mieszkaniu w dzielnicy Easton w Bristolu, w południowo-zachodniej Anglii.

Powiedział 12-latce, ze jego penis nazywa się "Lexie"

Podczas swojego pobytu w Wielkiej Brytanii imam dwukrotnie obnażył strefy intymne w parku miejskim. Do pierwszego incydentu doszło 13 sierpnia, o 19.54. Ghait obnażył się wówczas przed 28-letnią kobietą, która wracała do domu z siłowni. Kobieta mówiła, że widziała z daleka Ghaita stojącego za koszem na śmieci obok kładki dla pieszych. Gdy przechodziła obok niego, mężczyzna z opuszczonymi spodniami wyszedł zza kosza. Podczas tego incydentu w pobliżu znajdowały się małe dzieci.
Trzy dni później, 16 sierpnia, duchowny obnażył się w tym samym parku przed 12-letnią dziewczynką i powiedział jej, że jego genitalia nazywają się "Lexie".

Niedługo po tym incydencie Ghait został aresztowany. Wkrótce później stawił się na przesłuchanie w sądzie, gdzie miał złożyć wniosek o zwolnienie za kaucją. Zamiast tego mężczyzna przyznał się do winy. Sąd skazał go na 12 tygodni pozbawienia wolności. Duchowny został też wpisany na 15 lat do rejestru przestępców seksualnych.

"Był ramadan, on nie powinien nawet patrzeć na kobiety"

Ghait po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę muzułmańskiego świata, gdy w wieku 17 lat nauczył się na pamięć Koranu. Wyrokiem bristolskiego sądu jest oburzony przewodniczący Stowarzyszenia Arabskiego, Mohamed El Haddad. Jego zdaniem Ghait przyznał się do winy tylko dlatego, bo myślał, że nie zostanie skazany na karę więzienia.

- To niemożliwe, że zrobił coś takiego. Myślicie, że przywódca religijny zaszkodziłby swojej społeczności w ten sposób? - pytał dziennikarzy - To działo się w parku, w środku miasta, w środku dnia. Był ramadan, a on pościł, nie powinien nawet patrzeć na kobiety. (...) Jest sławnym na cały świat imamem z meczetu w Libii, spędził 15 lat studiując Koran - tłumaczył.

El Haddad uważa, że sąd skazując Ghaita "niszczy przyszłość ważnej osoby". - Po prostu nie mogę w to uwierzyć - dodał.

gazeta.pl

21 wrz 2010

Algieria - 3 lata więzienia za nieprzestrzeganie islamskiego postu

Algierski prokurator zażądał kar trzech lat więzienia dla dwóch chrześcijan, który nie pościli w czasie ramadanu. Ich adwokaci domagali się uniewinnienia, argumentując, że żadne prawo nie zakazuje obywatelom przerwania postu w czasie ramadanu.

- Algieria ratyfikowała międzynarodowe konwencje dotyczące swobody wyznania. To jest wyraźne pogwałcenie konstytucji - oznajmiła adwokat Mokrane Ait Larbi. Wyrok zostanie ogłoszony 5 października.

- Jestem optymistą - powiedział agencji AFP jeden z oskarżonych, Hocine Hocini, po wyjściu z sądu w miejscowości Ain el Hammam na wschodzie Algierii. - Nie żałuję, jestem chrześcijaninem i przyznaję się do tego - dodał. Hocini, 44-letni dziennikarz, został przesłuchany przez policję 13 sierpnia wraz z kolegą, 34-letnim Salemem Fellakiem. Jak twierdzą, zostali zatrzymani, gdy kończyli posiłek w odosobnionym miejscu na budowie. Oskarżono ich o naruszenie zasad islamu.
Przed sądem zebrały się setki osób wyrażających poparcie dla oskarżonych. Wśród nich był zwierzchnik Kościoła protestanckiego w Algierii, pastor Mustafa Krim. - Niepokoję się losem chrześcijan w Algierii, głównie protestantów - powiedział pastor Krim, według którego od lat 90. ubiegłego wieku w kraju wyraźnie wzrosła liczba konwersji. Ocenia on liczbę protestantów w Algierii na 30 tysięcy, lecz algierskie ministerstwo ds. religii szacuje liczbę wszystkich chrześcijan na 11 tysięcy.

8 listopada przed algierskim sądem ma stanąć pod tym samym zarzutem kilkanaście innych osób. Chrześcijaństwo dotarło do krajów Maghrebu w III wieku i zostało wyparte przez islam w VII wieku.
onet

14 sie 2010

Islam po saudyjsku

Saudyjski duchowny Muhammad Al-Arifi: “Pragnienie rozlania krwi, strzaskania czaszek i odrywania kończyn na rzecz Allaha jest honorem dla wiernego”
Fragmenty wystąpienia saudyjskiego duchownego Muhammada Al-Arifiego, które nadała egipska Al-Rahma TV on 19 lipca 2010.

Muhammad Al-Arifi: Nie ulega wątpliwości, że człowiek, któremu Allah umożliwia poświęcenie swojej duszy i walkę na rzecz Allaha, został obdarzony wielkim honorem. Prorok Mahomet powiedział, że kurz bitwy na rzecz Allaha i dym Piekła nigdy nie spotkają się w nosie mężczyzny. […]

Przywiązanie do dżihadu na rzecz Allaha i pragnienie rozlania krwi, strzaskania czaszek i odrywania kończyn na rzecz Allaha i w obronie Jego religii jest niewątpliwie honorem dla wiernego. […]

Allah powiedział, że jeśli człowiek walczy z niewiernymi, niewierni nie będą zdolni przygotować się do walki [z muzułmanami]. Na Allaha, niewierne kraje dzisiaj – USA i ich sojusznicy – odważają się walczyć z muzułmanami, gwałcić ich kobiety i zamieniać je we wdowy, i narzucać swoje zepsucie na muzułmanów tylko dlatego, że widzą, iż muzułmanie nawet nie rozważają walki z niewiernymi i podbicia ich krajów. [...]

Wersety koraniczne dotyczące walki z niewiernymi i podbijania ich krajów mówią, że powinni nawrócić się na islam, płacić pogłówne jizya, albo zostać zabici. Gdyby muzułmanie to stosowali, nie sięgnęlibyśmy poniżenia, w jakim znajdujemy się dzisiaj.

Więcej znajdziesz: Memri