15 sty 2010

Niewolnictwo w Arabii Saudyjskiej

Kobieta z Kenii oskarża swojego pracodawcę o wyrzucenie jej z trzeciego piętra przez okno, które spowodowało połamanie nóg i rąk. Inna służąca, właśnie odratowana przez rodzinę powiedziała, że przeżyła jedząc jedzenie dla psa ponieważ pracodawcy nigdy nie dawali jej jeść i nie pozwalali opuszczać domu.


Fatma Athman mówi o niewolnictwie w Arabii Saudyjskiej - Photo/GIDEON MAUNDU


Fatma Athman z Mombasy wróciła do swojego kraju w zeszłym tygodniu ze złamanymi kończynami i opowiedziała o swoim niewolnictwie w Arabii Saudyjskiej, gdzie była zatrudniona jako służąca od maja 2009 roku. Mówi, że to szczęście, iż upadła z tego okna do basenu, a nie na bruku. Teraz jest uzależniona od pomocy innych przy prostych czynnościach życiowych.
"Ja i moje przyjaciółki zostałyśmy zaproszone przez Saudyjczyków odwiedzających Kenię 8 miesięcy temu. Zorganizowałyśmy wszystko przez ambasadę - przez agentkę; otrzymałyśmy dokumenty na podróż na Bliski Wschód 2 maja zeszłego roku. Po przyjeździe do AS rozpoczęła się dyskryminacja i wymaganie pracy przez 22 godziny na dobę.
Alice Wakio z Galanga (Kenia) mówi, że przeżyła dzięki jedzeniu dla psa, ponieważ pracodawcy nigdy nie dawali jej jedzenia, ani nie pozwolili jej opuszczać domu."Powiedzieli mi, że najpierw jedzą oni sami, a potem dopiero wolno zjeść to co zostanie." W dni, kiedy nic nie zostawało jadła psie jedzenie."Ich dzieci znieważały nas. Przez trzy miesiące nie widziałam miasta Jeddah, mimo, że tam mieszkałam, nie widziałam słońca, zaczęłam słabnąć."

Susan i Alice były zrekrutowane przez agentkę, zidentyfikowaną jako Margaret, która powiedziała im, że jest rezydentką Saudyjską w ambasadzie w Nairobi. Zapłaciły za możliwość pracy w AS 15 000 szylingów. Kiedy dziennikarze zadzwonili na jej telefon, powiedziała, że ma kilka wakatów. "Możesz przyjechać od razu z pieniędzmi." Odłożyła słuchawkę, kiedy została zapytana o to, czy ma na uwadze to, że niektóre ze służących, którym "załatwiła" pracę były wyrzucone z tej pracy na ulicę w AS.
Fatma i Alice powiedziały, że widziały tam około 100 młodych Kenijek żyjących na ulicach Jeddah po wyrzuceniu z pracy.
W poniedziałek, Minister Spraw Zagranicznych Kenii potwierdził, że jakaś "liczba"
Kenijek została wyrzucona z pracy na ulicę w Arabii Saudyjskiej.
Dziewczyny powiedziały, że zostały uratowane tylko dzięki swojej rodzinie, która sfinansowała im powrót do kraju. Marzyły o dobrze płatnej pracy, o tym, że w kilka/kilkanaście miesięcy zarobią trochę pieniędzy na lepsze życie dla swoich dziecii rodzin. Fatma twierdzi, że dzieci pracodawcy eksploatowały ją seksualnie. Mówi, że za pięciomiesięczną pracę otrzymała wynagrodzenie jednomiesięczne, bez żadnego wyjaśnienia. Po wyrzuceniu przez okno pomocy udzieliła jej policja. Po tygodniu w szpitalu została odstawiona do centrum deportacji. "Opuściłam AS bez bagażu, bez moich ubrań. To co dostałam, to kilka sztuk tabletek, które dano mi w szpitalu."

Jej ojciec Athman Ali, żąda sprawiedliwości wobec córki od Ministra Spraw Zagranicznych Kenii i ambasadora Kenii w AS. Historia ta ujrzała światło dzienne kilka dni po informacji dwóch rodzin, których córki były trzymane w Saudyjskich centrach deportacji po wyrzuceniu ich z pracy. Dwie z nich przebywały tam siedem tygodni, ponieważ ambasada kenijska zaniedbała proces przygotowania im dokumentów na powrót do domu.

Ministerstwo ogłosiło oficjalnie, że ok. 3000 kobiet z Kenii jest aktualnie w AS. Ministerstwo i ambasada w AS otrzymywali zażalenia od kenijskich służących - powiedziano. "Mogę potwierdzić, że zgłaszano niewypłacanie pensji, złe traktowanie i podobne; pomogliśmy w kilku przypadkach" - powiedział urzędnik przez telefon.

Więcej: Saudi throws Kenyan maid out of top floor window

To, jak Saudyjczycy traktują ludzi o niskim statusie społecznym, nie tylko "niewiernych", jest rzeczą powszechnie wiadomą ludziom interesującym się społeczeństwami muzułmańskimi. Jednak takie przypadki, jak opisany powyżej zawsze powodują szok (przynajmniej u mnie). I nie chodzi o to, że wszędzie jest odsetek ludzi złych, bez żadnych skrupułów i nie posiadających w sobie człowieczeństwa. Chodzi o to, że tego typu rzeczy dzieją się za przyzwoleniem społecznym, że to wspaniałe tzw. "prawo" islamskie nie ściga i nie karze takich bydlaków. A bydlaki żyją sobie wygodnie i bezkarnie, pewnie 5 razy dziennie modlą się i latają do meczetów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz