7 sie 2009

Historia tunezyjsko - polska

Chciałabym streścić pokrótce historię młodej polskiej dziewczyny wepchniętej przez rodzinkę w ręce Tunezyjczyka. Historię tę pisze ona na blogu, od kilku lat. Dziewczę pochodzi z niewielkiego miasteczka w Polsce, z nieźle sytuowanej rodziny, teraz ma około 20 lat. Jest dość ładną dziewczyną, tyle, że korpulentną nieco. Z obserwacji życiowych wiem, że dziewczyny o nadmiernej tuszy nie mają zanadto szans, by znaleźć sobie chłopaka tutaj. Historia zaczyna się, jak , jeszcze 17-latka, wyjeżdża na wakacje do Tunezji ze swoim starszym bratem i bratowa lub brata narzeczoną. Wiadomo, jak jest w krajach muzułmańskich – dziewczyny, kobiety muszą się dość ostro opędzać od „zalotów” tamtejszych beach-boys. Ale brat, chyba pragnący więcej czasu spędzić ze swoją towarzyszką życia ‘załatwił” siostrze bliższy kontakt z kelnerem uporczywie pragnącym bliższego kontaktu z bohaterka blogu – jakkolwiek by to nie nazwać – popchnął siostrę w ramiona owego faceta. Oczywiście adorowana dziewczyna zakochuje się, i po powrocie bardzo tęskni do swojego tunezyjskiego chłopaka. W następnym roku, już sama jeździ na wycieczki do Tunezji, bywa tam kilka razy w roku. Pobyty już nie są w hotelach dla turystów tylko w gdzieś „na mieście” z habibi. Dziewczę w międzyczasie zdaje maturę, podejmuje studia. A habibi, zawozi ją do swojej rodziny, gdzieś na tunezyjskiej prowincji, więc wszystko idzie jak w bajce. Takie „jazdy” trwają ok. 2 lat. Dziewczę wysyła, co i rusz jakieś pieniądze biednemu facetowi, – bo a to nie może znaleźć pracy, a to na coś tam mu brakuje, a to ona ma jechać, a on nie ma jak zapłacić za mieszkanie. Z blogu wynika, że rodzice jej nie mają nic przeciwko tej znajomości, dają pieniądze i jest ok. Dziewczyna podejmuje jakąś dość eksploatującą pracę – no, bo studia daleko od domu, bo trzeba mieć na wyjazdy do Tunezji i wysyłać kaskę co jakiś czas.
W końcu wymyśliła sobie, że czas by habibi przyjechał Polski. Po wielu staraniach obojga, oczywiście też znacznym finansowaniu, habibi przyjeżdża. Poznaje rodzinę, rodziców, jest podatny na wszystko, nawet do kościoła chodzi ze święconką i celebruje święta katolickie…
A czas mija i dziewczę doszło do wniosku, że taka miłość rzadko się zdarza, więc postanowiła wyjść za mąż, a ukochanego sprowadzić do Polski. Oczywiście znów droga przez mękę z załatwianiem formalności, ale w końcu udaje się. O dziwo, podobno ukochany miał tym razem pieniądze na wszystko, łącznie z biletem. Ślub odbywa się w Polsce i zaczyna się proces starania o pobyt stały dla, już teraz męża. Dziewczyna oczywiście pracuje, uczy się, zdaje egzaminy – a mąż nic nie robi, no, bo czeka na stosowne zezwolenia itp. W końcu po kilku miesiącach otrzymał pozwolenie na pobyt stały, ale pierwsze, co zrobiło młode małżeństwo – pojechali do Tunezji.

Historia banalna, wiele takich przewija się ostatnio w naszym otoczeniu. Ale dla mnie zastanawiające i bardzo niepokojące jest podejście rodziców i rodziny dziewczyny do tematu. Dziewczyna dopiero wchodząca w dorosłe życie, prawie dziecko – więc nie ma się czemu dziwić, że zachłysnęła się uczuciem, facetem, zamążpójściem. Ale co z jej rodzicami??? Z wpisów blogu wynika, jak już pisałam, iż rodzina jest nieźle sytuowana, rodzice spędzają urlopy za granicą. Ale oni ani razu nie pojechali z nią do tej Tunezji. Nie byli ciekawi, by zobaczyć, poznać rodzinę przyszłego zięcia, nie obchodziło ich gdzie i do kogo młoda dziewczyna jeździ kilka razy do roku, a w końcu – jaka jest ta jego rodzina – czy nie ortodoksyjnie islamska na przykład, jak żyją inne ich dzieci, co myślą o wyborze ich syna itp.

Jakoś nie mogę przestać o niej myśleć. Chyba się o nią boję w imieniu jej matki… Boję się, że mąż szukał bardziej furtki do Europy i polepszenia bytu sobie i rodzinie, niż faktycznie pokochał ją. Mam nadzieję, że nie nakaże jej w tej Tunezji mieszkać na stałe, a po powrocie będzie pracował, a nie czekał w domu ąż ona wróci z pracy, szkoły i sfinansuje im zycie...

5 komentarzy:

  1. Słyszałam kiedyś dalszy ciąg jednej takiej, podobnej historii. Tyle, że chłopak był z Egiptu.
    Początek taki sam, potem po ślubie jadą do rodziny chłopaka i wracają do Polski. Czasem jeżdżą do rodziny do Egiptu razem, częściej chłopak wyjeżdża sam powodowany wielką tęsknotą za bliskimi. Cóż, żonę wzrusza jego przywiązanie do ojczyzny...
    Mija czas, chłopak uzyskał już wszystkie potrzebne do legalnego pobytu i pracy dokumenty.
    Dziewczyna, jego polska żona z kilkuletnim stażem, kończy studia, podejmuje pracę w renomowanej firmie. On ma maleńką restauracyjkę, cóż, ani wykształcenie, ani znajomość polskiego nie są sprzymierzeńcami na tyle co konto zamożnego teścia.
    Z kolejnego wyjazdu do rodziny wraca z ... młodą kobietą i dwójką maleńkich dzieci; polskiej żonie i rodzinie żony przedstawia ją jako swoją kolejną małżonkę poślubioną zgodnie z prawem muzułmańskim.
    Polski teść dostał zawału, polska małżonka latami leczyła depresję a muzułmański małżonek zażądał podziału wspólnego domu zakupionego przez teściów po ślubie na oboje małżonków bądź zaakceptowania nowej sytuacji.
    Pozbyli się go dopiero po zakupie satysfakcjonującego do domku przez sytuowaną rodzinę byłej już polskiej małżonki.
    On wraz z muzułmańską żoną pracuje nadal w mini-restauracyjce preparując arabskie potrawy i z pięknym uśmiechem podaje je zapatrzonym w śniadego restauratora dziewczynom, które marzą o przystojnym, egzotycznym kochanku...

    OdpowiedzUsuń
  2. WIEM DOKŁADNIE O KTÓREJ HISTORII PISZESZ, A TERAZ SPÓJRZ NA TEGO BLOGA I ZOBACZ ŻE SĄ SZCZĘŚLIWYM MAŁŻEŃSTWEM JUŻ PARĘ LAT. ON PRACUJE NA PARĘ ETATÓW, A ONA JEST W CIĄŻY. OBYWATELSTWO ZDOBYŁ DAWNO I NIE UCIEKŁ. NIE SKREŚLAJ KOGOŚ OD RAZU!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest oczywiste o jakiej historii piszesz, ale spójrz teraz na tę historię! Parę lat po ślubie, mąż pracuje na parę etatów, ona w ciąży. Obywatelstwo dostał dawno i nie uciekł. Są szczęśliwi. Nie oceniaj książki po okładce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie mozna przeczytac powyzsza historie cala?

    OdpowiedzUsuń
  5. Bedzie ja wykorzystywal i tyle oni nie sa nauczeni roboty to baba ma na nich robic

    OdpowiedzUsuń