10 lip 2010

Jerozolimskie refleksje - problemy trzech religii

Poniżej publikuję tekst Wojtka, który powstał po jego wiosennym pobycie i zawiera jego osobiste refleksje dotyczące problemów trzech największych religii na tamtym terenie.







Jerozolima jest miastem niezwykłym, jedynym takim na świecie. Nie ma drugiego takiego miejsca, tak przesiąkniętego mistycyzmem. W tak wielu miejscach dostrzec można żarliwą wiarę wyznawców trzech wielkich religii.
Mam takie ulubione miejsce w Jerozolimie, do którego często powracam w myślach. Jest nim Góra Oliwna. Tutaj, przed oczyma rozciąga się wspaniały widok na Wzgórze Świątynne zwane Moria. A między Górą Oliwną i Wzgórzem Moria rozciąga się Dolina Cedronu.
Właśnie tutaj widać, jak bardzo związane są ze sobą religie powstałe i od wieków wyznawane na tej Ziemi.
Wspominam widok Wzgórza Moria. Tutaj znajdowała się I, a później II Świątynia Jerozolimska. W niej do pewnego momentu przechowywana była Arka Przymierza. Jest to Najświętsze Miejsce Judaizmu. Żaden wierzący Żyd nie odważy się wejść na Wzgórze, by przypadkiem nie postawić stopy tam, gdzie kiedyś stała Arka Przymierza.
Zachodnie zbocze Góry Oliwnej ma dla judaizmu znaczenie szczególne – eschatologiczne. Tutaj, na końcu czasów, rozpocznie się zmartwychwstanie umarłych. Dlatego, całe zbocze pokryte jest najdroższymi w Izraelu kirkutami (cmentarzami żydowskimi), bowiem pochowani tutaj zmartwychwstaną pierwsi. A na Wzgórzu Moria, w znajdującym się tam murze, znajduje się zamurowana Złota Brama. Gdy nadejdzie chwila zmartwychwstania, Złota Brama się otworzy, a nad Doliną Cedronu rozciągnięty zostanie most.
Widok z Góry Oliwnej jest ważny również dla chrześcijan. W Świątyni Jerozolimskiej bywał wielokrotnie i nauczał Jezus. Według jednej z dwóch tradycji, na dachu Świątyni, od strony Cedronu, Jezus kuszony był przez diabła. Na zboczu Góry Oliwnej znajdują się kościoły i cerkwie. Stoi tu np. Kościół „Dominus Flevit’ w kształcie łzy. Tutaj Jezus zapłakał nad tragicznym losem Jerozolimy. Nieco dalej stoi Kościół Narodów, zbudowany obok Ogrodu Getsemani. Oliwki, które tam rosną, pamiętają czasy Jezusa.
A Góra Oliwna jest miejscem, w którym pojmany został Jezus, przed męczeńską śmiercią, zadaną ręką pogan – Rzymian.
Gdy patrzy się na Wzgórze Świątynne, za plecami znajduje się malutki meczecik, upamiętniający Wniebowstąpienie Jezusa. W pobliżu znajduje się cerkiew, według jednej z dwóch tradycji, tutaj zasnęła Matka Boska. Idąc z kolei w drugą stronę dojść możemy do Kościoła „Pater Noster”. Na dziedzińcu kościoła znajdują się tablice z tekstem modlitwy „Ojcze Nasz”, napisanej w licznych językach świata. Modlitwę można przeczytać także w języku polskim i kaszubskim.
Również dla muzułmanów miejsce to jest święte. Na Wzgórzu Moria, tam, gdzie kiedyś stała Świątynia Jerozolimska, znajdują się dwa, spośród najświętszych meczetów, po Mekce i Medynie. Kopuła Skały i Meczet Al.-Aqsa. Pięć razy każdego dnia, nad Doliną Cedronu rozlega się z Meczetu Al.-Aqsa, głos muezina nawołującego do modlitwy.
A kilkanaście kilometrów dalej, w Betlejem znajduje się ślad jeszcze jednej wielkiej religii. Dziś już niemal wymarłego zoroastryzmu. Trzej Królowie byli zoroastryjskimi kapłanami. Śladem ich bytności, jest płaskorzeźba zoroastryjskich kapłanów na ścianie Bazyliki Narodzenia w Betlejem. Podczas perskiego najazdu, płaskorzeźba uratowała Bazylikę przed zniszczeniem. Najeźdźcy nie odważyli się zniszczyć obiektu, na którym znajdował się wizerunek kapłanów w perskich strojach. Jerozolima, po hebrajsku nazywa się Yerushalayim (םילשורי)
Nazwa przypuszczalnie powstała z połączenia dwóch hebrajskich słów. „shalom” (םילש) oznaczającego pokój. W dodatku w nazwie miasta występuje ono z końcówką –im, a więc w liczbie mnogiej. Drugie słowo w nazwie miasta to „yerusha” (השורי), czyli dziedzictwo. I tutaj potrzebny jest krótki komentarz. Język hebrajski zna dwa słowa na oznaczenie dziedzictwa. Jedno z nich oznacza dziedzictwo w takim znaczeniu, jak w języku polskim. Drugie, „yerusha”, to dziedzictwo, za które jesteśmy odpowiedzialni.
Jerozolima powinna więc być Miastem Pokoju. Pokoju, za który jesteśmy odpowiedzialni. Niestety, jak na ironię, w Jerozolimie pokój rzadko kiedy gościł. Również teraz, Izrael, nie może doczekać się upragnionego, należnego mu, szczególnie po czasie HaShoah (Holokaustu), pokoju. Dlaczego tak się stało i czy tak być musi?

Wszystko zaczęło się 3 250 lat temu. Grupa hebrajskich niewolników, uciekających z Egiptu, znalazła się u stóp Góry Synaj. I stała się rzecz niezwykła. Ci pogardzani dotąd ludzie, otrzymali od Boga przesłanie etyki monoteistycznej. Przekazane przez Przedwiecznego Słowa, zostały spisane na zwojach, stanowiących Torę (Pięcioksiąg Mojżeszowy). I od tego dnia Hebrajczycy, a później Żydzi nieśli światu Światło Tory. Przez wieki płacili za to ogromną cenę, straszliwych prześladowań. Na tym polega idea „Narodu Wybranego”.
Po długiej wędrówce przez pustynię Hebrajczycy weszli do Kanaanu (dzisiejszego Izraela). Współcześni historycy twierdzą, że nie był to krwawy podbój. Było to raczej stopniowe mieszanie się z miejscową ludnością. Biblia to potwierdza, mówiąc o ciągłej pokusie powrotu do bałwochwalstwa. Jednak po tym, co stało się na Synaju, Hebrajczycy mimo różnych upadków zawsze wracali do swojego Boga. Biblia wspomina o grzechach wówczas czynionych. Zawsze było to ostrzeżenie dla następnych pokoleń, by nie powtarzać złych czynów.
Naród Wybrany od początku płacił cenę za nawoływanie do etycznego życia. Nie dane mu było żyć w pokoju. Nie z własnej winy. Izrael otoczony był przez wojownicze ludy, które przysparzały mu niezliczonych cierpień. Mimo to, nie istniała myśl o zemście. Tora/Biblia nakazywała okazywanie szczególnej troski sierocie, wdowie i cudzoziemcowi.
Od samego początku, Izrael miał fatalne położenie geopolityczne. Dlatego też starożytna historia Izraela pełna jest tragicznych wydarzeń. Deportacji i najazdów. Ziemia Obiecana była łakomym kąskiem dla Egipcjan, Babilończyków i Greków.
Ponad 2000 lat temu niewiele brakowało a Żydzi na skutek prześladowań ze strony Antiocha Epifanesa, przestaliby istnieć. Wybuchło jednak zwycięskie Powstanie Machabeuszy. Żydzi po raz kolejny zostali ocaleni, a wraz z nimi idea Jedynego Boga. Fakt ten upamiętniają corocznie Żydzi, obchodząc Święto Chanuki. Ważne Święto, bo gdyby judaizm przestał istnieć, nigdy by nie powstało chrześcijaństwo, ani islam.
Przez długie wieki marzenie o bezpiecznym żydowskim domu, o pokoju nie mogło się zrealizować. A przecież pokój jest jednym z najgłębszych marzeń żydowskiej duszy. Dzisiaj, tak, jak przez długie wieki, żydowskie pozdrowienie brzmii „Shalom” (Pokój Wam). A reminiscencją żydowskiego „Shalom” w Kościele, jest przekazywany sobie podczas Mszy Świętej „Znak Pokoju”.

Blisko dwa tysiące lat temu, miały miejsce dwa zdarzenia, których skutki odczuwane są do dzisiaj.
Po zwycięskim Powstaniu Machabeuszy, król Herod, wielki budowniczy rozpoczął odbudowę II Świątyni Jerozolimskiej. W wielkim dziele odbudowy znalazło zatrudnienie wielu rzemieślników. W końcu, w 70 roku n.e. odbudowa Świątyni została ukończona. Wielu utraciło pracę. W Jerozolimie doszło do rozruchów, które zamieniły się w antyrzymskie powstanie. Powstanie przegrane.
Rzymianie okazali się wyjątkowo bezwzględni. Jerozolimę, wraz ze Świątynią zburzono. Na miejscu miasta pokoju powstała rzymska Aelia Capitolina. Żydom pod karą śmierci zakazano wstępu do Jerozolimy. Pobici militarnie Żydzi zmuszeni zostali przez Rzymian do opuszczenia Ojczyzny i rozejścia się po świecie i stworzenia diaspory.
Nieszczęście dopełniło się w 135 roku n.e. po przegranym Powstaniu Bar Kochby. Żydzi, nie z własnej woli utracili na blisko 2 000 lat Ojczyznę, którą zamieszkiwali przez poprzednie 13 wieków. Ziemię Izraela, która przez miała być bezpiecznym Żydowskim Domem.
Wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat, stanowią jeden z kluczy do rozwiązania obecnej tragicznej sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Prawdopodobnie w 7 roku p.n.e. narodził się człowiek zwany przez Żydów Yehoshuą, a przez chrześcijan Jezusem. Był pobożnym Żydem i żarliwym patriotą. Gdy dorósł został wędrownym rabinem. Czasy były trudne. Ówczesny judaizn podzielony był na stronnictwa. Najważniejsze z nich to Faryzeusze, Saduceusze i Esseńczycy. W dodatku kraj zniewolony był przez Rzymian.
Nauka Jezusa, podobnie jak Rabbiego Hillela nie mieściła się w obowiązujących wówczas schematach. Jezus starał się wrócić do pierwotnego sensu Tory. Nauczał, że najważniejsza jest miłość Boga, a bliźniego kochać należy, jak siebie samego. Z Ewangelii wnioskować można, że Jezus nie przyszedł do Żydów przestrzegających zasad Tory. Przyszedł do grzeszników, ludzi wyrzuconych poza nawias społeczeństwa i pogan. Jezus chciał, aby wszyscy przestrzegali zasad Tory. (Tora (הרות), po hebrajsku znaczy Instrukcja. Instrukcja, jak należy żyć.) Nie chciał zakładać żadnej nowej religii. Świadczą o tym słowa Jezusa: „Chcę, aby wszyscy byli jedno”. A ówczesny język hebrajski nie znał takiego pojęcia, jak religia. Dla starożytnego Żyda religijna wizja świata była prosta – ludzie dzielili się na Żydów i pogan.
Początkowo wyznawcy Jezusa z Nazaretu stanowili jeszcze jedno stronnictwo na gruncie judaizmu. Współczesny język hebrajski określa chrześcijan słowem nocrim (םירצונ) – Nazarejczycy.
Nastąpiła jednak chwila, gdy drogi judaizmu i chrześcijaństwa zaczęły się rozchodzić. Pojawił się Paweł z Tarsu, który był faktycznym założycielem chrześcijaństwa. Dziś trudno jest powiedzieć, jaka była rola Świętego Pawła w rozdzieleniu się obu religii. Jak podkreślają bibliści, nie ma pewności, które Listy Pawłowe są faktycznego autorstwa Pawła z Tarsu, a które są późniejszego autorstwa, uczniów Pierwszego Misjonarza. Przypuszcza się też, że niektóre fragmenty Listów są późniejszego autorstwa, np. słynny „Hymn o Miłosierdziu/Miłości”. Możemy mieć też wątpliwości, kogo dotyczyły spory w jakie wdawał się Święty Paweł, Żydów czy ebionitów.
W IV w. n.e. Kościół nie miał wątpliwości. Uczyniono wszystko, by ostatecznie odciąć Kościół od Synagogi. Zakazano świętowania Szabatu, który jednak przetrwał, jako Wigilia Bożego Narodzenia. Nasilały się niczym nieuzasadnione prześladowania Żydów. Tragicznym czasem okazały się Wyprawy Krzyżowe. Tu prześladowania i fanatyzm religijny przybrały monstrualne rozmiary. Żydów kolejno wyrzucano z ich krajów zamieszkania. Najtragiczniejszy był dzień 2 czerwca 1492 w Hiszpanii. Do tej daty wszyscy Żydzi musieli opuścić Hiszpanię lub nawrócić się na chrześcijaństwo. Ci, którzy pozostali, byli oskarżani o wyznawanie kryptojudaizmu. Zostawali ofiaramii Inkwizycji.
Pierwsze nadzieje na poprawę żydowskiego losu przyniósł wiek XIX. Był to czas, gdy w Europie Żydzi zaczęli otrzymywać pełnię praw obywatelskich. Dla Żydów nie było to jednak takie proste. Istniały wątpliwości, czy można bez zastrzeżeń przyłączyć się do życia nieżydowskiego otoczenia. Wówczas pojawiły się dwa ważne wydarzenia.
Pierwszym z nich była Haskala, Żydowskie Oświecenie. Drugim był Ruch Syjonistyczny dążący do reaktywacji Państwa Żydowskiego.
Wiek XX przyniósł niewyobrażalne cierpienia. Dwadzieścia wieków antyjudiaizmu i antysemityzmu doprowadziły do zbrodnii HaShoah (Holokaustu). Większość Żydów w Europie została zamordowana. Okres socjalizmu w Europie Wschodniej dopełnił zniszczenia żydowskiego świata.
Po wojnie nastąpiło pewne zbliżenie chrześcijaństwa i judaizmu. Na II Soborze Watykańskim pojawiła się deklaracja „Nostra Aetate’. Póżniej kościoły w USA wydały deklarację „Święty Obowiązek”. Odpowiedzią strony żydowskiej była deklaracja „Dabru Emet” (Mówcie Prawdę).
Są to dobre kroki, tyle, że niewystarczające. Wszyscy, chrześcijanie i Żydzi jesteśmy „Dziećmi Abrahama”. A współczesny świat jest tak skomplikowany, że jeżeli nie będziemy siebie wzajemnie wspierać, wszyscy zginiemy razem.
Krzywdy wyrządzone Żydom przez chrześcijan są kolejnym kluczem do zrozumienia sytuacji na Bliskim Wschodzie. Odrodzenie się Izraela, po 2000 lat oraz pamięć minionych cierpień powodują tak wielką determinację Izraelczyków, że Izrael nigdy się nie podda i niezależnie od ceny, jaką trzeba będzie zapłacić, będzie bronić swojego słusznego prawa do istnienia.

Paweł z Tarsu nie tylko rozdzielił judaizm i chrześcijaństwo, zrobił coś więcej. Podczas tzw. Soboru Jerozolimskiego doprowadził do oddzielenia się od rodzącego się dopiero chrześcijaństwa ugrupowania nazwanego później ebionitami. Ebionici wyznawali religię pośrednią między judaizmem i chrześcijaństwem. Na terenie Cesarstwa Rzymskiego byli prześladowani. By przeżyć, przenieśli się na Półwysep Arabski. Obok Żydów stanowili jedyną grupę, która na Półwyspie wyznawała monoteizm. Resztę ludności stanowili poganie.
W tych warunkach narodził się islam. Nic dziwnego, że islam zawiera tak wiele zbieżności z judaizmem i chrześcijaństwem. Wyznawcy nowej religii zachowywali się podobnie, jak Paweł z Tarsu. W swojej gorliwości, starali się zanieść religię do krańców ziemi. Wtedy też rozpoczął się konflikt między Arabami z jednej strony, a Żydami i chrześcijanami z drugiej. Po drodze muzułmanie dotarli także na obszar dzisiejszego Izraela. Kraju, którego prawowici mieszkańcy Żydzi, ze zrządzenia rzymskiego okupanta, od stuleci zmuszeni byli żyć w diasporze.
W okresie fanatycznych Wypraw Krzyżowych Arabowie i Żydzi stali się obiektem prześladowań ze strony europejskiego rycerstwa.
W krajach muzułmańskich zachowały się resztki chrześcijan i Żydów. Byli tolerowani, jako „Ludzie Księgi”. Nie mieli pełni praw i żyli podobnie, jak Żydzi w chrześcijańskiej Europie.
Powodów do konfliktów nie brakowało. Muzułmanie z różnych stron usiłowali wchodzić do Europy. Przez Półwysep Iberyjski, Bałkany i ze Wschodu. Powodowało to, słuszną reakcję państw europejskich. A później Europejczycy popełnili ten sam błąd, co muzułmanie. Nastał czas kolonializmu. Wszystkie te zdarzenia spowodowały niechęć i wrogość po obu stronach.
Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej w 1948 roku. Sytuacja polityczna na świecie była taka, że możliwy stał się cud. Po 2000 lat, odrodził się Izrael. Tylko, że wszystko miało być inaczej.
Twórcy Państwa Izrael uznawali wspólne prawo do tej ziemi, zarówno dla Żydów, jak i Arabów. Izrael miał być wspólnym, bezpiecznym Domem. Stało się jednak inaczej.
14 maja 1948 roku, ONZ ogłosiła niepodległość Izraela. W tym samym dniu państwa arabskie wypowiedziały Izraelowi wojnę. Z arabskich samolotów zrzucono ulotki nawołujące ludność arabską do opuszczenia Izraela. Wielu tego posłuchało. Już nigdy więcej państwa arabskie, w których się znaleźli, nie pozwoliły im na powrót do domu.
Dalsze wydarzenia spowodowały, że ze względu na bezpieczeństwo Izraela, w jego granicach znalazły się obszary należące poprzednio do Jordanii, Egiptu i Syrii. I problem ten można by już dawno rozwiązać, gdyby państwa, których obywatelami byli kiedyś ci ludzie, chciały się do nich przyznać. Świat usłyszał, że oto, na Bliskim Wschodzie powstał nowy naród – Palestyńczycy.
I tu jest trzeci klucz do rozwiązania konfliktu. Trzeba zrozumieć, że także muzułmanie mają swoje cierpienia. Tylko, że stosowane dotychczas metody rozwiązania problemu okazały się błędne. Jedyne, co osiągnięto, to niepotrzebne cierpienia.

Ktoś kiedyś powiedział, że wiek XIX będzie wiekiem Ducha, lub nie będzie go wcale. Sytuacja stała się na tyle niebezpieczna, że sprawą pilną i niezbędną jest potrzeba nowego myślenia o stosunkach Żydów, chrześcijan i muzułmanów.
Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga, mimo, że trochę inaczej go pojmujemy. Wszyscy pochodzimy duchowo od Abrahama. Jeżeli nauczymy się zgodnie współżyć, będzie to, najpiękniejszy sposób okazania Chwały Bożej.
Przez wieki, pomiędzy trzema religiami narósł mur, często zupełnie niesłusznych stereotypów. Przez wieki chrześcijanie, Żydzi i muzułmanie żyli w trzech, wzajemnie sobie obcych światach. To, że się różnimy nie stanowi żadnej przeszkody. Odwrotnie, jest to nasze bogactwo. Będziemy duchowo bogatsi, jeżeli nauczymy się czerpać z duchowego dorobku wszystkich. Musimy tylko spełnić jeden warunek. Musimy odnosić się do siebie z szacunkiem i nie wolno nam pod żadnym pozorem nawracać jedni drugich.
Obserwuję konflikt z Izraela. Widzę, jak bardzo obie strony są zmęczone istniejącym napięciem. Jestem optymistą. To, co widzę, pozwala mi wierzyć, że w przyszłości, Izrael nie będzie już kojarzyć się z wojnami, do których wbrew własnej woli zmuszony był przystępować.. Nadejdzie czas, gdy Izrael będzie dla świata przykładem, jak rozwiązywać trudne konflikty. Powoli, obie strony konfliktu zaczynają sobie zdawać z tego sprawę.
Spełni się wówczas biblijne proroctwo. Narody przyjdą i pochylą się przed Syjonem.

Wojtek

1 komentarz:

  1. piekne dzieki za ten madry tekst
    to co mniej wiecej wiedzialam teraz wskoczylo w odpowiednie szufladki

    OdpowiedzUsuń