18 lip 2010

Iranka Neda Soltani - przypadkowa ofiara reżimu i mediów

Twarz Iranki Nedy Soltani poznał niemal cały świat. Jej wizerunek był ikoną protestów irańskiej opozycji, bo media omyłkowo wzięły ją za śmiertelną ofiarę zajść w Teheranie w 2009 r. Kobieta ze zdjęcia żyje, lecz musiała opuścić Iran i walczyć o swą tożsamość.
- Czasem czuję się absurdalnie. Byłam całkowicie apolityczną osobą, a zrobiono ze mnie ofiarę reżimu. Straciłam wszystko - opowiadała Soltani dziennikarzom w Hamburgu, gdzie została zaproszona przez organizację "Reporterzy bez Granic".

Od blisko roku Iranka mieszka niedaleko Frankfurtu nad Menem. W marcu dostała azyl polityczny w Niemczech i uczęszcza na kurs języka niemieckiego dla imigrantów, próbując zacząć wszystko od nowa.

Opowieść Nedy Soltani to historia fatalnej pomyłki mediów, która całkowicie odmieniła jej życie. Zaczyna się 20 czerwca. Podczas demonstracji przeciw fałszerstwom wyborczym w Teheranie od kul policyjnych ginie studentka Neda Agha-Soltan. Poruszające nagranie wideo, które dokumentuje moment jej śmierci, ukazuje się w internecie i mediach na całym świecie.

Studentkę Nedę uznano za ikonę rewolty. W sieci pojawiła się poświęcona "Aniołowi Iranu" strona z fotografią młodej, lekko uśmiechniętej kobiety z chustą na głowie. Zdjęcie przedrukowały media na całym świecie, pojawiało się również na transparentach podczas demonstracji solidarności z irańską opozycją.

Tyle tylko, że relacje te oraz wykorzystywana przez media fotografia nie przedstawiały dziewczyny, która zginęła, lecz 32-letnią Nedę Soltani, docent na Islamskim Uniwersytecie Azad w Teheranie. W dniach, gdy na ulicach stolicy Iranu rozgrywały się dramatyczne wydarzenia, pracowała ona w skupieniu nad swoją pracą doktorską o obrazie kobiet w prozie Josepha Conrada.

Podobne brzmienie nazwisk obu kobiet, podobieństwo fizyczne, ale także błąd dziennikarzy doprowadziły do tej fatalnej pomyłki.

Neda Soltani najpierw zdziwiła się wielkim zainteresowaniem swoim profilem na portalu społecznościowym Facebook. Gdy zorientowała się, że doszło do nieporozumienia, napisała e-mail z wyjaśnieniem do redakcji "Voice of America", załączając - jako dowód - kolejne swoje zdjęcie. Jednak i tę fotografię wykorzystano w relacjach, a dla mediów Soltani nadal była męczennicą z Teheranu.

Kobieta straciła kontrolę nad swoją tożsamością. Na nic zdały się listy z wyjaśnieniem słane do redakcji i portali internetowych. - Nie odbierzesz nam naszego anioła, draniu! - napisał jeden z internautów w odpowiedzi na prośbę Nedy o usunięcie jej wizerunku z relacji.

23 czerwca rodzice prawdziwej ofiary zajść, studentki Nedy Agha-Soltan, opublikowali jej zdjęcie, ale wizerunek niewłaściwej osoby utrwalił się już w internecie, mediach i na plakatach irańskich aktywistów.

Nedą Soltani zainteresowały się tymczasem irańskie służby. - Chciano, bym publicznie zaprzeczyła śmierci Nedy i powiedziała, że cała ta historia była wymysłem opozycji. Grożono mi oskarżeniem o szpiegostwo dla CIA i zdradę kraju - opowiadała kobieta.

W obawie o swoje życie Soltani zdecydowała się na ucieczkę z Iranu. Od kilku tygodni miała wizę strefy Schengen, bo zamierzała wziąć udział w konferencji naukowej w Atenach. 2 lipca z niewielkim bagażem wyjechała do Grecji, a potem do Niemiec, gdzie ma kuzyna. Dopiero dzień później brytyjska stacja BBC poinformowała o pomyłce.

Więcej:onet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz