24 sty 2010

Rozwódki z Arabii Saudyjskiej i traktowanie molestowanych kobiet

W ostatnich trzech latach rozpowszechniło się w Arabii Saudyjskiej celebrowanie rozwodów przez kobiety - świętowanie wolności i uwolnienia się z jarzma swoich mężów.

Jak podają oficjalne statystyki, w ciągu ostatnich 20 lat skala rozwodów w Arabii Saudyjskiej wzrosła z 25 % do 60%.

(The MEMRI Blog)

Ciekawe dlaczego tak celebrują. Według rodzimych konwertytek, to kobiety muzułmańskie mają prawa, wolność i są takie szczęśliwe ...

Filipinka, która przyjechała do Arabii Saudyjskiej, aby polepszyć nieco poziom życia swoich trojga dzieci w wyniku molestowania seksualnego przez rodaka zaszła w ciążę. Wiedząc, że w Arabii Saudyjskiej nie wchodzi w grę extra szybki ślub z powodu ciąży postanowiła opuścić AS i wrócić na Filipiny. Niestety nie zdążyła opuścić tego barbarzyńskiego kraju, lekarz badający ją przed wyjazdem stwierdził, że jest ona w ciąży. Została zamknięta w więzieniu, wymierzono jej 100 batów w wyniku czego poroniła ...

Nie wszyscy muzułmanie są zamachowcami-samobójcami, ale wszyscy zamachowcy-samobójcy są muzułmanami

Terroryści zazwyczaj są muzułmanami. Ateiści nie zwalczają się wzajemnie, tak samo jak żydzi, chrześcijanie, buddyści, hindusi, szkisowie, bahaiści czy zaratustrianie.
Nie wszyscy muzułmanie są terrorystami, ale jak dotychczas wygląda na to, że wszyscy terroryści to muzułmanie. Terroryści i ich mocodawcy nie są zmotywowani uzyskaniem wynagrodzenia czy innych profitów. Wielu z nich jest zazwyczaj dobrze sytuowanych i wykształconych.
Na przykład Humam Khalil Abu Mulal al-Balawi, jordański potrójny agent (więcej tu) był 32-letnim lekarzem.
Amerykański terrorysta, major Nidal Malik Hassan (Palestyńczyk - Amerykanin) był również lekarzem, psychiatrą; miał pieniądze, niezależność, prestiż
Wielu ludziom Zachodniej cywilizacji jest trudno zaakceptować to, że wojna religijna jest skierowana przeciwko Zachodowi; to, że dżihadziści są gotowi umrzeć, dla spowodowania destrukcji życia w demokratycznym świecie. Ich ideą jest islamskie zwierzchnictwo (tylko muzułmanie się liczą, ponieważ są najlepsi) i chcą powrotu do sposobu życia z siódmego wieku, chociaż z telefonami komórkowymi, internetem i bronią nuklearną.
Nowocześni, pokojowi muzułmanie oczywiście istnieją - ale ilu z nich przeciwstawia się dżihadzistom?

Na przykład, tylko 50 muzułmanów wzięło udział w marszu " Muzułmanie przeciw terroryzmowi" przed budynkiem sądu federalnego w Detroit; prasa lokalna Detroit przewidywała udział 150 protestujących, a w rejonie zamieszkuje największa populacja muzułmanów w USA.
Jak wielu liderów muzułmańskich z Europy protestowało przeciw fatwie ogłoszonej przeciw Salmanowi Rushdie'emu, mordercy Theo van Gogh'a, przeciwnikom Geerta Wilders'a ( więcej o Wildersie: tutaj) i Ayann Hirsi Ali, czy ostatniej próbie zamachu na Kurta Westergaard'a ?(o karykaturach w Danii)
Jak wielu muzułmańskich liderów religijnych w Egipcie protestowało przeciw masakrze w trakcie koptyjskiego Bożego Narodzenia? (masakra Koptów).Czy protestują przeciw zmuszaniu do konwersji, zmuszaniu do małżeństw porywanych młodych koptyjskich dziewcząt z muzułmanami? (porwania i konwersje w Egipcie)

Jak wielu muzułmańskich liderów religijnych wydało fatwy przeciw islamskiemu reżimowi w Iranie?

Niewiele, jeśli w ogóle.

Nie przeciwstawianie się odpowiednio wcześnie jest godne potępienia i powoduje coraz więcej zabójstw na tle religijnym. Jeśli z wygodnictwa odrzucimy konieczność reagowania - musimy zaakceptować to, że na lotniskach i w samolotach będą zamachy, więcej miast będzie zakładnikami w stylu Mumbai. I ci, którzy podróżują regularnie będą spędzać bardzo dużo czasu wolnego zamiast na odpoczynek - czekając na lotnisku, lub na przykład w porcie czy na peronie lub stacji autobusów.

Autorka artykułu: Dr Phyllis Chesler (Not All Muslims Are Suicide Killers–But All Suicide Killers Are Muslims).


W Nowym Jorku w dniu 19 stycznia 2010 r. odbył się marsz protestacyjny przeciw prześladowaniu Koptów w Egipcie. Tutaj trochę zdjęć: NY, 10.01.19 .
Protestowali chrześcijanie, hindusi, ateiści, żydzi - nie było tam ani jednego muzułmanina ...

18 sty 2010

Obrażeni muzułmanie

Trochę przykładów, na co obrażają się europejscy i amerykańscy muzułmanie, i co z tego wynika:

1. Pracownikom działu socjalnego w Dudley Council, West Midlands, zarządzono by usunęli lub zakryli wszystkie przedmioty związane ze świnkami, między innymi zabawki, porcelanowe figurki, kalendarze, a nawet pojemniki na chusteczki higieniczne z rysunkami Prosiaczka, jednego z bohaterów bajki o Kubusiu Puchatku. Dyrektorzy zareagowali tak po tym, kiedy muzułmanin poskarżył się na przypadkowo dostarczone stress relievers w kształcie świnek, które otrzymało biuro radnych z okazji festiwalu islamskiego zorganizowanego w związku z Ramadanem

2. Muzułmanie poczuli się obrażeni oglądając flagę brytyjską, na której dopatrzyli się symboliki krzyżowców (zobacz tutaj). Wysunęli propozycję, by Wielka Brytania wymyśliła sobie nową flagę i wybrała nowego świętego Patrona, które nie kojarzyłyby się muzułmanom z „krwawą przeszłością”.

3. Muzułmanie są obrażeni sformułowaniem „muzułmańscy terroryści”, bo według nich zabijanie niewiernych to dobry uczynek, a nie akt terroryzmu. Np. na pewnej stronie muzułmanie wyjaśniają niewiernym, że dżihad to walka wewnętrzna, a samo słowo islam pochodzi od słowa salaam (‘pokój’), więc nie można go łączyć z pojęciem terroryzmu.

4. Jeden jedyny obrażony muzułmanin spowodował wycofanie całej serii lodów przez producenta, globalną firmę Burger King. 27-letni Raszad Achtar dopatrzył się w rysunku na logo odwróconego imienia Allaha, obraził się i zagroził dżihadem. Mimo, że muzułmanie już przekonali Anglików, że dżihad to tylko walka wewnętrzna, Burger King wycofał „bluźnierczą” serię lodów i opracował nowe logo, konsultując się z Radą Muzułmańską. Raszad jednak nie był usatysfakcjonowany i nawoływał do bojkotu Burgera przez muzułmanów

5. Muzułmanie są oburzeni, że w Wielkiej Brytanii obchodzi się Dzień Pamięci Holokaustu, bo obchody zagłady Żydów są przejawem rasizmu (!). Zamiast tego muzułmanie proponują, by w Wielkiej Brytanii obchodzono dzień upamiętniający masakry muzułmanów w Palestynie, Kaszmirze, Czeczenii i Bośni.

6. Muzułmanie całego świata byli oburzeni, kiedy Newsweek opisał, jak w Zatoce Guantanamo ktoś spłukał do klozetu wersety Koranu. W wyniku tego wybuchły zamieszki w Palestynie, Jemenie, Pakistanie, Indonezji, Egipcie, Afganistanie. Zniszczono wiele samochodów, wybito szyby i witryny w sklepach, splądrowano dwie agencje ONZ, zrabowano i spalono biuro Szwedzkiego Komitetu w Afganistanie. Ucierpiało również kilka meczetów, a 16 osób zginęło – paradoksalnie, z grona tych, co wszczęli zamieszki, czyli oburzonych muzułmanów. Co gorsza, potem się okazało, że raport Newsweeka pochodził z niepewnego źródła i nie był prawdziwy...

7. Ostatnio tureccy muzułmanie obrazili się na Szwajcarów, którzy wygrali z nimi mecz. O tym było głośno nawet w Polsce, więc nie muszę szukać odnośników. Zaznaczę tylko, że w odróżnieniu od „zwykłych”, „europejskich” bójek kibicowskich, Turcy zaatakowali sportowców, a nie kibiców obcego klubu.

8. Rada d/s Relacji Amerykańsko-Islamskich (The Council on American Islamic Relations) wytoczyła sprawę przeciwko książce Życie i religia Mahometa (The Life and Religion of Mohammed), ponieważ autor, rzymskokatolicki ksiądz J. L. Menezes, który pracował jako misjonarz w Pakistanie, udowadnia w niej, że Mahomet nie jest Bożym prorokiem. Próbowano zakazać sprzedaży książki, ponieważ Rada uznała ją za „szerzącą islamofobię” i porównała co do szkodliwości do niesławnego dzieła Protokoły mędrców Syjonu. Chcę tylko dodać, że w krajach islamu (Egipt, Turcja i Palestyna) owe Protokoły nie tylko nie są uważane za szkodliwe, ale ostatnio były na nowo wydane i zajęły pozycję bestsellera. Z kolei w Pakistanie, gdzie pracował ks. Menezes, chrześcijanie często są zmuszani do publicznego uznania Mahometa za Proroka, i w razie odmowy są torturowani zgodnie z obowiązującym tutaj prawem, zakazującym „bluźnierstwa przeciwko islamowi i jego Prorokowi”.

9. Muzułmanie poczuli się obrażeni, gdy ich zapytano, po co szkoła muzułmańska Dar-ul-Arqam z Houston aplikuje o przyjęcie jej do stowarzyszenia TAPPS (Texas Association of Private and Parochial Schools), zrzeszającego 238 szkół, w większości katolickich i protestanckich. Zadano im 10 pytań, m.in. zapytano, dlaczego chcą włączyć się do organizacji, której cele i zasady są sprzeczne z ich religią. Zamiast odpowiedzi np. na pytanie: Czy nauczacie, że „należy walczyć z nimi [chrześcijanami i żydami] aż do chwili triumfu religii Allaha” (Koran 8:37)? – muzułmanie wytoczyli proces przeciwko TAPPS, oskarżając Stowarzyszenie o nietolerancję i nienawiść do islamu i muzułmanów. Więcej na stronie tutaj.

10. Muzułmanie w Egipcie poczuli się obrażeni tym, że w koptyjskich kościołach rozpowszechniano film Byłem ślepy, a teraz przejrzałem, opowiadający o człowieku, który przeszedł z chrześcijaństwa na islam, w wyniku czego rozwiały się jego iluzje co do islamu. Z tego powodu ponad 5 tys. „obrażalskich” przez kilka dni niszczyło dzielnice chrześcijańskie, wdzierało się do kościołów, groziło zabiciem Patriarchy Kościoła Koptyjskiego Szenudy III, wielu chrześcijan zostało pobitych, a trzy osoby zginęły.

11. Muzułmanie we Włoszech domagają się zniszczenia fresków z XV wieku, wykonanych przez Giovanni’ego da Modena, znajdujących się w katedrze w Bolonii, ponieważ dopatrzyli się tam obrazu Mahometa umiejscowionego w piekle. Wprawdzie autor artykułu usiłuje wykazać, że tak nie jest i być nie powinno, historia statuy Buddy w Afganistanie dobitnie świadczy o tym, że dla obrażonych muzułmanów naprawdę nic nie ma wartości, jeżeli nie wychwala islamu i nie utwierdza jego panowania.

Całość artykułu tu: Chrześcijanie świata arabskiego - Image Hosted by ImageShack.us

Spór o fresk z Mahometem

Działacze muzułmańscy we Włoszech zażądali usunięcia z katedry w Bolonii XV-wiecznego fresku, na którym Mahomet widnieje jako jeden z potępionych.Chcą również zakazać lektury „Boskiej Komedii” Dantego, który umieścił założyciela islamu w dziewiątym – ostatnim – kręgu piekła.

Chodzi o obraz „Sąd Ostateczny” Jana z Modeny, który zdobi Bazylikę pod wezwaniem św. Petroniusza. Malarz przedstawił we fresku obnażonego Mahometa, wciąganego do piekła przez demona.

Członkowie Związku Muzułmanów Włoch zwrócili się do Benedykta XVI i arcybiskupa Bolonii kard. Giacomo Biffiego ze skargą. Przypomnieli, że w islamie nigdy nie ukazywano na murach meczetów postaci Jezusa czy Maryi. Przewodniczący Związku Adel Smith wezwał swych współwyznawców, mieszkających w Bolonii, by przystąpili do akcji protestacyjnej. Włoska gmina muzułmańska od dawna domaga się zakazu obowiązku lektury „Boskiej Komedii” Dantego w tych szkołach, w których uczą się dzieci muzułmańskie. Uzasadniając to żądanie Smith wyjaśnił, że poeta umieścił w swym słynnym dziele Mahometa w ostatnim, dziewiątym kręgu piekła, co – jak podkreślił przewodniczący Związku – głęboko obraża wyznawców islamu.

W odpowiedzi na te skargi przedstawiciel archidiecezji bolońskiej oświadczył, że byłoby czymś „absurdalnym po 600 latach dojść do wniosku, że to znakomite dzieło obraża religię islamską”. Ze swej strony kard. Biffi wielokrotnie w przeszłości mówił, że imigracja muzułmanów do chrześcijańskiej Europy zagraża jej wartościom i wzywał władze do podjęcia odpowiednich kroków, mających na celu powstrzymanie jej. (Źródło informacji: Kai)

17 sty 2010

Muzułmanie obleli benzyną i podpalili na ulicy Paryża aktorkę


Rayhana, to 45-letnia aktorka, pracująca w paryskim teatrze La Maison des Metallos. W 2000 roku uciekła z Algierii do Francji, i tu zaangażowała się w ruchu feministycznym zajmującym się sprawami opresji kobiet algierskich. Jej sztuka "At My Age, I Still Hide To Have A Smoke" przedstawia grupę kobiet algierskich, rozmawiających o ich życiu podczas wizyty w algierskim spa.
W ostatni wtorek wieczorem aktorka została zaatakowana w drodze do teatru przez dwóch muzułmanów - oblano ją benzyną i rzucono jej w twarz palącego się papierosa. Ogień nie rozprzestrzenił się tylko i wyłącznie dlatego, że było bardzo zimno. Nadpalił się tylko jej kapelusz. Aktorka podczas ucieczki chciała schronić się w pobliskiej restauracji, ale odmówiono jej pomocy. Udała się więc do swojego teatru La Maison des Metallos, w którym wystawiała swoją sztukę i zagrała w spektaklu, pomimo tego zdarzenia. Cztery dni wcześniej w tej samej okolicy dwóch mężczyzn zaczepiło ją i straszyło, mówiąc: "Powinnaś wiedzieć (pamiętać), kim jesteś, niegodziwa dziwko. To ostrzeżenie."
Policja paryska (sekcja antyterrorystyczna) wszczęła śledztwo. Detektywi policyjni biorą pod uwagę, że atakujący Rayhannę, to członkowie jednego z radykalnych ugrupowań islamskich.

Polityczne i muzułmańskie stowarzyszenia akcentują okropieństwo ataku. Minister Kultury, F. Mitterrand podkreśla sympatię dla aktorki i popiera jej odwagę. Sekretarz ds. spraw miasta Fadela Amara mówi, że taki incydent nie może być tolerowany. Stowarzyszenie muzułmanów "Foi et Pratique" dołączyło do tych opinii, mówiąc " Nic nie może usprawiedliwiać takich zdarzeń". Francuskie Stowarzyszenie Autorów Dramatycznych i Kompozytorów wyraża swoje zaniepokojenie tym, że wolność poglądów jest prześladowana we Francji.
Ugrupowanie "Ni Putes, Ni Soumises" (Ani Dziwki, Ani Podporządkowane), działające na rzecz praw kobiet pochodzących z północnej Afryki zorganizowało wczoraj demonstrację solidarności z Rayhana pod teatrem.

Żródło: TU i w wielu innych informacjach z Europy.

15 sty 2010

Niewolnictwo w Arabii Saudyjskiej

Kobieta z Kenii oskarża swojego pracodawcę o wyrzucenie jej z trzeciego piętra przez okno, które spowodowało połamanie nóg i rąk. Inna służąca, właśnie odratowana przez rodzinę powiedziała, że przeżyła jedząc jedzenie dla psa ponieważ pracodawcy nigdy nie dawali jej jeść i nie pozwalali opuszczać domu.


Fatma Athman mówi o niewolnictwie w Arabii Saudyjskiej - Photo/GIDEON MAUNDU


Fatma Athman z Mombasy wróciła do swojego kraju w zeszłym tygodniu ze złamanymi kończynami i opowiedziała o swoim niewolnictwie w Arabii Saudyjskiej, gdzie była zatrudniona jako służąca od maja 2009 roku. Mówi, że to szczęście, iż upadła z tego okna do basenu, a nie na bruku. Teraz jest uzależniona od pomocy innych przy prostych czynnościach życiowych.
"Ja i moje przyjaciółki zostałyśmy zaproszone przez Saudyjczyków odwiedzających Kenię 8 miesięcy temu. Zorganizowałyśmy wszystko przez ambasadę - przez agentkę; otrzymałyśmy dokumenty na podróż na Bliski Wschód 2 maja zeszłego roku. Po przyjeździe do AS rozpoczęła się dyskryminacja i wymaganie pracy przez 22 godziny na dobę.
Alice Wakio z Galanga (Kenia) mówi, że przeżyła dzięki jedzeniu dla psa, ponieważ pracodawcy nigdy nie dawali jej jedzenia, ani nie pozwolili jej opuszczać domu."Powiedzieli mi, że najpierw jedzą oni sami, a potem dopiero wolno zjeść to co zostanie." W dni, kiedy nic nie zostawało jadła psie jedzenie."Ich dzieci znieważały nas. Przez trzy miesiące nie widziałam miasta Jeddah, mimo, że tam mieszkałam, nie widziałam słońca, zaczęłam słabnąć."

Susan i Alice były zrekrutowane przez agentkę, zidentyfikowaną jako Margaret, która powiedziała im, że jest rezydentką Saudyjską w ambasadzie w Nairobi. Zapłaciły za możliwość pracy w AS 15 000 szylingów. Kiedy dziennikarze zadzwonili na jej telefon, powiedziała, że ma kilka wakatów. "Możesz przyjechać od razu z pieniędzmi." Odłożyła słuchawkę, kiedy została zapytana o to, czy ma na uwadze to, że niektóre ze służących, którym "załatwiła" pracę były wyrzucone z tej pracy na ulicę w AS.
Fatma i Alice powiedziały, że widziały tam około 100 młodych Kenijek żyjących na ulicach Jeddah po wyrzuceniu z pracy.
W poniedziałek, Minister Spraw Zagranicznych Kenii potwierdził, że jakaś "liczba"
Kenijek została wyrzucona z pracy na ulicę w Arabii Saudyjskiej.
Dziewczyny powiedziały, że zostały uratowane tylko dzięki swojej rodzinie, która sfinansowała im powrót do kraju. Marzyły o dobrze płatnej pracy, o tym, że w kilka/kilkanaście miesięcy zarobią trochę pieniędzy na lepsze życie dla swoich dziecii rodzin. Fatma twierdzi, że dzieci pracodawcy eksploatowały ją seksualnie. Mówi, że za pięciomiesięczną pracę otrzymała wynagrodzenie jednomiesięczne, bez żadnego wyjaśnienia. Po wyrzuceniu przez okno pomocy udzieliła jej policja. Po tygodniu w szpitalu została odstawiona do centrum deportacji. "Opuściłam AS bez bagażu, bez moich ubrań. To co dostałam, to kilka sztuk tabletek, które dano mi w szpitalu."

Jej ojciec Athman Ali, żąda sprawiedliwości wobec córki od Ministra Spraw Zagranicznych Kenii i ambasadora Kenii w AS. Historia ta ujrzała światło dzienne kilka dni po informacji dwóch rodzin, których córki były trzymane w Saudyjskich centrach deportacji po wyrzuceniu ich z pracy. Dwie z nich przebywały tam siedem tygodni, ponieważ ambasada kenijska zaniedbała proces przygotowania im dokumentów na powrót do domu.

Ministerstwo ogłosiło oficjalnie, że ok. 3000 kobiet z Kenii jest aktualnie w AS. Ministerstwo i ambasada w AS otrzymywali zażalenia od kenijskich służących - powiedziano. "Mogę potwierdzić, że zgłaszano niewypłacanie pensji, złe traktowanie i podobne; pomogliśmy w kilku przypadkach" - powiedział urzędnik przez telefon.

Więcej: Saudi throws Kenyan maid out of top floor window

To, jak Saudyjczycy traktują ludzi o niskim statusie społecznym, nie tylko "niewiernych", jest rzeczą powszechnie wiadomą ludziom interesującym się społeczeństwami muzułmańskimi. Jednak takie przypadki, jak opisany powyżej zawsze powodują szok (przynajmniej u mnie). I nie chodzi o to, że wszędzie jest odsetek ludzi złych, bez żadnych skrupułów i nie posiadających w sobie człowieczeństwa. Chodzi o to, że tego typu rzeczy dzieją się za przyzwoleniem społecznym, że to wspaniałe tzw. "prawo" islamskie nie ściga i nie karze takich bydlaków. A bydlaki żyją sobie wygodnie i bezkarnie, pewnie 5 razy dziennie modlą się i latają do meczetów.

12 sty 2010

Palestyńscy talibowie aresztują palestyńską feministkę.

Asma’a Al-Ghoul jest palestyńską świecką feministką, która pisze przejmujące artykuły o zbrodniach honoru i o prawach kobiet w Gazie. W zeszłym miesiącu, Asma’a przestała pracować w „Al Ayaam", ponieważ tematyka, którą się zajmuje, wpędziła ją w „kłopoty" w pracy. To ona jest dziennikarką, aresztowaną w ostatni weekend przez policję „moralności" Hamasu rzekomo za „śmiech bez umiaru" i za „nieskromne" ubranie na plaży. Na plaży!Asma’a, 27-letnia matka czteroletniego syna, miała na sobie dżinsy i t-shirt. Do wody weszła w pełni ubrana. Najwyraźniej nie było to dla nich wystarczająco skromne.
Według Asma’y, z którą właśnie rozmawiałam, palestyńska policja zatrzymała ją i zabrała jej paszport. Pobili także jej czterech przyjaciół: dwóch jeszcze na plaży, a wszystkich czterech na posterunku. (Jeden z tych mężczyzn nie siedział z nimi na plaży, ale przyszedł im z pomocą, kiedy policja ich zaatakowała.) Dzięki wstawiennictwu przyjaciela-dziennikarza, policja wypuściła Asma'ę — ale z ostrzeżeniem; powiedzieli jej, że „będą ją mieli na oku". Policja oddała także paszport Asm'y. Chcieli natomiast skonfiskować jej laptop, ale nie potrafili go znaleźć.
Od tego czasu Asma’a dostała pisemną groźbę śmierci. Nie wychodzi z domu i, co zrozumiałe, ma kłopoty ze spaniem.
Twierdzi się, że Palestyńczycy są najlepiej wykształconymi ludźmi w świecie arabskim. Od lat znam i pracuję zarówno ze świeckimi, jak i religijnymi Palestyńczykami, z muzułmankami i feministkami, które porzuciły islam i opowiadają się za współczesnością i prawami kobiet.
(...)
Niemniej Hamas coraz bardziej stanowczo rozprawia się z kobietami i wszystkimi którzy aprobują zachodni sposób bycia. „Nawołują właścicieli sklepów do zdjęcia zagranicznych reklam, które pokazują kształty kobiecych ciał, i do chowania bielizny, która obecnie jest na wystawach sklepowych. Funkcjonariusze przeszukują sklepy ze sprzętem elektronicznym, żeby sprawdzić, czy sprzedają pornografię na małych Flashdrive".
(...)
Asma’a napisała przejmujący artykuł o zbrodniach honoru i prawach kobiet w Gazie, który pierwotnie opublikowała po arabsku w „Al Ayaam". Dała mi pozwolenie na opublikowanie go tutaj, co niebawem zrobię. Jedną z rzeczy, które opisuje w tym artykule, jest jak same arabskie kobiety zinternalizowały mizogynię (co jest zjawiskiem globalnym i o czym pisałam w książce Women's Inhumanity to Woman) Kobiety akceptują, a także popierają, kary i mordowanie kobiet.(...) „Wiesz — powiedziała Asma’a — kiedy moja matka była w moim wieku, nosiła krótkie spódnice bez żadnego hidżabu. Ja nie noszę hidżabu. Ale teraz kobiety zakrywają wszystko, także twarze. Jestem świecką muzułmanką. Teoretycznie wierzę, że islam i świeckie wartości mogą być zgodne. Rząd poparł najbardziej skrajne formy islamu, a nie islam, jaki praktykowano w przeszłości. Ta policja moralności uważa się za boga". (...)Przypomniałam jej, że islamiści w Iranie i Arabii Saudyjskiej także uważają, iż są bogami, a mają za sobą cały państwowy aparat — nadal więżą i mordują kobiety i dysydentów. Ich polityka w stosunku do kobiet jest odrzucająca.
Asma’a natychmiast zgodziła się. Ale dodała: „W Gazie nie ma żadnych książek. Jeśli ludzie nie mają szansy nauczenia się czegoś nowego, to jak mają się zmienić?"
Bardzo poruszył mnie artykuł Asma’y o zabójstwach honorowych w Gazie. Nie miała pojęcia, że mamy wspólną pasję, ani że od dawna pisuję na ten temat. Za pozwoleniem Asma’y publikuję jej artykuł z niewielkimi zmianami redakcyjnymi.

Morderstwo w imię honoru jest dozwolone społecznie i prawnie

Gaza: milczenie, zmowa i hańba dla kobiet-ofiar, podczas gdy mordercy cieszą się słońcem i wolnością

Asma’a Al-Ghoul

Co zrobiła Iman A, 18-letnia dziewczyna, że została tak brutalnie zamordowana? Pyta o to każdy, kto o niej usłyszał, o dziewczynie przymusem doprowadzonej do śmierci. Według S. J., jej kuzynki i przyjaciółki, Iman zmarła we wrześniu zeszłego roku po spryskiwaniu wnętrza ust przez trzy kolejne dni środkiem przeciwko karaluchom w łazience, gdzie zamknął ją ojciec.
Ostatniego dnia miała bardzo silne bóle brzucha. Ojciec ugiął się i zawiózł ją do szpitala. Niestety, zmarła po drodze. Według lekarzy trucizna rozprzestrzeniła się do wątroby i nerek i na koniec zatrzymała serce.
Jej matka uważa, że Iman zmarła z powodu zaniedbania medycznego; jest przekonana, że trwający wówczas strajk lekarzy pozbawił jej córkę dostępu do leczenia. Według lekarzy do szpitala przywieziono martwą dziewczynę, ale jej matka twierdzi, że „widziała linię na kardiogramie, która wskazywała, że jej serce biło!"
Iman była piękną dziewczyną, która nosiła chustę i szanowała tradycje rodzinne. Niemniej ojciec jej nie dowierzał, uwięził ją i nie pozwolił na kontynuację studiów na uniwersytecie, mimo że była bardzo szczęśliwa po ukończeniu liceum.

(...)

Najla'

Najla' A., 24 lata, rozwódka, została uduszona we śnie przez swojego fanatycznego brata. Była gościem w jego domu i poczekał, aż uśnie, żeby ją zabić. Jej siostra, „M." tylko przypadkiem zauważyła, że Najla' nie żyje - wstała, żeby nakarmić swoje niemowlę. Powiedziała, że Najla' mieszkała w obozie uchodźców Rafah, pracowała jako asystentka w administracji biura handlowego w mieście Gaza. Długie godziny przebywała poza domem, co spowodowało powstanie plotek na temat jej zachowania. Jej brat, „Szejk", jak nazywała go siostra, nie mógł tego tolerować. Siostra dodała, że policja odkryła, co się stało, i aresztowała brata. Wtedy rodzina rozpoczęła negocjacje z policją — rozmawiając z szefem policji, a następnie oferując podarek: 13 metrów kwadratowych ozdobnego kamienia ogrodowego — i przestępca wkrótce znalazł się na wolności, bez żadnego poczucia winy. Ci, którzy znali Najla'ę i wiedzieli, jak bardzo potrzebowała tej pracy, by móc kupować lekarstwa dla chorej matki, zachowali milczenie.

(...)

Ahlam

Inaczej niż Najla', Ahlam mając zaledwie 16 lat, dowiedziała się, że umrze. „Ahlam bardzo często nocowała poza domem i kiedy ją o to zapytałem, powiedziała, że nocuje w domu starej kobiety w dzielnicy Al-Shujaiya. Wiedziałem, że śpi z młodymi mężczyznami" — powiedział jej ojciec, wypoczywając w słońcu przed domem, podczas gdy „zhańbiona" Ahlam leżała w swoim grobie. Pracownica społeczna, która znała przypadek Ahlam i poprosiła, by zachować jej anonimowość, wyjaśniła, że Ahlam skarżyła się na okrucieństwo rodziny i wyrażała strach przed ojcem, który ją molestował seksualnie. Ojciec Ahlam, który zgodził się z nami rozmawiać dopiero, kiedy powiedzieliśmy mu, że jesteśmy z organizacji pomocowej, zaczął narzekać, że jest biedny i w potrzebie. Kiedy zaczął opowiadać o swojej córce, powiedział — z dumą i ze wstydem: "Powiedziałem jej, że zabiorę ją na shawirma (baranina w placku chlebowym. MK). Wziąłem ją do samochodu i jedliśmy shawirma. Pozwoliłem jej słuchać piosenki, którą lubiła. Ufała mi, ale kiedy przejechaliśmy pewien dystans i poprosiłem ją, żeby wysiadła, zawahała się. Kiedy zobaczyła nóż w mojej ręce, spytała 'Dlaczego chcesz mnie zabić tato?'" Opowiadał tak, jakby historia nie dotyczyła jego samego, a pozostali członkowie rodziny siedzieli i słuchali. Także siostra Ahlam, rzekoma jej „przyjaciółka" zaadoptowała tę samą, niesprawiedliwą kulturę. Powiedziała bez żadnych emocji: „Ahlam nikogo nie słuchała… Ahlam była uparta. Spała w mieszkaniach, o których nic nie wiedziała. Zasłużyła na to". „Czy nie masz dobrych wspomnień, razem z nią?" — spytałam. W jej oczach odbiło się zmieszanie: „Tak, kochałam ją. Czesała mnie". W tym momencie matka Ahlam przyszła do domu. Nie uwierzyła, że jesteśmy z organizacji pomocy, odmówiła rozmowy z nami i w końcu zmusiła nas do wyjścia. Natychmiast opuściliśmy te okolice. Ojciec Ahlam skorzystał z prawa, które zmniejszyło karę w takich wypadkach — i został uwolniony. Morderca Ahlam mógł swobodnie cieszyć się życiem, nie pamiętając pytania swojej pokrzywdzonej córki: „Dlaczego chcesz mnie zabić?"

(...)

Maria's Cave

Khan Yunis, dotyczących roli mediów i informowania o tak zwanych „morderstwach w imię honoru rodziny", dyskusja zboczyła z torów, kiedy prelegenci odkryli, że wszystkie 60 kobiet, uczestniczących w warsztatach, były w pełni przekonane, że kobieta, która popełnia błąd, musi zostać zabita. Kobieta w czarnym stroju składającym się z dwóch części i pokazującym tylko jej czoło i jedno oko, powiedziała: 'Zasługuje na śmierć (...) powinna być przykładem, żeby dać nauczkę innym'. Po pytaniu, czy także mężczyzna powinien zostać ukarany, zapadła szokująca cisza, jak gdyby nagle uświadomiły sobie, że w takich wypadkach jest jeszcze druga strona. Odpowiedziały jednak niemal wspólnym głosem: „To nieważne, on pozostaje mężczyzną". Organizatorzy warsztatów byli rozczarowani, wyłoniła się ogromna przepaść między aktywistkami praw kobiet a uczestniczkami warsztatów. Jedna z aktywistek stwierdziła, że taka postawa jest częsta w biednych i marginalizowanych dzielnicach, gdzie nie wolno mówić o morderstwach popełnionych dla „honoru rodziny", ponieważ same kobiety uważają te zbrodnie za rzecz legalną.

Gdybyś uczestniczyła w tych warsztatach, zrozumiałabyś, dlaczego tak ważny film dokumentalny jak „Maria's Cave" palestyńskiej reżyserki Buthainy Khouru jest zakazany w Gazie. Film ten był także bardzo krytykowany na Zachodnim Brzegu, obszarze, który podobno jest bardziej otwarty, ponieważ zajmuje się problemem mordowania kobiet dla „honoru" i mówi o tym odważnym i szokującym językiem. Jaka jest wiec różnica między Gazą a Zachodnim Brzegiem? Gdzie jest „otwartość" Zachodniego Brzegu? Kiedy chodzi o kobiety, postawy są takie same. Pod przykrywką „honoru" zabijanie jest dozwolone; jest wręcz łączone z oporem i patriotyzmem, jak to wyjaśnia Buthaina Khouri w swoim filmie, który oglądałam w tajemnicy i nie próbowałam nawet polecać go innym.

Kiedy mówienie o zupełnie podstawowym prawie człowieka — prawie do życia — stało się tabu, tematem, którego należy się wstydzić? Dlaczego nie wolno nam ujawnić nazwisk tych nieszczęsnych kobiet, które zostały zabite? Czy to ze strachu przed ich rodzinami, przed prawem czy przed ekstremistami — niezależnie od ich ideologii? Wszystkie trzy czynniki zagrażają wolności prasy, czyniąc z tego tematu takie tabu, że zajmowanie się nim oznacza zajmowanie się niemoralnością i nagłaśnianie deprawacji. Czy nie jest to właściwy czas na poruszanie takich kwestii?

Autor tekstu: Phyllis Chesler
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Oryginał TU
Całość artykułu po polsku:Racjonalista

10 sty 2010

Bezpieka aresztowała 30 kobiet w Iranie

Irańskie siły bezpieczeństwa aresztowały 30 kobiet, których synowie lub córki bądź bliscy krewni zostali zabici podczas rozbijania demonstracji protestacyjnych, jakie wybuchły w Iranie po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów prezydenckich.
Według opozycyji ponad stu agentów tajnej policji otoczyło w parku Laleh w Teheranie siedemdziesiąt uczestniczek milczącej demonstracji protestu przeciwko tej zbrodni policji i zmusiło część z nich do wejścia do krytych furgonetek. Zostały wywiezione w nieznane miejsce.
Matki i krewni śmiertelnych ofiar represji co sobotę zbierają się w ciszy w parku Laleh, aby domagać się od rządu oficjalnego wyjaśnienia w sprawie "zaginięcia" ich bliskich.
Wiecej: Tutaj

Opozycja uznała za sfałszowane wybory z 12 czerwca, w których ogłoszono zwycięstwo dotychczasowego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. Codziennie setki tysięcy ludzi wychodziły na ulice Teheranu, policja zabiła kilkadziesiąt z nich .Neda Soltan jest najsłynniejszą z tych ofiar, bo ktoś nagrał jej agonię telefonem komórkowym i wrzucił do internetu. Kto oglądał filmik na YouTube, pewnie nigdy go nie zapomni.
W czwartek irańska rządowa telewizja Press TV ogłosiła wszem i wobec Irańczykom, że Neda Soltan była agentką obcego wywiadu, która razem z innymi agentami upozorowała i odegrała swoją śmierć. Analiza filmiku z YouTube wykazała, że leżąca na ziemi dziewczyna trzyma w lewej ręce niewielką buteleczkę ze sztuczną krwią, którą polewa sobie twarz i szyję w momentach, kiedy inni agenci, rzekomo jej pomagający, zasłaniają obraz kamery.
Potem dr Hedżazi i drugi agent przenoszą ją - niby śmiertelnie ranną - do samochodu. Tam, dowodzi dalej Press TV powołując się na źródła w irańskich służbach specjalnych, Neda padnie ofiarą bezwzględnych wspólników. Narrator opowiada: "Jej rzekomi ratownicy wyciągają mały pistolet, dostarczony przez zachodnich mocodawców. Neda w ostatniej chwili rozumie, że padła ofiarą własnego podstępu i próbuje się wyrwać, ale na zawsze uspokajają ją kulką w plecy".
Jeśli oryginalny film z YouTube był bombą zegarową, to propaganda ajatollahów właśnie uzbroiła ją w ładunek atomowy.

Źródło:Gazeta Wyborcza

8 sty 2010

Jordańczyk Humam Khalil Abu Mulal al-Balawi, z zawodu lekarz

Taqiyya i kitman w praktyce

O tym, co to takiego pisal niedawno na swoim blogu Alkud

W dzisiejszej prasie przyklad hipokryzji

Ostatnio potrójny agent: CIA, wywiadu Jordanii i Al-Kaidy, wszedł do jednej z baz amerykańskiego wywiadu położonej w afgańskiej prowincji Khost w pobliżu granicy z Pakistanem. Strażnicy nawet go nie przeszukali przy wejściu, tak wielkim zaufaniem cieszył się w kręgach agencji.
Miał również pozwolenie na przebywanie wśród więcej niż dziesięciu agentów CIA jednocześnie, co również świadczyło o zaufaniu, jakim się cieszył w amerykańskim wywiadzie. Tyle że tego dnia miał przyklejone do ciała pakunki z materiałami wybuchowymi.
Po przekroczeniu bramy al-Balawi udał się do siłowni, gdzie trenowali agenci CIA, i uruchomił zapalnik. W eksplozji oprócz niego zginęło 4 agentów CIA, trzech ochroniarzy agencji oraz agent wywiadu Jordanii.
Operacja al-Balawiego była planowana od dawna. Jordańczyk kilka miesięcy wcześniej zgłosił się do jordańskiego wywiadu z informacjami na temat mniejszych akcji planowanych przez Al-Kaidę. Jego informacje potwierdzały się i w ten sposób zdobył zaufanie jordańskiego wywiadu. Według gazety "New York Times" to właśnie jordański wywiad polecił al-Balawiego oficerom CIA jako człowieka, który może doprowadzić ich do Osamy bin Ladena.

Al-Balawi był jednak wciąż wiernym wyznawcą dżihadu i fanatykiem Al-Kaidy. Na stronach internetowych dżihadu pisał, że od dziecka jest zwolennikiem świętej wojny i że marzy o tym, by w przyszłości stać się męczennikiem w wojnie z Zachodem. W sierpniu ubiegłego roku wzywał do zakładania wybuchowych pasów i atakowania wrogów w zemście za krzywdę, jaką Izrael zadaje palestyńskim dzieciom w Gazie. Jordański wywiad takie jawne głoszenie ekstremalnych poglądów uważał za doskonałą przykrywkę dla jego "prawdziwej" działalności wywiadowczej.

Również CIA musiała niezwykle poważnie traktować al-Balawiego jako własnego agenta, skoro na spotkanie z nim w bazie w regionie Khost przybyło z Kabulu aż siedmiu agentów amerykańskiego wywiadu.

Wiecej: Potrójny agent Al-Kaidy ...

7 sty 2010

Egipska tolerancja dla chrześcijan

Co najmniej pięć osób zginęło w nocy z środy na czwartek w południowo-wschodnim Egipcie, gdy nieznani sprawcy ostrzelali tłum Koptów opuszczających kościół po wigilijnym nabożeństwie - powiadomiło egipskie ministerstwo spraw wewnętrznych.
Napastnicy zabili pięciu Koptów i ranili 10 osób, w tym dwóch przechodniów muzułmańskich. Agencja Associated Press donosi natomiast o siedmiu ofiarach zamachu lecz nie precyzuje, czy wszyscy należeli do kościoła koptyjskiego.

Do ataku doszło tuż przed północą w mieście Nag Hammadi, około 65 km na północ od Luksoru. Trzech mężczyzn otworzyło z samochodu ogień do wiernych koptyjskich opuszczających świątynię.

Jak podaje agencja AP, w południowej części Egiptu starcia Koptów z większością muzułmańską nie należą do rzadkości, a w ostatnich latach coraz częściej dochodzi do nich także w Kairze.


Więcej: Ostrzelali wiernych po wigilijnym nabożeństwie

Love comes with a price





Piosenka o starożytnych tradycjach, a jakże aktualna i dzis. Rodzina piosenkarki pochodzi z Jemenu. Znala więc Ofra doskonale tamtejszą spolecznosc. W tym roku mija 10 rocznica smierci tej wybitnej artystki.

Fragment tekstu:

Back in ancient time
Loving was a crime
For a single girl
Like the beautiful
Daw Da Hiya
Sisters barred her way
But she couldn't wait
She spurned her father's hand
And took her man
Despite tradition -
.....

Love comes with a price
They came for her one night
For her family's shame
She had to face
The judge's might
Now she was with child
No one was at her side
When the judge declared
That she must die...
Tradition...

5 sty 2010

Algierska tolerancja chrześcijan

Niedawno pewna zagorzała polska konwertyczka na islam opisała na swoim blogu, jak to algierscy muzułmanie są tolerancyjni w stosunku do "niewiernych", zapewniając, że jeśli już się coś niedobrego wydarza, to są to pojedyncze incydenty.

Poniżej fragmenty artykułu z opisem jak protestowano w regionie Kabylie, w mieście Tizi-Ouzo, ok. 100 km od stolicy Algierii Algerian Muslims Block Christmas Service


26 grudnia około 50 muzułmanów zablokowało chrześcijanom wejście do kościoła w ramach protestu przeciw powstaniu nowego kościoła w Tizi-Ouzo.
Gdy algierscy konwertyci na chrześcijaństwo przybyli na ich cotygodniową modlitwę i obchody Bożego Narodzenia - zastali zablokowane drzwi do swojego budynku zwanego Tafat. Ten (protestancki) kościół istnieje tam od 5 lat. Do niedawna wynajmowali oni maleńki budyneczek. W listopadzie otwarto ten, w nowej lokalizacji ze względu na wzrastającą liczbę wiernych (około 350 osób).
Protestujący byli bardzo poirytowani tym, że budynek kościoła, z przybywającymi tu wieloma wiernymi z innych okolic, został otwarty obok ich domów. Lokalne gazety (m.in. El Watan) zaznaczają, że wysłano na protest młodych ludzi obiecując im pieniądze czy nowe telefony komórkowe.
"Ta ziemia to ziemia islamu! Idźcie modlić się gdzie indziej" - takie wznoszono okrzyki. Protestujący grozili również śmiercią pastorowi.
Protestujący pozostali tam do poniedziałku, 28 grudnia i po południu niektórzy z nich włamali się do budynku, ukradli kościelne mikrofony i głośniki. 30 grudnia odcięty został prąd.

Jeden z liderów chrześcijańskich Algierii, Youssef Ourahmane, powiedział, że nie przypomina sobie takiego przypadku w Algierii: "To był szok, to zdarzyło się po raz pierwszy, i to nie było kilkoro ludzi, ale 50 osób."
Wezwana przez chrześcijan policja, we wspomnianą sobotę, radziła im, żeby odeszli stamtąd, dopiero wtedy oni będą mogli rozmawiać z protestującymi; nawet nie próbowano ich stamtąd ewakuować.
Ourahmane powiedział,że prawdopodobnie to jest nowa taktyka rządu - uniemożliwić spotkania chrześcijan w kościołach; zamiast zamykać oficjalnie kościoły lokalna policja używa w tym celu muzułmańskich fundamentalistów.

W lutym 2008 rząd wprowadził większą kontrolę nie-muzułmanskich grup poprzez wprowadzenie w życie Ordynacji 06-03. Urzędnicy zarządzili zamknięcie 26 kościołów w regionie Kabylie, zarówno budynków, jak i domów modlitw, pod pozorem, że nie są zarejestrowane zgodnie ze wspomnianą ordynacją.
Wiele grup chrześcijańskich stwierdza, że jest blokowany dostęp do informacji, wprowadzono utrudniony proces biurokratyczny, istnieje opór przeciw przyjmowaniu aplikacji o rejestrację. Na razie kościoły te nie zostały jeszcze zamknięte, ale ich status pozostaje ciągle niejasny.

Ostatni wzrost chrześcijaństwa w Algierii jest trudny do zaakceptowania dla muzułmanów. Nieoficjalne statystyki państwowe podają, że chrześcijanie i żydzi w Algierii to ok. 12 - 40 tysięcy osób. Lokalni liderzy kościoła uważają, że chrześcijan jest ok. 65 tysięcy.
"Wzrastająca liczba apostatów z islamu jest jak rana dla społeczności muzułmańskiej" - mówi Ourahmane. "Uważają, że stanowi to niebezpieczeństwo dla kultury Algierii.
W sądach algierskich jest kilkadziesiąt spraw przeciwko kościołom i chrześcijanom. Żadna z nich nie została zakończona, wszystkie są zamrożone".

W mediach zaczynają ukazywać się negatywne, fałszywe informacje o chrześcijanach - np. w zeszłym miesiącu gazeta Echorouk zamieściła artykuł o H. Johnson,przewodniczącym kościoła protestanckiego w Algierii (EPA), deportowanym w 2008 roku, jakoby wrócił i wizytuje kościoły, głosi nauki i finansuje różne akcje. Artykuł zaznacza, że jest on znany ze swej ewangelizacji i ostrzega przed jego strategiami. 30 grudnia Johnson oświadczył, że raport jest w pełni sfabrykowany i że on sam nie postawił swojej stopy w Algierii od momentu deportacji.

Prawnicy Johnson'a ciągle próbują apelować w jego przypadku w sadach algierskich.

4 sty 2010

Roczny raport

Annual Jihad Report

2009 Jihad Attacks: 2117

Countries: 38

Religions: 5

Dead Bodies: 9140

Critically Injured: 18587

Czy to w ogóle da się skomentować?

1 sty 2010

Muzułmanie znów urządzili Francuzom Sylwestra ...

Co najmniej 1137 samochodów spłonęło w noc sylwestrową na ulicach francuskich miast mimo dużej mobilizacji policji - poinformował minister spraw wewnętrznych Francji Brice Hortefeux. Przed rokiem spłonęło 1147 aut.
Według rządowych danych, 549 osób aresztowano, a 481 zatrzymano na 48 godzin. W zeszłym roku ta pierwsza grupa liczyła 288 osób, a druga - 219.

W Paryżu i trzech departamentach graniczących ze stołecznym, liczba spalonych samochodów znacznie bardziej zmalała jednak (o ponad 20 proc. do 198 aut) w porównaniu z resztą kraju - sprecyzował minister.- podaje dziś Onet

Chyba do nas już doszła zasada lewackiej poprawności politycznej, gdyż nie podano już (tak jak inne zachodnie portale), że większość incydntów zdarzyła się w dzielnicach zamieszkałych przez emigrantów arabskich i afrykańskich. Określono to jako francuską tradycję noworoczną.