25 mar 2010

Nie mów "dżihad", bo urazisz muzułmanina

Takie są wytyczne w Unii Europejskiej. Słowo "dżihad" oraz wyrażenie "islamski fundamentalista" mają zniknąć ze słownika eurokratów. W UE będzie obowiązywał leksykon, w którym wyjaśniono, jak mówić, by nie urazić muzułmanina.

Jak donosi "Daily Telegraph", Bruksela wydała nawet w tym celu specjalny podręcznik dla urzędników UE. Po co? Ano po to, żeby żaden z nich w oficjalnej wypowiedzi nie połączył choćby nieświadomie islamu z terroryzmem. W przypadku wypowiadania się na tematy związane z atakami terrorystycznymi albo wojną z terroryzmem należy unikać jak ognia używania ofensywnego słownictwa - brzmi jedno z zaleceń.
Ze słownika można dowiedzieć się np., że dżihad to dla muzułmanów nie tyle święta wojna z Zachodem, co wewnętrzna walka dobra ze złem, w której zwyciężyć powinny nakazy Koranu. Zamiast "islamski terroryzm" eurokraci mają mówić "terroryści, niesłusznie powołujący się na islam" (w oryginale: "terrorists who abusively invoke Islam" - co jeszcze wyraźniej podkreśla ową "niesłuszność" łączenia ich z islamem niż w przypadku mojego tłumaczenia).
Jak tłumaczą pomysłodawcy, źródłem jest tu nie tyle obsesyjna poprawność polityczna, co po prostu dbałość o bezpieczeństwo UE w obliczu zagrożenia terroryzmem. Dzięki złagodzeniu słownictwa muzułmanie nie będą czuli się w Europie tak bardzo wyobcowani - twierdzi jeden z brukselskich oficjeli na łamach "Daily Telegraph". Z kolei w "Dzienniku" jeden z rzeczników Komisji Europejskiej mówi, że to zalecenie jest częścią inicjatywy mającej zapobiec radykalizacji wśród muzułmanów, zwłaszcza młodych.

Na leksykonie eurokratów suchej nitki nie pozostawia za to John Midgley, współtwórca brytyjskiej organizacji Kampania Przeciw Politycznej Poprawności (również wypowiedź z "Dziennika"):
To jedynie kolejny przykład tego, że Unia Europejska jest nie tylko przesadnie politycznie poprawna, ale także oderwana od rzeczywistości. Przywódcy Wspólnoty żyją chyba na innej planecie niż reszta z nas.

Na jakiej planecie żyje w takim razie przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barroso, który z jednej strony bronił papieża Bendykta XVI, kiedy ten dość ostro wyraził swoje poglądy na temat muzułmanów, a z drugiej aprobuje kodeksy politycznej poprawności?

Pardon.pl (artykuł z 2007 roku).

4 komentarze:

  1. Podpowiem jeszcze: nie będą nas mordować, tylko WPROWADZAĆ DO RAJU.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te europejskie kukły, bo inaczej tego nie można nazwać, przechodzą same siebie. Są po prostu śmieszni, żałośni i groteskowi w swoim czołganiu się po podłodze przed religią pokoju.
    Ale co tam, każdy z nich ma ciepły stołeczek,wysoką pensję, wygodne służbowe mieszkanko w eleganckiej dzielnicy i kierowcę, a dni upływają mu/jej na piciu szkockiej z lodem i przesiadywaniu max. 5 godzin dziennie nad kolejnymi absurdalnymi "regulacjami". Potem idą, na tenisa, golfa, pojezdźić konno, potem spotkać się z przyjaciółmi, tak samo uległymi i przekupnymi jak oni sami. Tylko do czego nas to wszystko doprowadzi? Oni już są ustawieni na 3 następne pokolenia.

    E.

    OdpowiedzUsuń
  3. A co nie uraza muzulmanow. Terrorysci zafajdani!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu nie możemy być tolerancyjni dla siebie. Katolik=człowiek, Muzułmanin=człowiek! Czemu obie strony ciągle na siebie najeżdżają? Jeśli bóg istnieje to chyba raczej nie cieszy go perspektywa oglądania jak zabijamy się nawzajem i obrażamy w jego imię!

    OdpowiedzUsuń